Car dysponujący siłami szacowanymi na około 15-20 tysięcy żołnierzy musiał najdokładniej przeanalizować obszar wokół wsi Kimba Longion i Kleidion. W pierwszej kolejności Bułgarzy postanowili wykorzystać górzyste, poprzecinane dolinami i kotlinami ukształtowanie terenu, aby możliwie jak najdłużej i zadając jak największe straty, powstrzymywać pochód armii bizantyjskiej. W tym celu Samuel rozkazał budowę umocnień, tak zwanych dema. Składały się one najczęściej z umocnionego murem lub drewnem wału ziemnego wysokości zależnej od ukształtowania terenu. Zaliczały się do umocnień obronnych lżejszego typu, co w przypadku doliny Strumnicy było zaletą, gdyż były łatwe i szybkie w budowie, a także przy odpowiednio dobrze wyszkolonej załodze stanowiły trudną zaporę dla wrogiej armii.[...]
Rozbudowawszy umocnienia, Samuel skupił się na dyslokacji swojej armii. Nie mógł całych sił umieścić przy demach lub w ich okolicy. Po pierwsze, było tam zbyt wąsko dla dużej liczby ludzi, co było zaletą przy obronie. Po drugie, zbyt bliskie ulokowanie głównych sił bułgarskich w okolicy umocnień w razie ich zdobycia przez Bizantyjczyków groziłoby chaosem i brakiem czasu na odparcie wroga, czyli po prostu klęską. Car musiał zatem rozbić obóz w dogodniejszym terenie, na którym mógłby nie tylko zmieścić kilkanaście tysięcy wojska, ale także w razie potrzeby rozwinąć szyki. Z drugiej strony nie mógł odejść zbyt daleko, gdyż groziło to przegrupowaniem wojsk bizantyjskich, a tym samym trudniejszą z nimi rozprawą. Najprawdopodobniej więc Samuel rozbił obóz w okolicy wsi Makrievo, która spełniała powyższe warunki.[...]
Co do oceny drogi, którą podążały wojska bizantyjskie, car bułgarski nie pomylił się. Bazyli nadszedł od strony Salonik i zamierzał przedostać się ku wnętrzu kraju, strażnicy jednak stawili waleczny opór, zsyłając z wysoka śmierć i strzałami zadając rany tym, którzy nacierali, by otworzyć drogę. Tak oto zaczęła się jedna z największych i najciekawszych pod względem zastosowanej strategii bitew, nie tylko w okresie panowania Bazylego II, ale także w całej historii Cesarstwa Bizantyjskiego. Pod Kleidion oprócz wojsk broniących dostępu do przejścia przez dolinę, ww końcu przełamane przez Bizantyjczyków i ruszą oni dalej na Bułgarię. Samuel czekał z armią, nie dlatego że planował przyjść z pomocą obrońcom dem, ale dlatego że zamierzał zaatakować wojska Bazylego II u wylotu wąskiej doliny. Bizantyjczycy nie mogliby rozwinąć szyku, w dodatku byliby zmęczeni poprzednią walką, a tym samym ponieśliby klęskę.
Cesarz nie mógł ryzykować ewentualnego szybkiego marszu na Samuela po przełamaniu dem, musiał bowiem zdawać sobie sprawę z niemożności sprawnego rozwinięcia szyku po wyjściu z doliny. Dodatkowo pierwsze próby ataku na umocnienia Samuela skończyły się klęską. Bazyli II próbował jeszcze kilkakrotnie je przełamać, ale bez rezultatu. Obmyślił więc plan, w którym armia bizantyjska została podzielona na dwie części. Pierwsza, na której czele stał Nicefor Ksifias, miała obejść główny obóz sił bułgarskich, gdzie znajdował się car Samuel, druga z kolei, pod dowództwem Bazylego, miała forsować dema, a następnie od frontu uderzyć na przeciwnika. Obie armie miały się spotkać o wyznaczonym czasie i znienacka zaatakować niczego niespodziewającego się Samuela.
Przeprowadzenie pierwszego oddziału w odpowiednio dużej liczbie wymagało ogromnego wysiłku. Większość trasy przebiegała bowiem przez zbocza Biełasicy. Dla opancerzonych wojsk bizantyjskich, a także części kawalerii, która znajdowała się w armii bizantyjskiej, była to niezwykle trudna przeprawa. Dodatkowo Nicefor musiał się spieszyć, aby nie spóźnić się na nadejście wojsk dowodzonych przez cesarza, którego droga była o wiele łatwiejsza.
W czasie przygotowywania przez cesarza planu dotarły do niego informacje o dywersyjnym najeździe sił bułgarskich na obszar temu Salonik. Samuel, wysyłając swojego zaufanego wodza Nestoritsę, liczył na to, że Bazyli zwinie oblężenie Kleidion i ruszy odeprzeć atak. Tak się jednak nie stało, ponieważ strateg Salonik Teofylaktos Botaniates zdołał pokonać Bułgarów i udał się do cesarza, wzmacniając jego siły pod Kleidion.
Bazyli po przełamaniu bułgarskiej obrony dem ruszył ku obozowisku Samuela. Tymczasem Ksifiasowi udało się rozbić oddziały konne rozlokowane przez Samuela w pobliżu głównego bułgarskiego obozowiska. Dwudziestego dziewiątego lipca 1014 roku jednoczesne uderzenie z dwóch stron wojsk bizantyjskich zaskoczyło Bułgarów. Siły bizantyjskie zaatakowały z głośnym okrzykiem bojowym i z głośnym tupotem. Bułgarzy, zaskoczeni, wpadli w panikę. W bezładnej ucieczce przeszli do odwrotu. Cesarz tymczasem wszedł na mur, który pozostał niestrzeżony, i rozpoczął pościg. Wielu zabito, a jeszcze więcej pochwycono w niewolę. Samuel z trudem ocalał; uszedł z życiem dzięki pomocy syna, który mężnie stawił czoło przeciwnikom i posadził ojca na konia, aby zawieźć go do twierdzy, zwanej Prilapos [PriJep].
Fragment książki: Ł. Migniewicz "KLEIDION 1014" s. 165-168
Po bitwie okazało się, że wojska cesarskie wzięły do niewoli czternaście tysięcy bułgarskich jeńców. Cesarz polecił wszystkich oślepić. Jedno oko kazał pozostawić co setnemu więźniowi, aby mógł on zaprowadzić swych ślepych rodaków do własnego kraju. Bizantyjski władca przedsięwziął tak drastyczne środki z jednego powodu: raz na zawsze zlikwidować zagrożenie płynące z tego rejonu Europy. Czas pokazał, że cel został osiągnięty.