VII WYPRAWA KRZYŻOWA |
|
25 marca 1267 roku Ludwik IX poinformował Państwową Radę o zamiarze zorganizowania kolejnej wyprawy krzyżowej.
9 lutego 1268 roku Ludwik IX podczas zgromadzenia wyższego duchowieństwa i baronów oświadczył, że kolejna wyprawa krzyżowa wyruszy w maju 1270 roku.
"...Chociaż odzew na apel królewski był mniej entuzjastyczny niż w 1244 roku, wielu baronów i rycerzy ślubowało wyruszyć na krucjatę. Idąc za przykładem monarchy, krzyż przyjęli trzej synowie Ludwika: najstarszy Filip, Jan Tristan i Piotr. Podobnie postąpił bart króla Alfons, hrabia Poitiers i Tuluzy, król Nawarry Tybald z Szampanii, bratanek króla Robert II d Artois - syn poległego pod Mansurą brata Ludwika, hrabia Flandrii Jan, Jan syn hrabiego Bretanii, weterani krucjat Hugon, hrabia Burgundii oraz roztropny i doświadczony krzyżowiec Erard de Valéry. Część feudałów nie poparła jednak decyzji króla, mając na uwadze tragiczne doświadczenia poprzedniej wyprawy i ryzyko pozostawiania królestwa i własnych ziem bez opieki. Wśród sceptyków znajdował się również Jan de Joinville, którego Ludwik wraz ze świtą namawiał do wyruszenia na krucjatę. Tym razem seneszal i przyjaciel króla odmówił, tłumacząc się stratami, jakie poniosły jego ziemie oraz majątek podczas jego pobytu na wyprawie krzyżowej, za co odpowiedzialni byli nieuczciwi królewscy urzędnicy...." Fragment książki: W. Lorek "KRUCJATY LUDWIKA IX ŚWIĘTEGO" s. 73 "...Wyprawa do Tunisu dała jednak początek wielkiej innowacji. Zirytowany żądaniami Wenecjan Ludwik Święty pertraktował głównie z Genueńczykami na temat utworzenia własnej floty i obok statków, które wynajął jak poprzednim razem, kazał też zbudować okręty, które miały pozostać jego własnością. Zamiast powierzyć dowództwo nad flotą dwóm Genueńczykom, jak w 1248 r., po raz pierwszy w dziejach Francji mianował admirałem Francuza, pikardyjskiego szlachcica Florencjusza z Verennes. Za panowania Filipa Pięknego jednak francuska marynarka wojenna, przeznaczona do prowadzenia wojen z Anglikami i Flamandami, miała się narodzić na morzach Północy...." Fragment książki: Jaques Le Golf "Święty Ludwik" s. 238 "...Przygotowania dyplomatyczne odniosły jeszcze mizerniejsze skutki niż w przypadku wyprawy do Egiptu. Po śmierci papieża Klemensa IV. zmarłego 29 listopada 1268, tron papieski pozostał pusty aż do roku 1271. Podczas wyprawy krzyżowej do Tunisu chrześcijaństwo nie miało papieża. Król Aragonii Jakub I chciał wyruszyć jako pierwszy w roku 1269, ale postanowił udać się do Akki. Jego flotą rozproszyła burza i zrezygnował z wyprawy. Poza nim krzyż wziął tylko Edward, najstarszy syn króla Anglii, ale wyruszył on z Aigues-Mortes dopiero w trzy miesiące po Ludwiku Świętym...." Fragment książki: Jaques Le Golf "Święty Ludwik" s. 238 "...Kilka okrętów pod dowództwem bastardów Jakuba I Ferdynanda Sancheza i Piotra Fernandeza dotarło w grudniu do Akki. Jednak wobec potęgi muzułmańskiej prędko powrócili do Aragonii...." Fragment książki: W. Lorek "KRUCJATY LUDWIKA IX ŚWIĘTEGO" s. 75 "...We Francji udało się zebrać według szacunków nieco mniejszy kontyngent niż podczas pierwszej krucjaty Ludwika. Tym razem wszyscy zbrojni zostali najęci za pomocą kontraktów królewskich. Zachowane popisy rycerzy królewskich, 38 kontraktów na chorągwie, informują nas według najnowszych badań, że król najął