|
"...Po naradzie armia wyruszyła pod Mediolan, pod murami którego potykali się harcownicy. Jednym z nich był książę Ekbert, krewny samego cesarza. Wyruszył do boju, mając przy sobie bardzo dzielnych rycerzy, ponieważ czuł się oburzony tym, że Czesi dokonali tylu sławnych czynów - podaje Wincenty z Pragi. Z przekazu dowiadujemy się jednak, że w trakcie walki część Niemców uciekła, a sam książę Ekbert, mimo że walczył dzielnie, został zabity. Wincenty z Pragi nie dodaje nam, że w owym ataku, podjętym zresztą bez wiedzy cesarza, uczestniczył także sławny czeski rycerz imieniem Diva. Wydarzenie to datowane jest na 5 sierpnia. Kronikarz wspomina o rycerzu Divie dwukrotnie, ale przy okazji innych okoliczności. Czytamy, że śmiertelną ranę zadano mu jeszcze nad rzeką Addą, a pochowano nieopodal Mediolanu, czyli wynikałoby, że dobre dwa tygodnie później. Zdaje się, że jednak Wincenty z Pragi w tym przypadku plącze jednak fakty i rycerz Diva poległ razem z księciem Ekbertem.
Wincenty z Pragi informuje, że śmierć krewnego popchnęła cesarza do rozpoczęcia bitwy. Wśród wymienionych armii mamy również tę dowodzoną przez Władysława. Ale, jak mówi kronikarz, Mediolańczycy nie kwapili się do wyjścia do boju na otwartą przestrzeń. Zatem cesarz zamknął miasto w oblężeniu, przydzielając poszczególnym oddziałom do pilnowania części murów łącznie z bramami miejskimi. Mediolańczycy próbowali przerwać oblężenie, uderzając na oddział Ludwika, cesarskiego brata - jak nazywa go kronikarz. Chodzi tu oczywiście o Konrada, przyrodniego brata Barbarossy". Ten nie mogąc odeprzeć atakujących, wezwał na pomoc czeskiego króla. W zaciętej i krwawej walce zwyciężyli Czesi. Wincenty z Pragi twierdzi nawet, że gdyby noc nie przerwała walki, już tego dnia wtargnęliby Czesi do miasta". Tym razem jednak poddani Władysława okupili zwycięstwo ciężkimi stratami. Wincenty z Pragi podaje, że razem z biskupem Danielem pochowali poległych w pobliżu miasta w opactwie Vallis Clare. Ten gorzki fragment kronikarz kończy stwierdzeniem, że Mediolańczycy, widząc tak wielką odwagę Czechów, nie odważyli się ponownie wyjść przez strzeżoną przez nich bramę. Zatem Wincenty z Pragi stara się przekonać czytelnika, zapewne wyrażając własną opinię, że zwycięstwa okupione śmiercią wielu czeskich rycerzy okryły armię Władysława należną sławą i chwałą.
Oblężenie miasta zakończyło się, kiedy Mediolańczycy poprosili cesarza o łaskę. Wincenty z Pragi wspomina, że rozmowy pokojowe prowadzili z Mediolańczykami duchowni, między nimi był biskup praski Daniel. O pośrednictwo w ustalaniu warunków poddania mieszkańcy miasta zwrócili się do Władysława. Informację tę potwierdzają również inne, niezależne od przekazu Wincentego z Pragi, źródła. Widzimy zatem, że praski władca istotnie był podczas tej wyprawy figurą znamienitą i znaczącą. Z naszego przekazu wiemy, że to pod strażą Czechów przebywali zakładnicy, którzy stanowili rękojmię pokoju..."
Fragment książki: J. Sobiesiak "OD LECHOWEGO POLA (955) DO MEDIOLANU (1158)" s. 78-80
|
|