Mühlberg 1547

"...Posuwając się forsownym marszem, Karol V niebawem stanął z wojskiem nad Łabą w niewielkiej odległości od sił Związku. Obie armie rozdzielała rzeka, dlatego podstawowy problem polegał na znalezieniu odpowiedniego brodu. Rozmieszczając swoje siły wzdłuż brzegu rzeki, cesarz spędzał czas na objeżdżaniu okolicy w towarzystwie swojego brata Ferdynanda, Maurycego saskiego oraz księcia Alby. Przybyli do małej wioski, gdzie natrafili na jadącego na ośle chłopca, który poprzedniego dnia przeprawiał się przez rzekę. Był wczesny ranek i całe wojsko stało gotowe do bitwy. Gęsta mgła sprzyjała planom Karola V, ukrywając ruchy jego wojsk przed nieprzyjacielem. Znając już najlepsze miejsce do przeprawy przez Łabę, cesarz wydał odpowiednie rozkazy, aby gdy tylko mgła opadnie, „arkebuzerzy rozpoczęli zabawę". Pierwszym celem było zdobycie kilku pozostawionych na brzegu łodzi, aby saperzy mogli wznieść most, po którym przeszedłby trzon armii. Właśnie wtedy miał miejsce bohaterski wyczyn, wspominany we wszystkich kronikach, który książę Alba kazał później upamiętnić na malowidłach ściennych pokrywających jego basztę w rodowym mieście Alba de Tormes: oddział Hiszpanów, trzymając szpady w zębach, przebył Łabę wpław pomimo wezbranych wód i surowych warunków pogodowych o tej porze roku. Zaskoczenie było zupełne i wypad zakończył się powodzeniem. Kiedy armia Związku Szmalkaldzkiego zorientowała się, co to oznacza, próbowała w największym pośpiechu znaleźć schronienie w jakimś lepiej umocnionym punkcie, tracąc przez to okazję wykorzystania naturalnej przeszkody, jaką stanowiła Łaba..."


Fragment książki: Manuel Fernández Alvarez "Cesarz Karol V" s. 212

"...Gdy 23 kwietnia Jan Fryderyk ponownie zbliżył się do rzeki, idąc przez Colditz i Leisnig, cesarz niespodziewanie zaatakował jego lewe skrzydło pod Mühlbergiem. Jego wojska otrzymały bowiem nieznaną protestantom informację: w sąsiedniej wiosce Schirmenitz można było przejść Łabę brodem. Miało to swą wagę ze względu na brak materiałów do konstrukcji mostu.

Cesarska armia, nieznużona długim marszem, podążała naprzód w szyku bojowym. 24 kwietnia wyruszyła nad ranem w gęstej mgle. Cesarz jechał w przedniej straży w towarzystwie Maurycego i jego brata Augusta, a w drugiej linii znajdował się Ferdynand z synem, arcyksięciem Maksymilianem - dynastia cesarska śmiało walczyła więc we własnej sprawie z licznymi zwolennikami u boku. Czołówkę tworzyła jazda, za nią szła piechota. Mgła wisiała nad Łabą całe przedpołudnie. Była to niedziela i elektor znajdował się w kościele. Gdy między 10 a 11 rano obie strony zauważyły przeciwnika na drugim brzegu, Jan Fryderyk uznał, że wciąż jest bezpieczny, i kontynuował marsz. Cesarz postanowił wyprowadzić uderzenie. Elektor, wciąż nieświadom zagrożenia, nie próbował umocnić swego brzegu Łaby i wysłał przodem całą artylerię, ograniczając się do spuszczenia łodzi z nielicznymi żołnierzami, by utworzyć z nich most. Karol postanowił je zdobyć i wkrótce na rzece rozpętała się zaciekła bitwa. Cesarz osobiście zachęcał swych Hiszpanów do nadzwyczajnych aktów odwagi. Artylerzyści, zanurzeni po pachy w wodzie, odpowiadali na ogień nieprzyjaciela, próbując go uciszyć. Najbardziej zdeterminowani żołnierze rzucali się do rzeki porozbierani i z nożami w zębach, by zaatakować łodzie z bliska. Konnica przepłynęła Łabę. Wreszcie ogień obrońców ustał, a pewien chłop wskazał cesarzowi dokładną lokalizację brodu. Tymczasem jednak wykorzystano zdobyte łodzie elektora i większa część taboru oraz piechoty przebyła rzekę suchą stopą.

