Moskwa 1409

"...W rzeczywistości wódz tatarski, widząc rosnącą znowu potęgę Moskwy, postanowił osłabić ją i upokorzyć. Wiosną 1409 r. w stepach nadczarnomorskich zebrała się duża armia tatarska, dowodzona przez Edygeja. Celem wyprawy była Moskwa. Wasyl I dość szybko dowiedział się o koncentracji Tatarów. Zanim jednak przystąpił do zbierania sił ruskich, przyszła doń uspokajająca wiadomość: »Wiedz, Wasylu, oto idzie car... z całą Wielką Ordą na Witolda, by pomścić zło, które onże wyrządził ziemi twojej, ty zaś oddaj cześć carowi, a jeśli nie sam, to syna swojego poślij do cara, albo brata, albo kogokolwiek z wielmożów, niczego się nie bój". Wielki książę moskiewski uwierzył Tatarom, ci natomiast pojmali wielmożę Jurija i jego drużynę, posłanych zgodnie z wolą Edygeja do Ordy, i po szybkim marszu pojawili się pod Moskwą.

Zaskoczenie było zupełne. Wasyl nie miał żadnych wojsk. Wielki książę śladem Dymitra Dońskiego uszedł z rodziną do Kostromy, pozostawiwszy w Moskwie swego brata, księcia Andrzeja, i stryja, księcia Włodzimierza. Za przykładem władcy poszli inni. „I uciekali ludzie zapominając o swoim mieniu i o wszystkim na świecie. I wstąpiła w ludzi złość, i zaczęły się grabieże". Trzeba było spalić przedmieścia, by utrudnić Tatarom dostęp do murów. Poszły wtedy z dymem cerkwie, zbudowane poza obrębem fortyfikacji. »To były straszne czasy, ludzie miotali się i krzyczeli, i huczały, wzbijając się w powietrze, ogromne płomienie, a gród okrążały pułki nieczystych obcopiemieńców. I wtedy, kiedy dzień zbliżał się ku wieczorowi, zaczęły pojawiać się pułki pogan, rozbijając obozy w polu wokół grodu. Nie śmieli oni stanąć blisko grodu z powodu dział miejskich i ognia z murów miejskich, i rozłożyli się w siole Kołomeńskim. I kiedy to wszystko zobaczyli ludzie, popadli w panikę. Nie było nikogo, kto mógłby przeciwstawić się wrogowi, a wojowie byli rozpuszczeni. I poganie okrutnie rozprawiali się z chrześcijanami: jednych siekli, a innych uwozili w niewolę. Tak zginęło niezliczone mnóstwo ludzi: za nasilenie grzechów naszych pokarał nas Bóg rękoma wrogów naszych. Gdziekolwiek pojawił się choćby jeden Tatarzyn, to liczni nasi nie śmieli przeciwstawić mu się, a jeśli ich było dwóch lub trzech, to liczni Rusowie, porzucając żony i dzieci, uciekali w panice". Tatarzy pojmali masę ludzi w jasyr. Podobno każdy wojownik Edygeja wiódł 40 niewolników.

Edygej nie szturmował jednak fortyfikacji. Otoczył miasto szczelnym pierścieniem swych wojsk i rozpuścił zagony szeroko po okolicy. Spaliły one i splądrowały Perejasław Zaleski, Rostow, Horodec, Niżny Nowogród i wiele innych miast. Wódz tatarski zamierzał zimować pod Moskwą licząc że weźmie ją głodem, nowe zamieszki wewnętrzne w Złotej Ordzie zmusiły go jednak do powrotu. Wziąwszy od Moskwy 3000 rubli okupu, zawrócił w stepy, by rozprawić się z jakimś nie znanym nam bliżej księciem z rodu Czyngisydów. Przed odjazdem wysłał list do Wasyla I, w którym wyjaśniał przyczyny swego napadu. „A coś swe pisma do Ordy przysłał, to wszystko łgałeś — stwierdził. — Bo to, coś zbierał w swoim państwie..., i to srebro, gdzie się podziało?".


Fragment książki: Leszek Podhorodecki "KULIKOWE POLE 1380" s. 165-166

Szukaj:


Strona główna Władcy Ważne bitwy Polityka prywatności Antykwariat Księga gości