Pawia 1525 |
"...Około 7.30 sytuacja przedstawiała się następująco: Lannoy i Pescara z ok. 8000 piechoty i 2000 jazdy posuwali się na południe parku w kierunku del Vasto, trzymającego z 3000 arkebuzerów Mirabello. Pozostałych 8000 landsknechtów znajdowało się kilkaset metrów na wschód od nich, stając twarzą w twarz z 3000 Szwajcarów Flouranges'a, wspieranego dodatkowo przez 1000 francusko-włoskiej lekkiej kawalerii Tiercelina. Na zachód od Lannoy, w pobliżu Porta Pescarina, pozycję zajmował król Franciszek z 900 kopiami gens d'armes (3600 doświadczonej ciężkiej jazdy), 4000 landsknechtów oraz 2000 gaskońskiej piechoty. Bateria artylerii ustawiona była na południe od obozu. Znaczyło to, że w tym obszarze wojska cesarskie posiadały przewagę liczebną 3:2, zajmując przy tym centralną pozycję. Na południu francuski dowódca artylerii Galliot dysponował 1000 Szwajcarów przy Torre de Galio i niewielką liczbą lekkich dział. Dalszych 3000 Szwajcarów w pięciu opactwach odciętych było od Torre przez garnizon de Leyvy, który wyprowadził z Pawii blisko 9000 ludzi. Dalszych 1000 Hiszpanów, osłaniających artylerię cesarską, zajmowało pozycje wokół Casa dei Levrieri. Było jeszcze dalszych 5500 żołnierzy francuskich, tak jednak rozlokowanych, że nie mieli oni poważniejszego wpływu na przebieg bitwy. Była to straż tylna (4000 Włochów i Francuzów) w rejonie San Lanfranco oraz 1000 francuskiej piechoty i 100 „kopii" stacjonujących w Borgo Ticino. Siłami tymi dowodził d'Alençon, który prawdopodobnie był w Borgo w momencie rozpoczęcia bitwy. Siły cesarskie miały zatem w południowym sektorze parku oraz w rejonie opactw przewagę liczebną większą niż 1:2. ![]() W pierwszym starciu rycerstwo francuskie pokonało kawalerzystów cesarskich, a król Franciszek uwierzył, że wygrał w ten sposób całą bitwę. W rzeczywistości jednak jego ciężkozbrojni pozostali osamotnieni, a władca nie zdawał sobie sprawy z położenia, w jakim się znalazł, nie wiedział o wypadzie de Leyvy oraz dyslokacji wojsk nieprzyjacielskich. Jako że Lannoy został poniesiony przez konia, dowodzenie przejął błyskawicznie Pescara. Rozumiał on, że jeśli uda mu się zgromadzić wystarczające siły piechoty zanim francuska kawaleria będzie miała dość czasu, by się przegrupować i uszykować na nowo, będzie miał szansę na całkowite jej zniszczenie. Odwołał zatem del Vasto z jego 3000 arkebuzerów, rozkazując im zaatakować prawą flankę Francuzów. Z tej strony mogli oni bowiem korzystać z osłony rowów irygacyjnych wokół Mirabello. Kiedy wysłał do Bourbona i Frundsberga posłańców z wezwaniem posiłków, rozmieścił piechotę naprzeciw unieruchomionej chwilowo ciężkozbrojnej jazdy francuskiej. Hiszpańskie colunelas składały się w dużej części z arkebuzerów, którzy zaczęli teraz ostrzał Francuzów, sami pozostając ukryci za drzewami. Biorąc pod uwagę ukształtowanie terenu zanosiło się na chaotyczną walkę wręcz bez jasno wyodrębnionych oddziałów, prowadzoną przez znaczną liczbę ludzi, nad którą nikt nie miałby ogólnej kontroli. Gdy wypadki raz potoczyły się w ten sposób, nie było już sposobu, by nad tym chaosem zapanować. ![]() W czasie gdy Frundsberg dokonywał przegrupowania swych ludzi i prowadził ich przez las w kierunku kawalerii francuskiej, Bourbon wysłał kolumnę 4000 landsknechtów przeciwko lewej jej flance, wzywając dodatkowo jako posiłki 100 „kopii" jazdy cesarskiej. Najpóźniej o godzinie ósmej rano Franciszek i kawaleria francuska znaleźli się na pozycjach otoczonych przez pikinierów i arkebuzerów, którzy nie pozostawili im już miejsca manewru. Francuska artyleria, która nie mogła prowadzić działań bez narażania