Sudomierz 1420

"...23 marca 1420 r. z Pilzna wyruszyła pod dowództwem Ziżki niewielka grupka husytów: 400 osobom obojga płci towarzyszyło 12 wozów oraz 9 jeźdźców. Celem ich wędrówki był Tabor. Przeciwko nim wyruszyła ciężkozbrojna jazda pod dowództwem Bogusława ze Svamberka, którego już wcześniej husyci pokonali pod Nekmierzem. 25 marca do ciężkozbrojnej jazdy dołączył oddział joannitów. Tego samego dnia doszło do bitwy pod Sudomierzem (Sudomere). Głównym strategiem był prawdopodobnie Ziżka. Ustawił tabor w miejscu znakomicie nadającym się do obrony, na małej grobli między stawami rybnymi: Markovcem i Skaredym. W stawach nie było wody. Ich dno było pokryte mułem, który bardzo utrudniał ewentualne poruszanie się, szczególnie ciężkiej jeździe. Według legendy, husyckie kobiety rzucały na błotniste dna stawów ciernie, aby ranić w ten sposób konie nieprzyjaciół. Być może jest w tym cień prawdy, ponieważ ówczesna technika wojskowa znała specjalne żelazne kolce, wykorzystywane w tym właśnie celu. Za swoimi plecami obrońcy mieli bagna, nie musieli więc obawiać się oskrzydlenia. Nie wiadomo, jaki był dokładnie stosunek sił. Wojska katolickie musiały jednak mieć nad husytami znaczną przewagę, skoro, jak podaje kronikarz, atakujący uważali, że nie będą musieli bić husytów, rozniosą ich na końskich kopytach. Napastnicy mogli także liczyć na wsparcie oddziałów z Piska. Pewni swej przewagi podzielili wojska na dwa skrzydła i zaatakowali pomimo zbliżającego się zmierzchu. Pierwsza grupa, która atakowała od frontu husycką fortyfikację z wozów, poniosła duże straty w wyniku ostrzału z lekkiej broni palnej. Jeźdźcom atakującym w drugiej linii udało się dotrzeć w pobliże wozów. W obozie husyckim wybuchło początkowo zamieszanie. Obrońcy byli stłoczeni na niewielkiej przestrzeni. Drugie skrzydło ciężkozbrojnej jazdy zaatakowało tabor z boku, od strony pustych stawów. Ponieważ błotnisty grunt wykluczał atak ciężkiej kawalerii, rycerze spieszyli się i w ten sposób walczyli. Napastnikom zabrakło jednak impetu. Ciężkozbrojnym przymusowym piechurom bardzo trudno było atakować husycką fortyfikację. Wkrótce nad polem bitwy zaległa mgła, uniemożliwiająca przeprowadzenie skutecznego ataku. Jeśli wierzyć ówczesnym kronikom, z tego właśnie powodu katoliccy rycerze sami się byli więcej pozabijali niż nieprzyjaciele. Napastnikom udało się jedynie wziąć do niewoli grupkę husytów, która wyszła poza obręb wozów. Straty po obu stronach były znaczne. Po przenocowaniu wojska Ziżki, obawiając się ponownego ataku, wyruszyły do Ujezdca należącego do gorliwego husyty - Jetricha z Ujezdca. Warto zwrócić uwagę, że obie bitwy z zastosowaniem wozów bojowych: pod Nekmierzem i Sudomierzem nie były jeszcze „klasyczną" wojną z wykorzystaniem taboru. Obrońcy nie kontratakowali, ograniczając się jedynie do powstrzymywania uderzeń przeciwników. „Boży wojownicy" mieli mało wozów i brakowało im odwodów zdolnych do przeprowadzenia przeciwnatarcia: piechoty i jazdy. Poza tym wydaje się bardzo mało prawdopodobne, aby już w tym czasie wozy bojowe miały stałe załogi. Jest jeszcze jeden element, na który warto zwrócić uwagę: nowa taktyka nie została jeszcze odpowiednio dopracowana. Jej udoskonalenie nastąpiło w toku walk..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 60

Szukaj:


Strona główna Władcy Ważne bitwy Polityka prywatności Antykwariat Księga gości