osobiście 363 rycerzy. Konetabl Szampanii weteran Erard de Valéry wiódł ze sobą 29 rycerzy. Konetabl królestwa Gilles le Brun wyruszał na czele 15 rycerzy, Hugon IV hrabia Burgundii na czele 40 rycerzy, Gwidon III hrabia Saint-Pol dowodził 29 rycerzami. Niestety, z powodu niezachowania większości kontraktów nie jesteśmy dziś w stanie obliczyć pełnej liczby uczestników wyprawy. Po dodaniu kontyngentów królewskich wasali szacunkowa liczba uczestników waha się od 10 do 15 tysięcy zbrojnych. Wiadomo jednak, że kontrakty były wstępnie zawarte na rok od momentu wypłynięcia z Europy, a każdy rycerz otrzymywał żołd w wysokości 10 sous dziennie...." "...Ludwik wyruszył na krucjatę 14 marca 1270 roku. Najpierw zgodnie z tradycją udał się do opactwa Saint Denis po kostur pielgrzyma i chorągiew Oriflamme. Następnie boso przeszedł z pałacu królewskiego do Notre Dame, by po mszy świętej wyruszyć na południe. Po drodze, w Vincennes pożegnał się z małżonką, królową Małgorzatą...." Fragment książki: W. Lorek "KRUCJATY LUDWIKA IX ŚWIĘTEGO" s. 75 "...Punktem zbornym królewskiej armii ponownie było miasto portowe Aigues-Mortes. Baronowie ulokowali się wraz z pocztami w okolicznych miasteczkach i opactwach. Zgodnie z umową czekano na dostarczenie okrętów przez Marsylię i Genuę które miały dotrzeć około 8-10 maja. Gdy wyznaczony termin przygotowań do rejsu przedłużał się, w mieście doszło do zamieszek. Bijatyki pomiędzy Francuzami, Prowansalczykami a Katalończykami doprowadziły do regularnej bitwy, w której poległo 100 zbrojnych i mieszkańców. Walczących rozdzielili królewscy sierżanci, a król rozkazał powiesić winnych zamieszek. Wciąż oczekiwano przybycia króla Sycylii oraz księcia Edwarda z Anglii...." "...Cierpliwość monarchy miała jednak granicę. 25 czerwca przesłał regentom ostatnie rozporządzenia. 1 lipca 1270 roku Ludwik IX Święty wsiadł ponownie na pokład flagowego okrętu Motitjoie. Następnego dnia flota królewska wyruszyła na pełne morze. Początkowo zakładano obranie kursu na Sycylię, następnie postój na Cyprze i lądowanie w Akce, jednak po 8 dniach żeglugi flota podpłynęła do Cagliari na Sardynii. Wiatr rozproszył część okrętów, więc król zdecydował się poczekać na resztę floty i swojego brata Karola. Ponadto na pokładach znajdowała się ponad setka chorych, którzy wymagali przeniesienia na ląd. Miasto należało formalnie do Pizy, wrogiej wobec Genui, z którą Ludwik zawarł kontrakt. Wysłany do portu admirał Florencjusz de Varennes uzyskał od kasztelana zgodę na przetransportowanie chorych do znajdującego się poza murami miasta klasztoru franciszkanów. Zabroniono jednak wstępu do fortecy. Mieszkańcy miasta byli niechętni krzyżowcom i sprzedawali im żywność po mocno zawyżonych cenach; nie chcieli dostarczyć słodkiej wody i świeżych warzyw. Zbrojni wraz z dowódcami zaproponowali królowi, że zejdą na ląd i dadzą nauczkę złym chrześcijanom, zdobywając miasto i zamek. Jednak król zabronił ataku na miasto, aby jak podaje Wilhelm z Nangis, oszczędzać wojska na walkę z niewiernymi...." Fragment książki: W. Lorek "KRUCJATY LUDWIKA IX ŚWIĘTEGO" s. 76 "...Tymczasem do portu przybyły pozostałe okręty wraz z baronami. Ludwik zwołał możnych i dowódców na naradę w celu wybrania celu wyprawy. Rada proponowała rejs do Ziemi Świętej; część doradzała atak na mamelucki Egipt, by odwrócić uwagę