Kerak 1183 |
"...Saladyn opuścił Damaszek 22 października, a po marszu przez obszar Szarah, położony na wschód od Morza Martwego, rozbił obóz w Ar-abbie, 10 km na północ od Keraku. Miejscowi muzułmanie poprosili go o pomoc, a Imad ad-Din napisał: „Muzułmanie mieszkali na tych terenach od dawna, lecz ich potomkowie dorastali już pod rządami Franków. Obawiali się otwarcie okazywać swoje uczucia względem nas i ukrywali je". Zamek Kerak stoi na otoczonym wodą terenie rozciągającym się w kierunku północno-południowym. Na południu głęboka fosa odcina go od wyżej położonego terenu wzgórza Umm as-Saldż, a na północy inna fosa oddziela zamek od miasta, które jak i on również leży na płaskowyżu. Podobno Renalda z Chatillon ostrzeżono o możliwości ataku, zgromadził więc wojska, które uznał za wystarczająco silne, by mogły bronić warowni. Kiedy Saladyn wyruszył z Ar-Rabby, Renald nie pozwolił ludziom z położonej niżej osady schować swego dobytku w zamku i próbował bronić samego płaskowyżu, co było błędem. Po jego stromych ścianach można się jednak było wspiąć i duży garnizon nie zdołał go obronić. Muzułmanom udało się siłą wtargnąć do zamku, ponieważ poszli w ślad za wycofującymi się Frankami; splądrowali też całe miasto. Saladyn wykorzystał je jako bazę i ustawił pod nim siedem machin oblężniczych, które dniem i nocą bombardowały zamek. Fragment książki: M. C. Lyons D. E. Jackson "SALADYN" s. 238-239 Kerak, należącego do Renalda de Châtillon. Armia Saladyna ścigając w 1183 roku owego „Szatana Frankońskiego”, dotarła pod jego twierdzę dokładnie 22 listopada, to jest w dniu, w którym odbywało się wesele jedenastoletniej księżniczki Izabeli z pasierbem właściciela zamku - Onufrym z Toronu. Oboje byli zakochani w sobie, toteż tym bardziej starano się, by uroczystość wypadła okazale. Saladyn dotarł pod mury twierdzy wraz z ośmioma machinami oblężniczymi i niemal natychmiast rozpoczął bombardowanie murów. Krzyżowcy przejęci uroczystością zaślubin omal nie wpuścili wtedy forpocztów Saladyna do twierdzy. O ocaleniu zdecydowała postawa niejakiego rycerza Yvaina, który powstrzymał napór nieprzyjacielski do czasu spuszczenia żelaznej brony czyli kraty i podniesienia zwodzonego mostu. Pomimo popłochu i strachu nie przerwano jednak uroczystości weselnych, zaś matka pana młodego Stefania wysłała Saladynowi półmiski z jadłem. Jednocześnie przypomniała mu, że kiedy był nastolatkiem przebywał w twierdzy w charakterze zakładnika i nosił ją na rękach. Saladyn wzruszony wspomnieniem z dzieciństwa odwzajemnił gest przyjaźni zakazując swym oddziałom bombardowania wskazanego przez obrońców miejsca, które zajmowała młoda para..." Fragment książki: Marian Małecki "ROGI HITTINU 1187" s. 147 |
|
Strona główna Władcy Ważne bitwy Polityka prywatności Antykwariat Księga gości