Bitwa pod Seretem 1538

"...Na wieść o ataku mołdawskim skoncentrowano - przypuszczalnie w Trembowli - 17 chorągwi potocznych liczących w sumie 1800 koni. Naczelne dowództwo należało do strażnika polnego koronnego Mikołaja Sieniawskiego, ale godnością wśród rotmistrzów (wśród których było siedmiu weteranów bitwy obertyńskiej) wyróżniał się kasztelan połaniecki Andrzej Tęczyński. Między oboma dowódcami brak było jednomyślności, brakło też rozpoznania i odpowiedniego przygotowania do walki. Jeźdźcy polscy mieli - w przeciwieństwie do Mołdawian - konie „bose", to znaczy niepodkute, a przyszło im walczyć na oblodzonym gruncie. Mołdawianie maszerowali od wschodu traktem przez Chorostów, zamierzając od południa ominąć Trembowlę. Mimo przeszło dziesięciokrotnej przewagi liczebnej przeciwnika, Polacy postanowili przeciąć mu drogę na przeprawie przez Seret. Stąd do bitwy dojść mogło przy zakolu doliny rzecznej w pobliżu obecnych miejscowości Dolina i Kobyle Wołoki oddalonych 10-12 km na południe od Trembowli. Mołdawianie rozwinęli się w szyk bojowy i „wielkie czoło uczynili" na płaskowzgórzu sięgającym 357 m na lewym brzegu Seretu. Polscy rotmistrze rozstawili swe chorągwie „blisko rzeki", a więc nad urwiskiem zamarzłego Seretu. Prawą kolumną dowodził Sieniawski, a lewą Tęczyński. Mimo, że nie wszystkie chorągwie dotarły na pole bitwy, obaj postanowili walczyć, „bo się im już nazad niegodziło ustępować, a drugie roty za nimi przyciągały powoli".

Bitwa pod Seretem

Brak jest w źródłach szczegółowego opisu bitwy, która rozegrała się 1 lutego 1538 r. Według M.Bielskiego „potkali się dobrze Wołochowie, mocno w sprawie stali, zwłaszcza Turcy (...) nie mogli ich naszy przełomie z trochą ludzi (...)". Przypuszczalnie obie polskie kolumny zostały oskrzydlone przez przeważające siły przeciwnika. Po silnym ostrzale z łuków atak mołdawskich palcuń zepchnął husarzy na skraj dniestrowego jaru. Część jeźdźców spadała z urwiska, inni próbowali ucieczki do przeprawy i ślizgając się po lodzie dalej na prawy brzeg rzeki. W wyniku pogromu poległo dwóch rotmistrzów (Jan Pilecki i Paweł Węgliński), 60 towarzyszy i przeszło 800 pocztowych. Wielu Polaków, wśród nich rotmistrz Maciej Włodek, dostało się do niewoli. Według zachowanego rejestru szkód największe straty, sięgające 1/5 stanu chorągwi, odnotowano w chorągwiach Wojciecha Starzechowskiego (2 towarzyszy i 22 pocztowych w 200-lconnej chorągwi kopijniczej), Jakuba Potockiego (2 towarzyszy i 19 pocztowych w 120-konnej chorągwi husarskiej) i Macieja Włodka (14 pocztowych w 120-konnej chorągwi husarskiej). M.Bielski odpowiedzialnością za tak ciężką klęskę obciąża Sieniawskiego i Tęczyńskiego, bowiem pogrom „przypisywano niezgodzie sprawców naszych, że jedni drugich nie słuchali, ani też czekali". Niewątpliwie błędna była decyzja stoczenia bitwy przy tak druzgocącej przewadze liczebnej przeciwnika i mając za sobą głęboki jar zamarzłej rzeki. Przypuszczać można, że rotmistrzem podważającym kompetencje dowódcze strażnika polnego był kasztelan Andrzej Tęczyński. Należy też pamiętać, że w nierównym, miejscami stromym terenie, lekka jazda mołdawska miała zdecydowaną przewagę taktyczną nad uzbrojonymi w półzbrojki jeźdźcami polskimi. Straty zadane Mołdawianom nad Seretem były jednak tak duże, że i Raresz zrezygnował z dalszego łupienia ziem ruskich i wycofał się za Dniestr..."


Fragment książki: Marek Plewczyński "Wojny i wojskowość polska w XVI wieku. Tom I. Lata 1500-1548" s. 396-398

Szukaj:


Strona główna Władcy Ważne bitwy Polityka prywatności Antykwariat Księga gości