Bajbarsa od nękania ostatnich enklaw łacinników w Syrii i Palestynie. Jednak Ludwik podjął zdumiewającą i zagadkową decyzję wyruszenia z armią krzyżową na Tunis...." Fragment książki: W. Lorek "KRUCJATY LUDWIKA IX ŚWIĘTEGO" s. 76 "...Jak należy rozumieć wybór Tunisu jako pierwszego miejsca przeznaczenia wyprawy krzyżowej? Często wspominano o nacisku, jaki wywierał na brata Karol Andegaweński, odkąd został królem Sycylii i dążył do zapewnienia sobie kontroli nad oboma brzegami cieśniny i przeprawą między zachodnią a wschodnią częścią Morza Śródziemnego. Wydaje mi się, że większe znaczenie miała wygoda użycia Sycylii jako bazy, nie zaś bezpośrednie naciski Karola, którego interesowało przede wszystkim Cesarstwo Bizantyńskie. Zgodnie z wysuniętą przeze mnie tezą, że krucjaty miały na celu zarówno pokutę i nawracanie, jak podboje, sułtan Tunisu mógł się wydawać dogodnym obiektem działań misjonarskich. Złudne nadzieje na nawrócenie jednego ze znaczniejszych władców muzułmańskich, których przedmiotem byli sułtani i emirowie ze Wschodu, pod koniec lat sześćdziesiątych XIII wieku zwróciły się, jak się wydaje, w stroną władcy Tunisu. Przypuszczano też, że pewną rolę mogła odgrywać nieznajomość geografii, cechująca Ludwika Świętego i Francuzów na równi ze wszystkimi ludźmi z owej epoki: mogli oni sądzić, że Tunezja znajduje się znacznie bliżej Egiptu i wobec tego będzie odpowiednią bazą lądową do późniejszego ataku na egipskiego sułtana...." Fragment książki: Jaques Le Golf "Święty Ludwik" s. 234-235 "...Na ogół w historiografii uważa się, że do ataku na Tunis namówił ufnego Ludwika jego brat, król Sycylii Karol Andegaweński, gdyż jego królestwo było skonfliktowane z hafsydzkim władcą Tunisu Muhamadem. Karol pragnął zawładnąć tą częścią Morza Śródziemnego i czerpać zyski z handlu. Przemawiają za tą tezą korzyści, jakie osiągnął król Sycylii pod koniec wyprawy. Karol miał namawiać brata do podjęcia ataku na Tunis już wcześniej. Ponadto uważano, że mamelucy rekrutują wojowników oraz otrzymują żywność i konie z Tunisu. Zdobyte bogate miasto miało posłużyć za znakomitą bazę wypadową do ataku na znajdujący się w pobliżu Tunisu mamelucki Egipt. Jednak kluczowe znaczenie dla pobożnego monarchy miały pogłoski o szczerej chęci nawrócenia się na chrześcijaństwo emira Tunisu, który rzekomo mógłby bez obaw wprowadzić nową wiarę dzięki obecności potężnej armii krzyżowej. Za tą tezą przemawia fakt przebywania poselstwa z Tunezji w Paryżu w sierpniu 1269 roku. Chęć nawracania podczas krucjat jest również zgodna z ówczesną myślą krucjatową, a także polityką Ludwika IX, który wcześniej miał nadzieję na nawrócenie Mongołów, wysyłając do nich w poselstwie misjonarzy...." Fragment książki: W. Lorek "KRUCJATY LUDWIKA IX ŚWIĘTEGO" s. 76-77 "...Flota krucjatowa odpłynęła z Sardynii 15 lipca. Trzy dni później okręty królewskie dotarły do wybrzeży Afryki Północnej, Ludwik wysłał swojego admirała na zwiad, aby znalazł dogodne miejsce do lądowania armii w okolicy Tunisu oraz sprawdził, czy port nadaje się do wpłynięcia. Okazało się, że usłyszawszy pogłoski o ataku chrześcijan, emir Tunisu zamknął wejście do portu i wzmocnił mury obronne, obsadzając miasto silną załogą. Gdy galera Florencjusza de Varennes powróciła z wieściami, król Francji wysłał admirała ponownie, żeby znalazł dogodne miejsce