Białogród 1490

"...Jeszcze przed przybyciem armii habsburskiej pod Białogród, udało się Batoremu i Kinizsiemu wprowadzić do miasta niewielkie posiłki - 555 ludzi. Miasto położone wśród bagien i otoczone silnym murem miałoby szansę stawienia dłuższego oporu, gdyby mieszkańcom jego towarzyszyła wola walki, a widoki na rychłą odsiecz były realne. Jednakże i tu, podobnie jak na dotychczasowej trasie marszu Maksymiliana, dominował upadek ducha i zwykły defetyzm. Gdy więc wojska habsburskie 17 listopada pojawiły się pod murami miasta, opór okazał się słabszy niż oczekiwano. Opanowano bez walki przedmieście przed bramą bakońską i zagarnięto porzucone tam przez Węgrów ciężkie działa, które następnie skierowano przeciw murom miasta. Krótkie ostrzeliwanie bramy bakońskiej wystarczyło, aby obrońcy w popłochu opuścili mury. Bez większego oporu czescy żołdacy po lewej stronie bramy, a niemieccy landsknechci po prawej wdarli się po drabinach na szczyt obwarowań. Otwarli następnie bramę od środka, umożliwiając w ten sposób pozostałym oddziałom wtargnięcie do miasta. Rozpoczął się nieokiełznany rabunek i rzeź nielicznych obrońców oraz mieszkańców miasta, której ofiarą padło około 800 osób. Trwała ona trzy doby. Nie uszanowano miejsc kultu religijnego. Z największym trudem udało się uchronić katedrę - nekropolię królów węgierskich, ale świeżo wzniesiony grobowiec króla Macieja został przez plądrujących żołdaków naruszony. Duchowieństwo schroniło się na wieży kościelnej i zostało dopiero w dzień później wybawione z opresji przez Maksymiliana. Wartość zrabowanych przez rozszalałą soldateskę dóbr materialnych szacowano na 400 tys. florenów.

Maksymilian musiał bezradnie przyglądać się tym wydarzeniom. Wjechał tylko na krótki czas do zdobytego miasta i szybko opuścił jego mury, nie chcąc być świadkiem przerażających scen, którym nie był w stanie zapobiec. Jako jedyny łup wywiózł miecz Macieja Korwina. Podobnie jak inni dowódcy wojsk najemnych w owej epoce, stracił w chwili triumfu na kilka dni kontrolę nad podległym mu żołdactwem, z wyjątkiem rycerskiej jazdy która pozostała za murami miasta i nie wzięła udziału w powszechnym rabunku.


Fragment książki: KRZYSZTOF BĄCZKOWSKI "HABSBURGOWIE I JAGIELLONOWIE w walce o Węgry w latach 1490-1492" s. 118-119

Szukaj:


Strona główna Władcy Ważne bitwy Polityka prywatności Antykwariat Księga gości