Gdy tylko znacznie liczniejsze siły cesarza zebrały się na drugim brzegu, nie było już mowy o bitwie, a jedynie zaciętym pościgu. Elektor liczył na to, że przed zmrokiem dotrze do zbawczych lasów Lochau, gdzie miał tereny łowieckie. Przeciwnicy znajdowali się jednak tak blisko, że Maurycy, który nigdy nie tracił okazji do mediacji, wysłał dzielnego Lersnera wprost na działa wroga, by złożył Janowi Fryderykowi ofertę kapitulacji. Ten zapytał gniewnie, czy książę nie pomylił go z Henrykiem Brunszwickim. Było już za późno na jakiekolwiek działania; żołnierze elektora próbowali po raz ostatni bronić się w lesie, ale część jazdy zbyt wcześnie zaczęła defensywny atak i doszło do ogólnego starcia. Piechota nie zdążyła rozciągnąć szyku, nie stawiła więc skutecznego oporu i pierzchła, wprowadzając zamieszanie w całej armii. Lekko ranny został sam Jan Fryderyk, który oddał miecz Thilonowi von Trotha, choć to książę Alby przejął nad nim opiekę i doprowadził przed Karola, jak Lannoy króla Francji.

Cesarz i elektor spotkali się na koniach i w pełnej zbroi. Jan Fryderyk zdjął kapelusz, który nosił zamiast straconego hełmu, ale gdy Karol nie odpowiedział na pozdrowienie, założył go z powrotem. Gdy otworzył usta, zdążył ledwie rzec: „Najmiłościwszy cesarzu..." bowiem Karol przerwał: „Uczyniłbyś lepiej, myśląc o nas w ten sposób jakiś czas temu". Reszta wypowiedzi pozostała w podobnym tonie, a zakończenie brzmiało: „Potraktuję cię, jak każą me sprawy i twa dezercja. Odejdź". Do straży nad elektorem wyznaczono Hiszpanów..."


Fragment książki: Karl Brandi "Cesarz Karol V" s. 375-376

"...Gdy tylko Karolowi V udało się utworzyć przyczółek, wydał rozkaz jeździe, by jak najśpieszniej ścigała wroga. Chodziło o to, by nękając go w marszu, zmusić do przyjęcia bitwy. Cesarz zauważył, że w szeregi przeciwnika zakradł się pośpiech i nieład. Odnosił wrażenie, że zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki. I tak się stało. Choć kilka oddziałów jazdy Jana Fryderyka saskiego usiłowało stawić czoło, opierając się na znajdującym się za ich plecami lasku, na niewiele się to zdało. Przy pierwszym uderzeniu jazdy dowodzonej przez księcia Albę i Maurycego saskiego opór przeciwnika załamał się. By dopełnić tryumfu oręża, pozostało już tylko ruszyć w pościg, który wzięła na siebie lekka jazda węgierska króla Ferdynanda. Zwycięstwo było całkowite. Jan Fryderyk saski dostał się do niewoli, zdobyto olbrzymią ilość materiału wojennego przy bardzo niewielkich stratach własnych.

Bitwa ta dała cesarzowi panowanie nad całymi Niemcami. Cezar Karol V mógł, niczym starożytny bohater, wznieść okrzyk przypominający Juliusza Cezara: „Przybyłem, zobaczyłem, Bóg zwyciężył!"


Fragment książki: Manuel Fernández Alvarez "Cesarz Karol V" s. 212-213

Szukaj:


Strona główna Władcy Ważne bitwy Polityka prywatności Antykwariat Księga gości