do lądowania. Ludwik za radą dowódców rozkazał armii lądowanie armii w nocy. Z pokładów większych nef o dużym zanurzeniu krzyżowcy przeszli na małe łodzie i barki, którymi dopłynęli do brzegu. Pierwszy na lądzie znalazł się Ludwik. Desant odbył się bez większych problemów i lądujący zbrojni utworzyli niebawem przyczółek na brzegu oraz rozpoczęli rozbijanie obozu...." Fragment książki: W. Lorek "KRUCJATY LUDWIKA IX ŚWIĘTEGO" s. 77 Tunis 1270 "...Następnego dnia część piechurów zaatakowała wieżę La Goulette znajdującą się najbliżej obozu, jednak zostali wyparci po całodziennych walkach, gdy muzułmanie przybyli z posiłkami. Pozycje, na których postawiono obóz, okazały się niekorzystne do obrony; poza tym brakowało stałego zaopatrzenia w wodę pitną. Dlatego król wraz z dowódcami postanowił przenieść obóz na północ, do żyznej doliny w pobliże ruin starożytnej Kartaginy. Kiedy ulokowano nowy obóz, grupa marynarzy zaproponowała królowi możliwość ataku na słabo umocnioną małą fortecę Kartaginę. Król zgodził się i po dwóch dniach przygotowań skierowano do szturmu na mury machiny oraz drabiny oblężnicze. Marynarze dostali od Ludwika wsparcie 500 konnych i pieszych kuszników, a także 4 bataille jazdy składające się z zagranicznych rycerzy i sierżantów. Podczas gdy jeden oddział szturmował wały, reszta armii królewskiej opuściła obóz, by zaatakować muzułmanów broniących linii zaopatrzenia łączących zamek z Tunisem. Pozbawieni wsparcia obrońcy prędko zostali wyparci z murów i wybici przez zwycięskich marynarzy. Również na zewnątrz obwarowań baronowie rozbili oddział muzułmański i ścigali uciekających Saracenów. W fortecy zdobyto duże ilości ukrytego zboża. Król Francji przeniósł się za mury i kazał ulokować wewnątrz umocnień rannych, chorych i kobiety, których bezpieczeństwa miał pilnować silny garnizon złożony z rycerzy i kuszników. W następnych dniach lotne oddziały Beduinów i Marokańczyków nękały obóz chrześcijan w nocy i podczas posiłku, ale nie wyrządziły krzyżowcom większych strat. Kolejnego dnia do obozu krzyżowców przedostało się dwóch zbrojnych z Katalonii służących wcześniej w Tunisie, informując, że emir uwięził wszystkich chrześcijan oraz chrześcijańskich najemników w mieście i żąda odstąpienia wojsk Ludwika od oblężenia, w przeciwnym razie zagroził, że będzie ścinał więźniom głowy Pewnej nocy do braci Alfonsa hrabiego d'Eu i podczaszego Jana z Akki przybyli trzej dowódcy muzułmańscy, wyrażający chęć przyjęcia chrztu i nawrócenia. Powiadomiony o tym król zalecił ostrożność, lecz było już za późno. Pośród nocnych ciemności z zaskoczenia wybiegli liczni muzułmańscy włócznicy i natarli na wartowników, zabijając 60 chrześcijan. Po tych wydarzeniach Ludwik rozkazał podwoić straże i otoczyć obóz wałem oraz rowem. Pracami fortyfikacyjnymi kierował templariusz, doświadczony rycerz Amalryk de la Roche. Podczas kopania wałów na krzyżowców uderzył silny oddział muzułmański. Cześć saraceńskich wojowników poprowadziła natarcie w kierunku kotwicowiska floty, co zagroziło chrześcijanom odcięciem od wybrzeża. Wtedy szybko zareagowano i Robert d'Artois natarł ze swoimi ludźmi na atakujących wybrzeże muzułmanów. Wkrótce dzięki wsparciu oddziału Piotra le Chambellain udało się odeprzeć napastników atakujących chrześcijan przy brzegu. Muzułmanie zaczęli stopniowo się