|
"...Aby uspokoić tłumy pielgrzymów i wojsko - nie ustalono
bowiem ciągle daty wymarszu na Jerozolimę - baronowie
postanowili wyruszyć przeciwko twierdzy Ma'arrat
an-Numan zajmującej strategiczne położenie na lewym
skrzydle armii idącej w kierunku Palestyny. 27 listopada
oddziały Rajmunda z Tuluzy i Roberta z Flandrii podeszły
pod mury fortecy. Następnego dnia Frankowie przypuścili
szturm do miasta zakończony fiaskiem. Niepowodzenie
to nie osłabiło jednak ich bojowego ducha i gdy
kilka godzin później pod Ma'arrat an-Numan nadszedł
Boemund, postanowili ponowić atak.[...]
Dwukrotny nieudany szturm przekonał krzyżowców
o konieczności podjęcia regularnego oblężenia twierdzy.
Miasto zostało otoczone szczelnym pierścieniem placówek.
Obrońcy zostali odcięci od świata zewnętrznego, jednak
przez kilkanaście następnych dni krzyżowcy nie poczynili
żadnych postępów. Mało tego, sami zaczęli odczuwać
problemy związane z zaopatrzeniem. Silne oddziały musiały penetrować okolicę w poszukiwaniu żywności.
Wobec przedłużającego się oblężenia postanowiono
zbudować machiny, bez których zdobycie twierdzy wy.
dawało się niemożliwe.[...]
Szturm odbył się 11 grudnia. Wprawdzie krzyżowcy nie
zdobyli ani baszty, ani wystarczająco długiego odcinka
umocnień, jednak od osłoną wieży dokonali podkopu pod
murem. Przedsięwzięcie to udało się dzięki poświęceniu
niejakiego Gultery'ego z Daturu i kilku innych rycerzy,
którzy przedostali się na blanki i przez pewien czas powstrzymywali
wściekłe ataki przeciwnika, odwracając tym
samym jego uwagę od kopiących. Mur runął pod wieczór.
Poprzez rumowisko część żołnierzy wdarła się do twierdzy,
przystępując od razu do grabieży. Obrońcy, sparaliżowani
strachem, wycofali się w głąb miasta. Niektórzy z mieszkańców
zabarykadowali się w domach, zamierzając okupić
życie posiadanym dobytkiem. Były to płonne nadzieje.
Walki w Ma'arrat an-Numan ustały nocą po ogłoszeniu
przez herolda Boemunda, że w razie, gdy miasto skapituluje
na jego ręce, weźmie on mieszkańców pod swoją opiekę,
gwarantując im życie. Mieli się oni schronić we wskazanym
przez herolda olbrzymim budynku położonym przy
głównej bramie fortecy. W ten sposób Boemund, podobnie
jak w wypadku Antiochii, zamierzał podstępem wejść
w posiadanie miasta, odbierając owoce zwycięstwa Rajmundowi.
Tym razem jego plan przyniósł połowiczne skutki.
Wczesnym rankiem do twierdzy wkroczyły główne siły
Franków i walki wybuchły na nowo. W powstałym zamieszaniu
nikogo nie oszczędzano. Zdesperowani obrońcy,
widząc, że nie mają szans ratunku stawiali rozpaczliwy
opór. Niektórzy spłonęli żywcem we własnych domach,
które wcześniej zostały gruntownie złupione..."
Fragment książki: S. Leśniewski "JEROZOLIMA 1099" s. 156-158
|
|