Marsylia 1524 |
"...Wszelkie rachuby spiskowców rozbiły się jednak o nadspodziewanie dzielny opór oblężonej w połowie sierpnia Marsylii, jedynego pozostałego w Prowansji bastionu lojalnego wobec korony francuskiej. Jej załogą dowodzili wysłannik królewski, Filip Chabot seigneur de Brion i Lorenzo Orsini, ze względu na swe posiadłości w Kampanii zwany Renzo da Ceri (nieudolny fortyfikator Rzymu w r. 1527). Załogę tę stanowiło 4000 żołnierzy, wspieranych przez 5000-6000 milicji miejskiej. Pomimo że Marsylia dopiero od czterdziestu lat należała do korony francuskiej, zdążyła już silnie zasymilować się z królestwem. Według przekazów francuskich, przywiązanie do wielkiej nowej ojczyzny rozbudziło taki patriotyczny zapał, że mieszczanie współzawodniczyli z żołnierstwem w sypaniu szańców, dźwiganiu ostrzeliwanych przez nieprzyjaciela murów, strzeżeniu bram i wyłomów. 23 sierpnia uczyniono wyłom w murach miejskich, jednakże natarcie cesarskich zostało odparte. Dla obrońców stało się jasne, że upadek miasta jest tylko kwestią czasu. W czasie, gdy wojska oblężnicze oczekiwały na nowe działa i zapas prochu z Włoch, wysłali oni do Franciszka I gońców z błaganiem o pomoc. W tym czasie Franciszek dołączył do sił admirała Bonniveta i resztek jego armii pod Lyonem. Król francuski zdawał sobie sprawę z wartości Marsylii. Gdyby została ona zajęta przez wojska cesarskie, dałoby to im na terytorium Królestwa przyczółek umożliwiający prowadzenie zaopatrzenia drogą morską. Rozesłał zatem wezwanie do gromadzenia większej liczby wojska i pomaszerował na południe. Z końcem sierpnia dotarł do Awinionu, gdzie czekał na posiłki. W połowie września cesarscy gotowi byli do kolejnego szturmu, został on jednak ponownie odparty 21 tego miesiąca. Napastnicy ponieśli ciężkie straty. Postawiło to wojska cesarskie w trudnym położeniu. Nie można było myśleć o zdobyciu miasta bez dalszych ofiar, a co więcej, silna armia francuska wyruszała właśnie z Awinionu. W tej sytuacji Bourbon i Pescara, obawiając się odcięcia od Włoch, zdecydowali się na odwrót do Italii..." Fragment książki: Piotr Tafiłowski "Wojny włoskie" s. 286-287 |
|
Strona główna Władcy Ważne bitwy Polityka prywatności Antykwariat Księga gości