Tunis 1270 |
"...Następnego dnia część piechurów zaatakowała wieżę La Goulette znajdującą się najbliżej obozu, jednak zostali wyparci po całodziennych walkach, gdy muzułmanie przybyli z posiłkami. Pozycje, na których postawiono obóz, okazały się niekorzystne do obrony; poza tym brakowało stałego zaopatrzenia w wodę pitną. Dlatego król wraz z dowódcami postanowił przenieść obóz na północ, do żyznej doliny w pobliże ruin starożytnej Kartaginy. Kiedy ulokowano nowy obóz, grupa marynarzy zaproponowała królowi możliwość ataku na słabo umocnioną małą fortecę Kartaginę. Król zgodził się i po dwóch dniach przygotowań skierowano do szturmu na mury machiny oraz drabiny oblężnicze. Marynarze dostali od Ludwika wsparcie 500 konnych i pieszych kuszników, a także 4 bataille jazdy składające się z zagranicznych rycerzy i sierżantów. Podczas gdy jeden oddział szturmował wały, reszta armii królewskiej opuściła obóz, by zaatakować muzułmanów broniących linii zaopatrzenia łączących zamek z Tunisem. Pozbawieni wsparcia obrońcy prędko zostali wyparci z murów i wybici przez zwycięskich marynarzy. Również na zewnątrz obwarowań baronowie rozbili oddział muzułmański i ścigali uciekających Saracenów. W fortecy zdobyto duże ilości ukrytego zboża. Król Francji przeniósł się za mury i kazał ulokować wewnątrz umocnień rannych, chorych i kobiety, których bezpieczeństwa miał pilnować silny garnizon złożony z rycerzy i kuszników. W następnych dniach lotne oddziały Beduinów i Marokańczyków nękały obóz chrześcijan w nocy i podczas posiłku, ale nie wyrządziły krzyżowcom większych strat. Kolejnego dnia do obozu krzyżowców przedostało się dwóch zbrojnych z Katalonii służących wcześniej w Tunisie, informując, że emir uwięził wszystkich chrześcijan oraz chrześcijańskich najemników w mieście i żąda odstąpienia wojsk Ludwika od oblężenia, w przeciwnym razie zagroził, że będzie ścinał więźniom głowy Pewnej nocy do braci Alfonsa hrabiego d'Eu i podczaszego Jana z Akki przybyli trzej dowódcy muzułmańscy, wyrażający chęć przyjęcia chrztu i nawrócenia. Powiadomiony o tym król zalecił ostrożność, lecz było już za późno. Pośród nocnych ciemności z zaskoczenia wybiegli liczni muzułmańscy włócznicy i natarli na wartowników, zabijając 60 chrześcijan. Po tych wydarzeniach Ludwik rozkazał podwoić straże i otoczyć obóz wałem oraz rowem. Pracami fortyfikacyjnymi kierował templariusz, doświadczony rycerz Amalryk de la Roche. Podczas kopania wałów na krzyżowców uderzył silny oddział muzułmański. Cześć saraceńskich wojowników poprowadziła natarcie w kierunku kotwicowiska floty, co zagroziło chrześcijanom odcięciem od wybrzeża. Wtedy szybko zareagowano i Robert d'Artois natarł ze swoimi ludźmi na atakujących wybrzeże muzułmanów. Wkrótce dzięki wsparciu oddziału Piotra le Chambellain udało się odeprzeć napastników atakujących chrześcijan przy brzegu. Muzułmanie zaczęli stopniowo się wycofywać. Chrześcijanie stracili pewną liczbę ludzi i liczne konie. W ciągu kolejnych dni muzułmanie nękali obóz chrześcijan wypadami z miasta, ale żadna ze stron nie decydowała się na frontalny atak. Ludwik zalecał wzmocnić linie obrony i czekać za obwarowaniami obozu oraz Kartaginy na przybycie Karola z Sycylii. Gdy wkrótce przybił do brzegu Olivier de Termes z wieścią, że król Sycylii niedługo przypłynie, w obozie zapanowała radość. Pomyślność w obozie krzyżowców nie trwała jednak długo. Lipiec i sierpień w Tunezji należą do najgorętszych miesięcy i armia chrześcijańska nękana była strasznym upałem. Gorący klimat, stłoczenie ludzi i zwierząt na małym terenie oraz fatalne warunki