Jafa 1192

"...Az-Zahir dowodził prawym skrzydłem, a Al-Adil lewym.
Załoga machin oblężniczych i saperzy zaczęli atak i, jak przekazał Ibn Szaddad, muzułmanie byli pewni, że zdobędą miasto w ciągu jednego dnia, lecz zaciętość oporu „osłabiła ich serca". Następnego dnia rozstawiono więcej machin oblężniczych, a muzułmanie postanowili poczekać, jakie efekty przyniesie ich zapora. Jednakże Saladyn nie chciał tracić czasu i zaczął szturm. Kilku muzułmańskich emirów odniosło rany, a garnizon wysłał posłów, aby omówić warunki kapitulacji. Prosił też o trzydniową zwłokę do 31 lipca i obiecywał, że jeśli do tej pory nie przybędą mu z pomocą żadne posiłki, to się podda. Saladyn odmówił, a kiedy posłowie powrócili z tą samą prośbą, odmówił po raz wtóry, lecz do tego czasu dyplomatyczne manewry stępiły ostrze muzułmańskiego ataku. Część muru obronnego upadła 29 lipca, lecz Frankowie podpalili za wyłomem kupy chrustu, aby nikt nie zdołał się tamtędy przedostać.
[...]
Opór zbił Saladyna z tropu, a Ibn Szaddad odnotował, że spędził noc bardzo zaniepokojony. Atak skoncentrował się 30 lipca na wyłomie w murze obronnym, który ostatecznie, po intensywnym szturmie całej armii, upadł. Ibn Szaddad zanotował, że początkowo nikt nie ośmielił się tam zbliżyć z obawy przed ostrzałem, a później, kiedy dym i kurz się rozwiały, ujrzano, iż Frankowie „zastąpili mur [z kamieni] murem z ostrz włóczni". Tak zacięta obrona, jak dodał, „wzbudziła wielki szacunek muzułmanów". W tym momencie ponownie przybyli posłowie w celu przedyskutowania warunków kapitulacji. Saladyn zgodził się na wymianę rycerzy, Turkopoli i piechurów za ich muzułmańskich odpowiedników więzionych przez Franków, natomiast ci z mieszkańców, którzy nie brali udziału w walce, musieli zapłacić okup w wysokości ustalonej dla Jerozolimy. Posłowie poprosili Saladyna, żeby odłożył na jakiś czas atak, lecz odparł im, że nie może powstrzymać swoich ludzi. Frankowie mogli natomiast wycofać się do cytadeli, co pozwoliło muzułmanom „samodzielnie zająć się miastem". Zaczęli wówczas plądrować Jafę, a wśród łupów znaleźli wiele dóbr zrabowanych egipskiej karawanie.
Później tego samego popołudnia Saladyn otrzymał od Sarima ad-Dina Kajmaza, który obserwował Franków w Akrze, informację, że Ryszard zrezygnował z marszu na Bejrut i wraca na ratunek miastu. Według Ibn Szaddada, Saladyn za wszelką cenę chciał zająć cytadelę, traktując to jako konieczność, lecz muzułmanie byli zbyt zmęczeni, aby słuchać rozkazów, a ponadto zajęci plądrowaniem. Zamiast próbować narzucić dyscyplinę, Saladyn udał się do swojej kolumny z bagażem, a rankiem 31 lipca zabrzmiała frankijska trąbka, aby obwieścić pojawienie się statków. Saladyn zareagował z zadziwiającą powolnością. Powiedział Ibn Szaddadowi, że armia nie powinna pozwolić im na przybicie do brzegu, lecz wielu muzułmanów ciągle znajdowało się w Jafie poza jakąkolwiek kontrolą, a on sam nie przedsięwziął niczego względem wybrzeża.
[...]