wycofywać. Chrześcijanie stracili pewną liczbę ludzi i liczne konie. W ciągu kolejnych dni muzułmanie nękali obóz chrześcijan wypadami z miasta, ale żadna ze stron nie decydowała się na frontalny atak. Ludwik zalecał wzmocnić linie obrony i czekać za obwarowaniami obozu oraz Kartaginy na przybycie Karola z Sycylii. Gdy wkrótce przybił do brzegu Olivier de Termes z wieścią, że król Sycylii niedługo przypłynie, w obozie zapanowała radość. Pomyślność w obozie krzyżowców nie trwała jednak długo. Lipiec i sierpień w Tunezji należą do najgorętszych miesięcy i armia chrześcijańska nękana była strasznym upałem. Gorący klimat, stłoczenie ludzi i zwierząt na małym terenie oraz fatalne warunki sanitarne spowodowały wybuch epidemii. Na dyzenterię, czerwonkę lub tyfus zapadali coraz to liczniejsi chrześcijanie, zarówno możni, jak i biedni zbrojni. Na zarazę zachorowali także synowie króla, najstarszy Filip oraz Jan Tristan, który zmarł 3 sierpnia. Próbowano utrzymać jego śmierć w tajemnicy, jednak tragiczna wieść dotarła do króla i przyjął z ogromnym bólem śmierć syna, urodzonego w Damietcie podczas poprzedniej krucjaty. Wkrótce groźna choroba dosięgła również osłabionego wodza wyprawy. Ludwik walczył o życie trzy tygodnie. [...] Śmierć charyzmatycznego monarchy przygnębiła całą armię krzyżową oraz najstarszego syna Ludwika, Filipa. Następca tronu za radą otoczenia króla i baronów prędko przyjął przysięgi posłuszeństwa od baronów i dowódców; dzięki temu stał się formalnym przywódcą. [...]. Wkrótce do Tunisu przybył król Sycylii Karol wraz z posiłkami. Przebiegły monarcha próbował podporządkować sobie niedoświadczonego bratanka i przywłaszczyć cenne szczątki zmarłego króla, uznawanego już za życia za świętego. Jednak Filip nie wyraził na to zgody. [...] Tymczasem muzułmanie nie dawali za wygraną i często nękali atakami obozujących chrześcijan. Potyczki harcowników nie przechyliły jednak szali zwycięstwa na żadną ze stron. Krzyżowcy dowodzeni przez młodego króla Filipa, Karola Andegaweńskiego oraz Tybalda z Nawarry skutecznie odpierali każdy atak. W końcu emir Tunisu zebrał duże siły i postanowił zaatakować broniących się chrześcijan. Widząc nadchodzącą z oddali muzułmańską armię, krzyżowcy sformowali szyk bojowy i podzielili swoje siły na dwa oddziały - jeden pod dowództwem króla Filipa III, zwanego później Śmiałym, a drugi prowadzony przez jego wuja, króla Sycylii Karola. Oddziały jazdy krzyżowców natarły z takim impetem na szeregi Tunezyjczyków, że wkrótce przerwano muzułmański szyk. Ludzie emira ruszyli do panicznej ucieczki, porzucając pole bitwy pozostawiając drogi, którymi uciekali, usłane trupami. Fragment książki: W. Lorek "KRUCJATY LUDWIKA IX ŚWIĘTEGO" s. 65 Do kolejnej bitwy doszło, gdy chrześcijanie wyszli w pole, zapewne z zamiarem zdobycia terenów wokół miasta i próby szturmu na umocnienia lub łupienia okolicznych żyznych terenów. Chrześcijanie wyszli z obozu w staranie sformowanym szyku bojowym: straż przednia dowodzona była przez króla Karola oraz konetabla Francji Humberta de Beajeu. Centrum pod dowództwem króla Filipa stanowili Francuzi, Flamandowie, Bretończycy oraz Normandczycy. Nawarczycy, Szamapańczycy i Burgundczycy tworzyli straż tylną dowodzoną przez króla Nawarry Tybalda. Nie znamy szyku wojsk muzułmańskich. Na początku do walki ruszyła straż przednia, z