Preszów 1492

"...Siły polskie skupione były w umocnionym obozie na południowy wschód od miasta, nad zamarzniętym zapewne o tej porze roku Sekčowem wpadającym do rzeki Torysy. Węgrzy rozbili swój obóz nad innym dopływem Torysy, Delną, na prawo od drogi wiodącej z Koszyc do Preszowa. Na jego straży Zapolya pozostawił ok. 3-tysiączny odwód jazdy węgierskiej. Wznoszące się na wschodzie Góry Toryskie ograniczały pole bitwy do samej Kotliny Koszyckiej. Wódz węgierski rozstawił swe wojska między Delną, potokami Barackim i Solnym, a wzgórzami dochodzącymi do 332 m, otaczając w ten sposób przeciwnika od południa i wschodu. Na lewym skrzydle znajdowało się ok. 7 tys. Czechów Haugwitza – w większości piechoty. Centrum stanowiło ok. 5 tys. ciężkiej jazdy węgierskiej pod bezpośrednim dowództwem Zapolyi. Na prawym skrzydle stała jazda Batorego – 3 tys. serbskiej husarii i konnicy siedmiogrodzkiej.

Doświadczenia z lutowej bitwy obronnej pod Koszycami wskazywały, że przy 4 i półkrotnej przewadze przeciwnika trudno będzie utrzymać się w obozie. Postanowił więc Olbracht rozstrzygnąć kampanię w bitwie polowej mając oparcie w taborze i ewentualną możliwość odwrotu przez opanowane przez swoje oddziały Preszów i Sabinów leżące na drodze do Lubowli. By zniwelować przytłaczającą przewagę przeciwnika, podjął decyzję rozpoczęcia natarcia w godzinach wieczornych. Rozstawił swe oddziały między Torysą a Sekčowem zamierzając niespodziewanym atakiem jazdy rozbić piechotę przeciwnika i odcinając jazdę węgierską od obozu zepchnąć ją uderzeniem od skrzydła w góry.

Bitwa pod Preszowem

O zmierzchu 1 stycznia 1492 r. nastąpiła gwałtowna szarża jazdy polskiej pod osobistym zapewne dowództwem królewicza na piechotę Haugwitza. W pierwszym impecie przełamała ona skrzydło czeskie i rozproszyła przeciwnika. Słaba widoczność sprzyjała walce na białą broń, utrudniając jednocześnie pieszym użycie kusz i rusznic. Zagrożony też został środek linii bojowej Węgrów, atakowany przez polską piechotę. Zapolya uruchomił wówczas kilka tysięcy kopijniczej jazdy węgierskiej z centrum i przywrócił równowagę na polu walki. Przewaga liczebna przeciwnika (3:2) poczęła przechylać szalę bitwy na jego korzyść. W tym momencie nastąpił z boku i od tyłu atak lekkiej jazdy serbskiej i siedmiogrodzkiej, która szarżując ze wzgórz rozwinęła znaczną szybkość. W czasie bezładnej i chaotycznej walki, toczonej już w ciemnościach nocnych, cofający się ze swym pocztem Olbracht został odcięty od reszty wojska. Bił się bardzo dzielnie, zabito pod nim dwa konie, a do swoich dołączył tylko dzięki znajomości hasła przeciwników, uzyskanego wcześniej od jednego z wziętych do niewoli Czechów. Usiłował jeszcze zorganizować ostatnią linię oporu, ale i ta próba zawiodła.

Bitwę rozstrzygnął ostatecznie atak odwodowego oddziału węgierskiego, pozostającego dotychczas na straży własnego obozu. Obóz polski, w którym najcenniejszym łupem były sprowadzone działa oblężnicze, dostał się w ręce zwycięzców. Olbracht na skrwawionym rumaku w towarzystwie zaledwie 20 zbrojnych przebijał się z trudem do Preszowa. Koń pod nim padł, a on sam znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Wyratował go jeden z jego towarzyszy broni, Jerzy Krupski, podając mu w miejsce strzaskanego miecza swój własny. Cudzym orężem przerąbał się królewicz przez czeską piechotę do bram Preszowa. Straty Polaków w bitwie pod Preszowem sięgały 500 zabitych. Wielu też padło w czasie niezbyt zresztą energicznie prowadzonego pościgu węgierskiego lub zostało wymordowanych przez okoliczną ludność. Straty nieprzyjaciela, zaniżone w przekazach źródłowych, sięgnęły zapewne również kilkuset osób

Bitwa pod Preszowem stanowi rzadką w średniowieczu ilustrację starcia toczonego przez znaczne siły zbrojne (ok. 22 tys. ludzi) w ciemnościach nocnych, przy znacznie ograniczonej widoczności. Olbracht odznaczył się bitnością i osobistą odwagą. Słusznie zakładał, że wieczornym atakiem wywoła popłoch w szeregach zaskoczonego przeciwnika. Okazało się jednak, że zdyscyplinowana jazda węgierska nie uległa panice, a w rozproszeniu i ogólnym zamieszaniu zadecydowała przewaga liczebna i większa manewrowość przeciwnika. W warunkach nocnych lekka jazda węgiersko-serbska uzbrojona w krótkie kopie i szable, na małych koniach, okazała się zwrotniejsza od ciężkiej jazdy kopijniczej. Pod nazwą husarii stawała się najlepszą formacją kawaleryjską w środkowej Europie..."


Fragment książki: Marek Plewczyński "Wojny Jagiellonów z wschodnimi i południowymi sąsiadami Królestwa Polskiego w XV wieku" Rozdział 7.2

Szukaj:


Strona główna Władcy Ważne bitwy Polityka prywatności Antykwariat Księga gości