Cerignola 1503 |
"...18 kwietnia 1503 r. doszło pod Cerignola w Apulii do bitwy wojsk Gonzalo de Córdoby z armią francuską, dowodzoną przez księcia de Nemours. Obie armie liczyły po około 6000 żołnierzy (Francuzi dysponowali 2000 konnicy i 4000 piechoty, Hiszpanie 4000 piechoty i 2300 ciężkiej i lekkiej kawalerii). Hiszpanie zajęli pozycje u stóp wzgórza, na którym znajdowały się winnice. Na rozkaz Córdoby pośpiesznie przygotowano umocnienia polowe: wykopano wzdłuż całego wzniesienia rów z nasypem, w który wbito żerdzie znajdujące się w winnicach. Za nasypem stali lub leżeli hiszpańscy piechurzy uzbrojeni w arkebuzy. Gonzalo de Córdoba po raz pierwszy wykorzystał ulepszoną rusznicę (arkebuz) nie jako pomocniczą broń, służącą do nękania nieprzyjaciela przed atakiem, lecz jako decydującą broń obronną. W ten nowy rodzaj broni palnej wyposażona została trzecia część żołnierzy hiszpańskiej kolumny (colunela). Za arkebuzerami ustawiono pozostałych piechurów tak, by gotowi byli do walki wręcz podczas kontrataku. Hiszpański wódz zastosowanie arkebuza połączył z umocnieniem swoich oddziałów fortyfikacjami polowymi (z tego też względu historycy nazywają go „ojcem wojny okopowej"). Ciężkozbrojna kawaleria hiszpańska stanęła w rezerwie, tworząc odwód, podczas gdy lekkozbrojni genites zostali wysłani na przedpole, aby niepokoić i opóźniać marsz nieprzyjaciela. Francuzi, którzy wyruszyli naprzeciw Córdobie, przybyli w pobliże stanowisk hiszpańskich dopiero późnym popołudniem. Wokół ich straży przedniej, składającej się z francuskich gens d'armes, krążyli genites, którzy uniemożliwili księciu de Nemours rozpoznanie pozycji wroga, dlatego też, za namową swych kapitanów, dał on rozkaz do frontalnego ataku, który poprowadzony został eszelonami (szyk bojowy, w którym każdy następny oddział jest przesunięty w bok; szyk schodowy). Siły główne i straż tylną stanowiła szwajcarska piechota, którą wspierali gaskońscy kusznicy. Książę, nic nie wiedząc o istnieniu rowu i najeżonego zaostrzonymi palami nasypu, poprowadził swoich kawalerzystów do szarży. Podczas gdy pierwsze szeregi zwaliły się do wykopu, pozostała masa kawalerii francuskiej wstrzymała bieg, zaś jej dowódca ruszył wzdłuż wzniesienia, szukając pośpiesznie dogodnego miejsca, którym unieruchomiona i wystawiona na ogień arkebuzerów jazda mogłaby ruszyć dalej. W czasie tego rekonesansu książę otrzymał śmiertelny postrzał i zwalił się z konia. Zdezorientowani kawalerzyści francuscy stali w miejscu, nie wiedząc co czynić dalej. Tymczasem nadciągnęły główne siły armii francuskiej - zwarty czworobok Szwajcarów. Zgodnie ze swym obyczajem wojennym Helweci natychmiast ruszyli do szturmu na centrum pozycji hiszpańskich, nie czekając na nadejście francuskiej straży tylnej, którą dowodził Yves d'Alègre. Jednak uderzenie to załamało się, gdyż szeregi atakujących zostały rozerwane podczas forsowania wykopu i piaszczystego, obsuwającego się pod nogami nasypu. Szwajcarzy w bezskutecznych atakach na ufortyfikowane pozycje przeciwnika ponieśli znaczne straty pod ogniem arkebuzów. Widząc, że wysiłki ich nie przynoszą spodziewanego rezultatu, wycofali się, zachowując prawdopodobnie dobry szyk. Widząc odwrót nieprzyjacielskiej piechoty Córdoba pchnął do kontrataku swoje oddziały. Podczas gdy piechota hiszpańska pokonała wykop i zaatakowała armię francuską od czoła, jazda uderzyła na jej flanki. Hiszpański dowódca rozkazał dosiąść koni dwóm oddziałom swoich żołnierzy uzbrojonych w arkebuzy. Otoczyli oni oba skrzydła szyku kawalerii francuskiej. Kiedy francuscy gens d'armes zawrócili i ruszyli do szarży na hiszpańskich jeźdźców, ci rzucili się do pozorowanej ucieczki, wciągając Francuzów pomiędzy dwie grupy własnych arkebuzerów, którzy zasypali ich gradem kul. Kawaleria francuska nie zdołała zwrócić się przeciwko strzelcom, aby podjąć z nimi walkę, ponieważ hiszpańska jazda, wsparta świeżymi oddziałami, ponownie ruszyła do ataku, zmuszając Francuzów, którymi po śmierci księcia de Nemours nikt nie dowodził, do ucieczki, zadając im przy tym ciężkie straty. Cofające się oddziały francuskie szarpane były przez genites. Tymczasem ku polu bitwy zbliżała się wreszcie francuska straż tylna. Jednakże jej dowódca, Yves d'Alègre, widząc odwrót Szwajcarów i gens d'armes, zaniechał włączenia się do akcji i uciekł w kierunku Melfi, ścigany przez włoskiego kondotiera Prospero Colonnę, który dowodził jednym z rezerwowych oddziałów kawalerii Córdoby. [...] Po obu stronach, według znanych danych, nie są zbyt wielkie. Armia francuska stracić miała około 1000 ludzi, Hiszpanie - około 500. Francuskie tabory oraz artyleria, która nie przybyła na czas i nie wzięła udziału w akcji, wpadły w ręce Hiszpanów na drodze prowadzącej ku polu bitwy..." Fragment książki: Piotr Tafiłowski "Wojny włoskie" s. 145-148 |
|
Strona główna Władcy Ważne bitwy Polityka prywatności Antykwariat Księga gości