impetem nacierając na szyk Tunezyjczyków. Za ludźmi Karola ruszyły wkrótce hufce z centrum. Konni muzułmańscy prędko oderwali się od walki wręcz i wycofali na dalsze pozycje, zasypując krzyżowców deszczem strzał. Gdy oddział Karola zaniechał pościgu za unikającymi walki Saracenami, na jego ludzi spadła szarża licznego oddziału muzułmanów, który spowodował zachwianie szyku straży przedniej i liczne starty wśród Sycylijczyków. Młody król Filip wysłał prędko posiłki pod wodzą Roberta dArtois, które wsparły cofającą się pod naporem muzułmanów awangardę. Wkrótce emir rozkazał wycofać swoje wojska do Tunisu. Chociaż chrześcijanie utrzymali się na polu bitwy, obie strony poniosły duże straty, a poza tym były wyczerpane panującym upałem i nie decydowały się na kontynuacje walki..." Fragment książki: W. Lorek "KRUCJATY LUDWIKA IX ŚWIĘTEGO" s. 77-80 "...Dziesiątkowani przez panującą zarazę, zmęczeni upałem i częstymi potyczkami z muzułmanami krzyżowcy nie mieli nadziei na zdobycie silnie ufortyfikowanego miasta, ich siły nie były wystarczająco liczne. Próbowali zgodnie z zamysłem Karola Andegaweńskiego wywalczyć sobie korzystniejsze warunki rozejmu. Również muzułmanie byli wyczerpani i ponieśli straty w ludziach zarówno podczas walk, jak i w wyniku tej samej zarazy, która nękała obóz chrześcijan. Podobno Filip już znacznie wcześniej chciał powrócić do swego królestwa, objąć tron i rozpocząć rządy, lecz jego wuj Karol nalegał na pozostanie w Afryce i dalszą walkę. Wkrótce jednak za radą baronów i dowódców rozpoczęto rokowania pokojowe, prowadzone z ramienia króla Karola. Wobec znacznych start w ludziach i materialnych (gdyż krzyżowcy pustoszyli okoliczne tereny uprawowe i sady) emir Muhammad przystał na korzystne dla chrześcijan warunki: zawarto pokój na 10 lat, wypuszczono chrześcijańskich więźniów, przyznano chrześcijanom prawo do swobodnego wyznawania religii, prowadzenia akcji misyjnej, zwolniono ze zwyczajowego podatku, udzielono koneksji handlowych. Wynegocjowano również wypłatę kontrybucji wojennej w wysokości 210 tysięcy uncji złota (ponad 500 tysięcy liwrów) na pokrycie kosztów wyprawy. Ponadto muzułmanie zobowiązali się płacić co roku trybut królestwu Sycylii oraz wystawić kontyngent do walki z Egiptem. Największe korzyści finansowe, polityczne i ekonomiczne osiągnął niewątpliwie sprytny król Karol, który włączył ziemie Tunezji do swej strefy wpływów...." Fragment książki: W. Lorek "KRUCJATY LUDWIKA IX ŚWIĘTEGO" s. 80 "...30 października przypieczętowano postanowienia rozejmu i rozpoczęto przygotowania do powrotu do Europy. Tuż przed wypłynięciem krzyżowców zawinęły do Tunisu okręty angielskie pod wodzą księcia Edwarda, obsadzone przez 1000 zbrojnych. Angielski następca tronu z rozgoryczeniem przyjął wieść o tym, że spóźnił się na kampanię, i popłynął wraz z Karolem Andegaweńskim na Sycylię..." Fragment książki: W. Lorek "KRUCJATY LUDWIKA IX ŚWIĘTEGO" s. 81 "...Krucjata Ludwika IX Świętego na Tunis była ostatnią znaczącą próbą pomocy chrześcijańskim państwom na Bliskim Wschodzie. Podobnie jak w przypadku wyprawy do Egiptu nie zrealizowano celu krucjaty, jednak uzyskano pewne korzyści, mimo strat i śmierci przywódcy..." Fragment książki: W. Lorek "KRUCJATY LUDWIKA IX ŚWIĘTEGO" s. 81 |
Strona główna Władcy Ważne bitwy Polityka prywatności Antykwariat Księga gości