Czterdziestu siedmiu Franków opuściło cytadelę, lecz do tego czasu przybyło przeszło trzydzieści statków, a reszta członków garnizonu zaczęła okazywać oznaki nieposłuszeństwa. Ibn Szaddad zszedł ze wzgórza cytadeli, aby ostrzec Dżurdika, lecz Frankowie dokonali wówczas nagłej szarży, zabijając część muzułmanów. Jednakże atak okazał się przedwczesny. Siły odsieczy jeszcze nie wylądowały, a ponieważ można było dostrzec jedynie powiewające muzułmańskie flagi i usłyszeć muzułmańskie okrzyki osądzono, że cytadela upadła, podobnie jak miasto. W rezultacie, kiedy Saladyn nakazał bić w bębny, zapowiadając generalny szturm, biskup i kasztelan przybyli z usprawiedliwieniami i poprosili o ponowne przedstawienie warunków kapitulacji. Do tego czasu około pięćdziesięciu frankijskich statków przepłynęło wzdłuż wybrzeża, [...] Armia wycofała się do Jazuru, a wiele łupów, których nie zdążono zabrać, trzeba było zostawić.
Rankiem 1 sierpnia Ryszard pomaszerował pod Jafę, ku miejscu, z którego Saladyn dowodził oblężeniem. Wysłał zaproszenia do muzułmańskich przyjaciół, a „potem dużo rozmawiali i żartowali". Ibn Szaddad mówi, że połączył drwinę, pytając, dlaczego Saladyn, największy władca islamu, wycofał się po jego przybyciu, z komplementem - pochwalił tempo, w jakim Saladyn przeprowadził szturm na mury Jafy, a na zakończenie powiedział, że należy zawrzeć pokój, „gdyż moje ziemie za morzem są zrujnowane". Rozmowy zaczęły się po raz kolejny. Saladyn ustąpił, zgadzając się, aby Frankowie zatrzymali Wybrzeże od Cezarei po Tyr. Ryszard poprosił również o Jafę i Askalon, Saladyn pozwolił mu zatrzymać Jafę, lecz upierał się przy zwrocie Askalonu. Drugiego sierpnia przybył posłaniec ze słowami, że Ryszard dziękuje Saladynowi za Jafę, lecz po raz kolejny prosi o Askalon. Poseł dodał, że jeśli pokój zostanie zawarty w ciągu sześciu dni, Ryszard wyjedzie, w przeciwnym zaś razie będzie musiał spędzić zimę na Wybrzeżu. W odpowiedzi usłyszał, że muzułmanie nie mogą zrezygnować ze swoich roszczeń do Askalonu, a Ryszardowi z pewnością wypadnie spędzić zimę na Wybrzeżu, gdyż inaczej muzułmanie zabraliby mu to, co jest w posiadaniu Franków, po jego wyjeździe, albo nawet wcześniej. Saladyn może sobie pozwolić na czekanie w nieskończoność; może rozpuścić swoje oddziały, tak aby te, które walczyły w zimie, nie czyniły tego w lecie; on sam jest tylko starym człowiekiem, żyje w swoim własnym kraju pośród bliskich i nie dba już o uciechy tego świata; z kolei Ryszard jest w kwiecie wieku i daleko od domu.
[...]
Muzułmanie 2 sierpnia wycofali się z Jazuru do Ramii. Saladyn dowiedział się następnie, że wojska Franków wyruszyły z Akry, aby wspomóc Jafę, postanowił zatem odesłać swój ekwipunek na wzgórza i skierować się na północ, aby rzucić Frankom wyzwanie. Gdyby nadarzyła się okazja, miał zaatakować, w przeciwnym zaś razie muzułmanie mieli się bezpiecznie wycofać. Przytoczono słowa Saladyna: „To jest lepsze niż czekanie, aż sity wroga się połączą, a później odwrót ku górom. Teraz udamy się za nimi w pogoń". Wyruszył rankiem 3 sierpnia, lecz dotarł jedynie do rzeki Audża. Tam dosięgła go wieść, że kolumna Franków weszła do Cezarei, lecz doszedł do wniosku, iż nie można jej już zaatakować; przypuszczalnie bał się znaleźć jak w potrzasku między nią a siłami Ryszarda. Posłyszał także, że Ryszard rozbił pod Jafą niewielki obóz, gdzie było tylko parę namiotów i niewielu ludzi. Zdobycz za bardzo go kusiła, aby z niej zrezygnować, i o świcie 4 sierpnia przeprowadził atak z zaskoczenia. Ibn Szaddad znajdował się w tym czasie w kolumnie z ekwipunkiem, musiał zatem polegać na relacjach świadka naocznego. Ten rzekł, że Ryszard miał tylko 10 namiotów, zaledwie 17 koni i mniej niż 1000 piechurów. Muzułmanie dokonali szarży, ale kiedy Frankowie ją wytrzymali, wycofali się i okrążyli obóz..."