na niebezpieczeństwo własnego rycerstwa, skazana została na bezczynne obserwowanie zachodzących wypadków. Richard de la Pole książę Suffolk (angielski banita) oraz Francois de Lorraine dowodzili 4000 landsknechtów w służbie francuskiej („Czarna Banda") oraz 2000 piechoty francuskiej. Podążyli oni na pomoc królowi, natknęli się jednak na landsknechtów Frundsberga i posiłki zgromadzone w pośpiechu przez Bourbona. Doszło do osobistej rozgrywki pomiędzy landsknechtami cesarza a landsknechtami króla, w której nie dawano sobie pardonu. Ciężkozbrojni Bourbona, nie mogąc chwilowo zetrzeć się z kawalerią francuską, ruszyli na pomoc Frundsbergowi. Siły „Czarnej Bandy" były znacznie słabsze, walczyła ona jednak zażarcie, w sensie dosłownym umierając tam, gdzie stała. Została też wy sieczona niemal do nogi. ![]() Około stu metrów w kierunku wschodnim francuska kawaleria została rozbita na małe grupki, otoczone przez pikinierów, i coraz większa ilość jeźdźców zaczynała uciekać z pola walki. Dotyczyło to lekkiej kawalerii znajdującej się z tyłu, natomiast ciężkozbrojni rycerze, tworzący pierwszy szereg, byli zbyt mocno związani względami honoru i własnej pozycji społecznej, by móc pójść w ich ślady. W samym środku tej masakry król Franciszek walczył dzielnie do chwili, gdy padł pod nim koń, a on sam, z ranami twarzy i rąk, został otoczony przez arkebuzerów uzbrojonych w sztylety. Lannoy'a, który w tym momencie powrócił na scenę, otacza sława męża opatrznościowego ratującego życie monarchy. Wziętego do niewoli Franciszka eskortował on, wraz z oddziałem Neapolitańczyków, na tyły. Podobno eskorta musiała zabić kilku Hiszpanów, nastających w dalszym ciągu na życie króla. Najpóźniej około godziny dziewiątej rano bitwa była skończona. Ci z Francuzów, którym nie udało się uciec, zostali wymordowani. Księciu d'Alenęon, kiedy otrzymał wieści o dramatycznej porażce Francuzów (ok. 08.30), nie pozostało nic innego, jak tylko wydać rozkaz odwrotu w kierunku Binasco i Mediolanu. O straszliwej i całkowitej klęsce wojsk francuskich zadecydowały dwa czynniki: interwencja armii posiłkowej oraz fałszywy manewr króla, ufającego bardziej szarży swej kawalerii niż ogniowi artyleryjskiemu. Pescara pokonał Franciszka I realizując niesłychanie śmiały plan. Jego niezwykłość polegała na zuchwałości i talencie, z jakim zniszczona została ciężka kawaleria francuską uderzona z flanki połączonymi siłami arkebuzerów i lekkiej konnicy. Był to największy pogrom szlachty francuskiej od czasów bitwy pod Agincourt. Wśród kilkunastu tysięcy zabitych pod Pawią, głównie Francuzów (których straty wynosiły ok. 10 000 ludzi), byli marszałkowie Francji de Foix, la Palice, la Tremouille, admirał Bonnivet, d'Aubigny, książę Suffolk, książę lotaryński, wielki koniuszy Saint-Severin i cały zastęp bohaterów z ostatnich średniowiecznych wojen, kwiat i chluba szlachty francuskiej. Lescun i René Sabaudzki zmarli od ran niedługo później. Prawdopodobnie wzięty do niewoli seigneur du Clermont był jedynym pozostałym przy życiu szlachcicem z Delfinatu, choć w bitwie uczestniczyło ich około setki. W niewoli znaleźli się także Flouranges, Montmorency, markiz Saluzzo, król Henryk z Nawarry (udało mu się uciec), Tiercelin, hrabia St. Pól, Galiot de Genouillac i wielu innych Francuzów, a także pewien szlachcic z dalekiej Wielkopolski, z województwa sieradzkiego, który już w latach młodzieńczych związał swój los z losem króla Franciszka - Stanisław Łaski..." Fragment książki: Piotr Tafiłowski "Wojny włoskie" s. 316-323 |
|
Strona główna Władcy Ważne bitwy Polityka prywatności Antykwariat Księga gości