Brodnica 1461-1462

"...Ale jednocześnie Bernard Szumborski, niezrażający się upadkiem Swiecia, zebrał nowe siły: najemników krzyżackich z Działdowa, dowodzonych przez jego rodaka Mużika z Svinawy, i z Nowego Miasta, którymi dowodził Ulryk von Kinsberg. Z tymi siłami wyprawił się na Brodnicę. Akcja Szumborskiego, dobrze zaplanowana, zakończyła się sukcesem: „Miasto Brodnicę w chełmskiej ziemi, niedbale strzeżone przez Mikołaja z Kościelca wojewodę inowrocławskiego i jego syna Jana podkomorzego, Krzyżacy, wpadłszy do niego w nocy przez fosy wodą napełnione, gdy nikogo nie było ku obronie ani nawet na straży, opanowali. Wnet nadbiegło ich wojsko w całej sile i wokoło zamku porobiwszy zasieki, aby do niego nie dopuścić żadnego dowozu, sparło go oblężeniem. Tak ściśnionemu i ani obrony, ani dostatecznej nie mającemu żywności, pospieszył na pomoc Piotr Dunin, dowódca królewski, podkomorzy sandomierski, i przez sam środek obozów nieprzyjacielskich, ze stratą kilku tylko żołnierzy, podwiózł żywność, lubo w małej i ledwie na krótki czas mogącej wystarczyć ilości, i ludzi nieco wprowadził do zamku.
Pomocy tej Dunin udzielił obrońcom zamku w Brodnicy około 25 listopada — wyprawiono grupę żołnierzy konnych i pieszych (drabantów) w liczbie około 400. Odsieczą dowodziło dwu gdańszczan — Gotard z Radlina i Wawrzyniec Schrank. Grupa ta opanowała podzamcze brodnickie, spaliła wzniesioną przez Krzyżaków basteję i dotarła do zamku. W walce zginęło 80 żołnierzy krzyżackich, prawdopodobnie nie mniejsze straty wystąpiły po stronie polskiej (według źródeł ranni zostali obaj dowódcy odsieczy).
Pomoc udzielona pod koniec 1461 r. załodze zamku w Brodnicy nie zmieniła w decydującym stopniu sytuacji oblężonych, a na całkowite uwolnienie zamku i odparcie spod niego wojsk krzyżackich Dunin nie miał dostatecznych sił. [...]

W lutym oddziały te przystępują już do walki, ale Dunin ciągle nie ma wystarczających sił. Sytuację jego wojsk tak opisał Długosz: „Lubo zaś król Kazimierz Piotrowi Duninowi, podkomorzemu sandomierskiemu, dowódcy wojsk królewskich, posłał posiłki ze swoich dworzan i nowo zaciężnych rycerzy, tudzież oddziału walczącego pod wodzą Jana z Kościelca wojewody brzeskiego, i wojsko posiłkami temi pomnożone ruszyło już było na odsiecz Brodnicy, wszelako Dunin, z uwagi na szczupłość swoich sił, a przeważną liczbę nieprzyjaciół, którzy do Brodnicy pościągali byli wszystkie swoje załogi, nie śmiejąc z nimi stoczyć walki, przymuszony był cofnąć się z drogi, nie dobywszy prawie oręża.

Nie jest to zbyt sprawiedliwy osąd — walki podjęto, ale nie na taką skalę. Najpierw, w celu przygotowania zaplecza, rozpoczęto boje o odbicie Golubia (w samym zamku w Golubiu, podobnie jak w Brodnicy, stała polska załoga), ale ta akcja, kierowana przez gdańskich dowódców Wawrzyńca Schranka i Gotarda z Radlina, nie przyniosła sukcesu, udało się jedynie wzmocnić obronę zamku.Wyprawa na odsiecz załodze w Brodnicy nie miała żadnych szans. Zgromadzone tam siły, dowodzone przez Bernarda Szumborskiego i Urlyka von Kinsberga, były zbyt duże.

Dunin podjął próbę wzmocnienia obrony zamku, jedna taka wyprawa już się przecież udała, a do tej wysłał dużo większe siły — 1200 jezdnych i 1000 piechoty — ich głównym zadaniem było dostarczenie zaopatrzenia, Wyprawa wyruszyła 5 marca z Torunia, ale pod Brodnicą została odparta przez Szumborskiego. Oblężeni nie mają już prawdopodobnie zbyt dużo żywności i innego zaopatrzenia. W tej sytuacji decyzja obrońców może być tylko jedna: „Rycerstwo zatem stojące w Brodnicy, straciwszy wszelką nadzieję pomocy, chociaż nie przyciśnione jeszcze żadną ostatecznością, weszło z nieprzyjacielem w ugodę, i pod zaręczeniem bezpieczeństwa osób i majątków, zamek Brodnicę dnia ośmnastego miesiąca lutego, nie tak przemocy ustąpili, jako raczej zdradziecko wydali.

Nie jest to opinia dla obrońców sprawiedliwa, wszak byli to żołnierze najemni, zawodowcy, którzy jasno ocenili swoje szanse. Krzyżakom zwycięstwo to podnosiło morale, i choć był to sukces ważny, to jednak nie tak znaczny, jak to ocenił Długosz, pisząc swoją kronikę: „Jakoż Krzyżacy, opanowawszy zamek i miasto Brodnicę, tak jakby je orężem zdobyli i zamek marienburski już mieli w swojej mocy, najlepsze nadal wróżyli sobie powodzenie i o układach pokojowych, które przed opanowaniem Brodnicy najmocniej pragnęli, już ani myśleć nie chcieli”. Nie powinno to było zbytnio dziwić Długosza, zakon krzyżacki przez cały dotychczasowy okres wojny traktował wszelkie rozmowy o pokoju lub zawieszeniu broni w sposób taktyczny — chodziło w nich o wprowadzenie w błąd przeciwnika i zyskanie na czasie lub ewentualnie wymuszenie poważniejszych ustępstw..."


Fragment książki: BERNARD NOWACZYK "CHOJNICE 1454 ŚWIECINO 1462" s. 151-154

Szukaj:


Strona główna Władcy Ważne bitwy Polityka prywatności Antykwariat Księga gości