Stolec 1277

"...Do walnej rozprawy doszło 24 kwietnia 1277 r. pod Stolcem. Zgodnie z przekazem Jana Długosza: książę legnicki Bolesław Rogatka wsparty przez swoich synów: Henryka, Bolesława i Bernarda, pierwszy wyprowadził swoje wojska i najechawszy zbrojnie ziemię wrocławską, zaczął ją pustoszyć i gnębić grabieżami i pożarami. Wojska wrocławian, które ruszyły przeciw niemu, by zapobiec zniszczeniu swoich pól, uderzają na niego na polach między Skorolcem i Procanem i w sobotę, w dzień św. Jerzego mimo złych wróżb, staczają bitwę. Jedni i drudzy walczyli z wielką zawziętością i okazywali tak wielki zapał do walki, że starcie trwało niemal do wyniszczenia jednej i drugiej strony, gdyż żadna nie chciała ustąpić z pola walki. Toteż Bolesław legnicki, widząc wielką rzeź swoich i przewidując, że w końcu muszą ponieść klęskę, z jednym tylko towarzyszem uciekł z pola walki, żeby się nie dostać w ręce wrocławian. Na koniec jego starszy syn Henryk, pełniąc obowiązki wodza i żołnierza, podjął na nowo walkę, która w wielu miejscach ustała albo osłabła. Okazując upór i wytrwałość pobił na głowę wrocławian i ich wojska posiłkowe, rycerzy: krakowskich, sandomierskich, kaliskich, wrocławskich, głogowskich i opolskich, wielu zaś rycerzy posiłkowych, którzy uznali ucieczkę za rzecz haniebną, wziął do niewoli. Zginęła w tej walce tak niezliczona ilość ludzi, że [rycerze] legniccy, chociaż zwycięscy, nie mogli szydzić ze zwyciężonych, bo krwawo zapłacili za zwycięstwo. W tej bitwie dostaje się do niewoli książę poznański Przemysł oraz wielu podległych mu rycerzy. Jak wykazały badania B. Włodarskiego, wojska Bolesława Rogatki nie poprzestały na zwycięstwie odniesionym pod Stolcem, ale, idąc za ciosem, wtargnęły na terytorium Czech i zniszczyły miasto Habelschwerdt, czyli dzisiejszą Bystrzycę Kłodzką..."


Fragment książki: Jacek Osiński "BOLESŁAW ROGATKA" s. 328-329

"...Do spotkania z wojskami księcia legnickiego doszło między wsią Stolec a Zwróconą, nieopodal Ząbkowic Śląskich, 24 kwietnia 1277 r. Bitwa trwała niemal cały dzień i początkowo była korzystna dla koalicji pod wodzą Przemysła II. Jak podają kroniki śląskie, Bolesław Rogatka, obawiając się klęski, zbiegł nawet z pola bitwy. Sytuację rycerstwa legnickiego uratował, przyjmując dowództwo, jego syn Henryk Gruby, ówczesny książę w Jaworze, który okazał się dobrym strategiem i późnym popołudniem roty wrocławskie, wielkopolskie i głogowskie zostały pokonane. Nie ma zapewne przesady w słowach Jana Długosza, że „zginęła w tej walce tak niezliczona ilość ludzi, że [rycerze] legniccy, chociaż zwycięzcy, nie mogli szydzić ze zwyciężonych, bo krwawo zapłacili za zwycięstwo" oraz że wielu z nich dostało się do niewoli. Takie opinie zgodne są z kształtującą się na ziemiach polskich obyczajowością rycerską. Nie wiemy, jaki był stosunek militarny walczących stron i co zadecydowało o przegranej bitwie. Być może jednak Przemysł II nie był tak dobrym strategiem i wodzem, jak to sugerował kronikarz wielkopolski, relacjonując jego pierwszą wyprawę militarną przeciw Brandenburgii w 1272 r..."


Fragment książki: Bronisław Nowacki "PRZEMYSŁ II" s. 82

"...W tym czasie Rogatka nie próżnował. Orientując się dzięki swoim szpiegom, że przeciw niemu ciągną zastępy książąt polskich, czynił na wielką skalę zaciągi, a potem pierwszy wkroczył w dzierżawy bratanka, nie chciał bowiem, by jego najemni żołnierze stali bezczynnie. Przeciw oddziałom Rogatki, łupiącym i niszczącym po drodze co się dało, wyruszyli Wrocławianie, wspomagani przez księcia poznańskiego Przemysła II i księcia głogowskiego Henryka. Dnia 24 kwietnia 1277 roku doszło do krwawego spotkania na polach pod Stolcem. Oba wojska walczyły z równą zaciętością przez długie godziny, toteż szala zwycięstwa przechylała się raz na jedną, raz na drugą stronę. Wprawdzie Rogatka, widząc, jak wielu jego wojowników poległo, załamał się i począł umykać z pola bit-wy, dając zły przykład swoim. Jednakże w tej ciężkiej chwili za-stąpił go najstarszy syn Henryk, zwany Grubym, który nie tylko okazał się odważnym człowiekiem, ale i dzielnym wodzem. Nie zważając na ucieczkę ojca, zagrzewał swych ludzi do oporu i wreszcie osobistym męstwem sprawił, że wierna mu reszta walczących nie tylko dotrzymała placu boju, ale nawet srogą zadała klęskę wojskom Wrocławian oraz sprzymierzonym z nimi pomocniczym oddziałom poznańskim i głogowskim. Wielu żołnierzy z tych oddziałów legło na polu bitewnym, wielu pierzchających zabrał Henryk Gruby do niewoli. To zwycięstwo książąt legnickich okupione zostało zresztą tak wielkimi stratami, że zwycięzcy co prędzej ruszyli do Legnicy, wioząc ze sobą rannych i ciała co przedniejszych rycerzy..."


Fragment książki: Zygmunt Boras "Książęta Piastowscy Śląska" s. 128

Szukaj:


Strona główna Władcy Ważne bitwy Polityka prywatności Antykwariat Księga gości