Vaslui 1475 |
"...Posuwając się w górę rzeki Birlad armia turecko-wołoska dotarła 10 stycznia 1475 r. do potoku Lipovatii, za którym w zakolu Birladu rozciągało się jezioro Rakowiec. Droga przechodziła przez most na potoku lipowackim, następnie groblą na jeziorze i przed samym już miastem Vaslui przez drugi most na zamarzniętej zapewne o tej porze roku rzece Birlad. Właśnie przed tym drugim, podmiejskim mostem, w kącie między rzeką a jeziorem rozstawił Stefan swą piechotę w dwóch rzutach. Prawe skrzydło pierwszego rzutu stanowiło 5 tys. Szeklerów. Działa umieszczono z obu stron ugrupowania – po prawej pod lasem i po lewej za Birladem. Na wschód od rzeki, w lesie rozciągającym się między osadą Muntenii de Jos a wzgórzem Coasta Muntenilor (307 m) schodzącym dalej do potoku Crasna umieścił hospodar silny odwód złożony z jazdy mołdawskiej i przypuszczalnie także polskiej i węgierskiej. Zamierzał powstrzymać ostrzałem z łuków i ogniem z dział przednie oddziały tureckie, a następnie gwałtownym i niespodziewanym uderzeniem jazdy z boku zniszczyć rozciągnięte w pochodzie główne siły przeciwnika. Przednia straż turecka przeszła po grobli na jeziorze i widząc uszykowanych do walki Mołdawian rozwinęła się w szyk bojowy z jazdą w centrum i piechotą na skrzydłach. Główne siły tureckie rozciągnięte były jeszcze w szyku marszowym na grobli, a straż tylna znajdowała się przed mostem na potoku lipowackim. Przypuszczalnie lewe skrzydło tureckie złożone z 2-3 tysięcy janczarów, doskonale zdyscyplinowanych i wyszkolonych, pierwsze rozpoczęło walkę. Najpierw zasypano piechotę szeklerską gradem celnych strzał z łuków, a następnie zaatakowano ją na białą broń – szable, jatagany i kindżały. Szeklerzy zostali złamani i rzucili się do ucieczki, a mołdawską chłopską piechotę wstrząsaną atakami spahii zaczęła ogarniać panika. W tym momencie otworzyła ogień krzyżowy artyleria, a z lasu spod Muntenii de Jas nastąpiła szarża blisko 10-tysięcznej jazdy mołdawsko-polsko-węgierskiej dowodzonej osobiście przez hospodara Stefana. Zapewne rycerstwo podolskie pod Michałem Buczackim, jako ciężej zbrojne, znajdowało się na czele kolumny uderzeniowej. Schodząc ze stoku wzgórza w dół doliny Birladu jeźdźcy nabrali szybkości, sforsowali po lodzie rzekę i uderzyli kopiami w bok rozwijających się dopiero po przejściu grobli głównych sił tureckich. Przełamanie się udało. Rozbitego przeciwnika spychano na jezioro. Janczarzy zostali otoczeni i wycięci. Pozostała część armii tureckiej, nadchodząca dopiero na pole bitwy, rozpoczęła teraz pospieszny odwrót. Pościg jazdy mołdawskiej, dysponującej świeżymi koniami, trwał aż do Dunaju i przyniósł Turkom dalsze straty. Tak jak przed dwunastoma laty nad Sawą polska jazda kopijnicza wykazała wyższość taktyczną nad turecką spahią. Okazało się, że góruje nad nią nie tylko w walce obronnej, ale i w natarciu..." Fragment książki: Marek Plewczyński "Wojny Jagiellonów z wschodnimi i południowymi sąsiadami Królestwa Polskiego w XV wieku" Rozdział 7.1 |
|
Strona główna Władcy Ważne bitwy Polityka prywatności Antykwariat Księga gości