Fragment książki: M. C. Lyons D. E. Jackson "SALADYN" s. 401-405

"...Frankowie obozowali poza murami Jafy. Wczesnym rankiem pewien genueński marynarz oddaliwszy się od obozu ujrzał w oddali, w słabym blasku świtu, błysk zbroi i wszczął alarm. Gwałtownie obudzony Ryszard z pośpiechem zebrał swój mały oddział, przysięgając, że własnoręcznie zetnie głowę pierwszemu, który by chciał się poddać. Rozmieścił na przemian włóczników i kuszników, każdy zaś z tych ostatnich wspomagany był przez innego żołnierza, który ładował drugą kuszę, gdy z pierwszej strzelano. Szarża nieprzyjacielskiej konnicy załamywała się na włóczniach, a gdy przegrupowywali się do następnej, sypał sięn a nich rzęsisty deszcz pocisków z kusz, zabijając ludzi i konie. "Męstwo Franków było tak wielkie, że nasze oddziały, zniechęcone ich oporem, zadowalały się trzymaniem ich w osaczeniu, ale na odległość." Na próżno sam Saladyn próbował zachęcić ich do walki..."


Fragment książki: Regine Pernoud "Ryszard Lwie Serce" s. 153

"...Później Saladyn wydał rozkaz kolejnej szarży, lecz jedynie Az-Zahir był mu posłuszny. Niepowodzenie pod Jafą, a zwłaszcza zachowanie mameluków Saladyna, wywołało niezadowolenie. Podobno Al-Dżanah, brat Al-Masztuba, powiedział mu, aby nakazał atak „swoim sługom, którzy pobili ludzi w Jafie". Ibn Szaddad dodaje: „Słyszałem, że Ryszard wziął tego dnia swoją włócznię i przejechał konno od końca prawego skrzydła do końca lewego, a nikt na niego nie ruszył". Saladyn zorientował się, że bierne pozostawanie wobec tej małej siły to „czysta strata", i wściekły wyruszył do Jazuru. Ibn Szaddad pisze, iż myślano nawet, że ta jawna demonstracja nieposłuszeństwa skłoni Saladyna do ukrzyżowania kilku swoich ludzi, lecz sułtan ochłonął z gniewu i tej samej nocy zaprosił do siebie emirów, chcąc podzielić się z nimi owocami, które przysłano mu z Damaszku. Jednakże po tej porażce stało się jasne, że pokój należy zawrzeć, zanim brak dyscypliny stanie się powszechny..."


Fragment książki: M. C. Lyons D. E. Jackson "SALADYN" s. 406

"...Wieczorem 5 sierpnia Saladyn i resztki jego armii wycofali się w kierunku lazury, a później - Latrunu, bardziej zniechęceni niż kiedykolwiek. Zostali pokonani mimo dziesięciokrotnej przewagi.
Rozpoczęte natychmiast rokowania pokojowe ciągnęły się ponad miesiąc.


Fragment książki: Regine Pernoud "Ryszard Lwie Serce" s. 153

Szukaj:


Strona główna Władcy Ważne bitwy Polityka prywatności Antykwariat Księga gości