sanitarne spowodowały wybuch epidemii. Na dyzenterię, czerwonkę lub tyfus zapadali coraz to liczniejsi chrześcijanie, zarówno możni, jak i biedni zbrojni. Na zarazę zachorowali także synowie króla, najstarszy Filip oraz Jan Tristan, który zmarł 3 sierpnia. Próbowano utrzymać jego śmierć w tajemnicy, jednak tragiczna wieść dotarła do króla i przyjął z ogromnym bólem śmierć syna, urodzonego w Damietcie podczas poprzedniej krucjaty. Wkrótce groźna choroba dosięgła również osłabionego wodza wyprawy. Ludwik walczył o życie trzy tygodnie. [...] Śmierć charyzmatycznego monarchy przygnębiła całą armię krzyżową oraz najstarszego syna Ludwika, Filipa. Następca tronu za radą otoczenia króla i baronów prędko przyjął przysięgi posłuszeństwa od baronów i dowódców; dzięki temu stał się formalnym przywódcą. [...]. Wkrótce do Tunisu przybył król Sycylii Karol wraz z posiłkami. Przebiegły monarcha próbował podporządkować sobie niedoświadczonego bratanka i przywłaszczyć cenne szczątki zmarłego króla, uznawanego już za życia za świętego. Jednak Filip nie wyraził na to zgody. [...] Tymczasem muzułmanie nie dawali za wygraną i często nękali atakami obozujących chrześcijan. Potyczki harcowników nie przechyliły jednak szali zwycięstwa na żadną ze stron. Krzyżowcy dowodzeni przez młodego króla Filipa, Karola Andegaweńskiego oraz Tybalda z Nawarry skutecznie odpierali każdy atak. W końcu emir Tunisu zebrał duże siły i postanowił zaatakować broniących się chrześcijan. Widząc nadchodzącą z oddali muzułmańską armię, krzyżowcy sformowali szyk bojowy i podzielili swoje siły na dwa oddziały - jeden pod dowództwem króla Filipa III, zwanego później Śmiałym, a drugi prowadzony przez jego wuja, króla Sycylii Karola. Oddziały jazdy krzyżowców natarły z takim impetem na szeregi Tunezyjczyków, że wkrótce przerwano muzułmański szyk. Ludzie emira ruszyli do panicznej ucieczki, porzucając pole bitwy pozostawiając drogi, którymi uciekali, usłane trupami. Fragment książki: W. Lorek "KRUCJATY LUDWIKA IX ŚWIĘTEGO" s. 65 Do kolejnej bitwy doszło, gdy chrześcijanie wyszli w pole, zapewne z zamiarem zdobycia terenów wokół miasta i próby szturmu na umocnienia lub łupienia okolicznych żyznych terenów. Chrześcijanie wyszli z obozu w staranie sformowanym szyku bojowym: straż przednia dowodzona była przez króla Karola oraz konetabla Francji Humberta de Beajeu. Centrum pod dowództwem króla Filipa stanowili Francuzi, Flamandowie, Bretończycy oraz Normandczycy. Nawarczycy, Szamapańczycy i Burgundczycy tworzyli straż tylną dowodzoną przez króla Nawarry Tybalda. Nie znamy szyku wojsk muzułmańskich. Na początku do walki ruszyła straż przednia, z impetem nacierając na szyk Tunezyjczyków. Za ludźmi Karola ruszyły wkrótce hufce z centrum. Konni muzułmańscy prędko oderwali się od walki wręcz i wycofali na dalsze pozycje, zasypując krzyżowców deszczem strzał. Gdy oddział Karola zaniechał pościgu za unikającymi walki Saracenami, na jego ludzi spadła szarża licznego oddziału muzułmanów, który spowodował zachwianie szyku straży przedniej i liczne starty wśród Sycylijczyków. Młody król Filip wysłał prędko posiłki pod wodzą Roberta dArtois, które wsparły cofającą się pod naporem muzułmanów awangardę. Wkrótce emir rozkazał wycofać swoje wojska do Tunisu. Chociaż chrześcijanie utrzymali się na polu bitwy, obie strony poniosły duże straty, a poza tym były wyczerpane panującym upałem i nie decydowały się na kontynuacje walki..." Fragment książki: W. Lorek "KRUCJATY LUDWIKA IX ŚWIĘTEGO" s. 77-80 |
|
Strona główna Władcy Ważne bitwy Polityka prywatności Antykwariat Księga gości