Chojnice 1410

"...W relacji Jana Długosza dotyczącej działań zbrojnych na Pomorzu W Gdańskim występuje spora luka. Najpierw czytelnik dowiaduje się o sukcesach Janusza Brzozogłowego pod Świeciem i Toruniem, gdzie starosta bydgoski dzięki fortelowi wojennemu zadał Krzyżakom znaczne straty w ludziach (rabując również konie i bydło). Potem w kilku zdaniach kronikarz informuje o klęsce szlachty wielkopolskiej na Pomorzu w dniu 13 lipca, z winy jej wodza, wojewody kaliskiego Macieja z Wąsoczy. Na tym, niestety, relacja autora o zmaganiach polsko-krzyżackich na Pomorzu urywa się. Nie wiemy, jakie były skutki porażki wojsk polskich ani nawet, gdzie to nastąpiło.[...]

Oba korpusy krzyżackie były rozdzielone należącą do Polski ziemią wałecką, co dodatkowo utrudniało ich współpracę. Dlatego sądzę, że w rejonie Chojnic lub Człuchowa istniał jeszcze jeden korpus krzyżacki, który osłaniał główną drogę tranzytową państwa krzyżackiego z Malborka do Szczecinka i dalej na zachód. Henryk von Plauen miał wystarczająco dużo problemów z atakującym go starostą bydgoskim Januszem Brzozogłowym co uniemożliwiało mu skuteczne osłanianie drogi tranzytowej z Nowej Marchii do Malborka. Mógł jedynie pośrednio osłaniać drogę łączącą Bydgoszcz z Gdańskiem. Długosz pisze jednoznacznie, że wojska Macieja z Wąsoczy zostały pobite przez wójta Nowej Marchii, a więc bez udziału komtura Świecia i jego korpusu. Jeżeli przyjąć, że w Nowej Marchii stało 2000 wojska, to i tak Michał Kuchmeister mógł wyprowadzić w pole około 1200 żołnierzy, gdyż musiał część sił pozostawić do osłony Nowej Marchii. Był więc prawdopodobnie dwukrotnie słabszy od swego przeciwnika. Dlatego wątpię, aby mógł samodzielnie pobić siły Wielkopolan. Nasz kronikarz pisze, że wójt Nowej Marchii został wezwany, ale nie pisze przez kogo. Według mojej oceny uczynili to mieszczanie Chojnic i Człuchowa lub stacjonujący tam dowódca korpusu krzyżackiego. Nie mając szans pokonać Polaków w otwartym polu, postanowił bronić się za murami obu miast, czekając na pomoc.

Po przybyciu sił krzyżackich z Nowej Marchii, wojska Michała Kuchmeistera i korpusu krzyżackiego z Chojnic mogły liczyć około 2000 ludzi, niewiele ustępując siłom Macieja z Wąsoczy. Biorąc pod uwagę fakt, że wojewoda kaliski zbyt szybko rozpuścił część swoich sił dla rabunku, w decydującej bitwie mógł być słabszy liczebnie od swego przeciwnika. Gdzie została stoczona pechowa dla Wielkopolan bitwa w dniu 13 lipca 1410 roku - tego Długosz nie pisze. Nasz dziejopisarz, będąc uczestnikiem wojny trzynastoletniej, wyraźnie nie lubi miasta Chojnice. Nawet kreśląc długą listę miast i zamków krzyżackich nadawanych w lenno przez Jagiełłę swoim rycerzom - miasto to pomija. Również opisując działania wojenne na Pomorzu Gdańskim, o Chojnicach pisze tylko raz, gdy stwierdza, że schroniła się tam część pobitych wojsk krzyżackich, gdyż miasto i tamtejszy zamek miały potężne mury. Domysł, że to w rejonie Chojnic mogło dojść do porażki Wielkopolan 13 lipca, wydaje się uzasadniony..."


Fragment książki: Witold Mikołajczak "Grunwald 1410. Krok od klęski" s. 98-100

Szukaj:


Strona główna Władcy Ważne bitwy Polityka prywatności Antykwariat Księga gości