1989
"..Niedługo potem Sławomir Pietras dowiaduje się z gazety, że w ramach wspierania polskiego dziedzictwa narodowego obywatelka amerykańska Barbara Piasecka Johnson wystąpiła do Konsulatu Generalnego PRL z ofertą kupna siedemnastowiecznego, otoczonego parkiem pałacu w Pilicy. Zupełnie zrujnowanego. Wcześniej wojewoda katowicki bezskutecznie próbował znaleźć na niego nabywcę.
Barbara spotyka się z wicewojewodą, wojewódzkim konserwatorem zabytków oraz ministrem spraw wewnętrznych Czesławem Kiszczakiem, który osobiście wydaje zgodę na kupno zabytku przez obcokrajowca.
Do kasy gminy spływają pieniądze, a Barbara oświadcza publicznie, że za trzy lata chce mieć w pałacu swoją rezydencję wraz z udostępnioną do zwiedzania galerią malarstwa.
Zaczyna się kosztowny remont. Do Pilicy przyjeżdżają polscy konserwatorzy z Jasnej Polany, żeby odtworzyć wspaniałe kasetonowe sklepienie, oraz specjaliści od leczenia starych drzew. Zaangażowanych jest dwieście osób. Koszty remontu przekraczają właśnie trzeci milion dolarów, kiedy Barbara otrzymuje pozew sądowy.
Oto dzień przed podpisaniem aktu notarialnego wojewoda katowicki otrzymuje telegram od mężczyzny podającego się za spadkobiercę pałacu. Jan Przyłuski informuje, iż nie zgadza się na sprzedaż pałacu. Ponieważ wojewoda nie reaguje, grupa spadkobierców zaczyna dochodzić swych praw w sądzie.
Spadkobiercy są przekonani, że czterdzieści pięć lat wcześniej państwo bezprawnie przejęło majątek, ponieważ pałacu nie powinna obejmować reforma rolna. Oprócz tego zgodę na sprzedaż zabytkowego obiektu wydał nie minister kultury, tylko minister spraw wewnętrznych. Spadkobiercy stoją więc na stanowisku, że sprzedaż jest nielegalna. W oczekiwaniu na zakończenie sporu Barbara wstrzymuje remont. Już nigdy go nie podejmie..."
Fragment książki: Ewa Winnicka "Milionerka. Zagadka Barbary Piaseckiej Johnson" s. 303-304