ozdoba

WOJNY HUSYCKIE
1419–1436

ozdoba
894-896 Wojna bułgarsko-bizantyjska
917-924 Wojna bułgarsko-bizantyjska
953-955 Bunt Ludolfa w Niemczech
955 Najazd Węgrów na Bawarię
1001-1004 Wojna bułgarsko-bizantyjska
1009–1012 Najazd armii Thorkella na Anglię
1015-1018 Wojna bułgarsko-bizantyjska
1078 - 1080 Wojna cesarza Henryka IV z Saksonią
1081-1085 Wojna bizantyjsko-normańska
1096-1099 I wyprawa krzyżowa
1109 Wojna polsko-niemiecka
1145-1149 II wyprawa krzyżowa
1189-1192 III wyprawa krzyżowa
1202-1204 IV wyprawa krzyżowa
1217-1221 V wyprawa krzyżowa
1221-1223 Dżebe i Subedej w zachodniej Azji
1235-1242 Najazd Batu i Sübedeja na Europę
1248–1254 VI wyprawa krzyżowa
1253 Kampania Opawska
1259-1260 Najazd Burundaja na Polskę
1270 VII wyprawa krzyżowa
1283-1309 Wojna krzyżacko-litewska
1302-1305 Wojna francusko-flamandzka
1308-1309 Zabór Pomorza Gdańskiego przez Krzyżaków
1311-1325 Wojna krzyżacko-litewska
1327-1332 Wojna polsko-krzyżacka o Pomorze Gdańskie i ziemię chełmińską
1337–1453 Wojna stuletnia
1381–1384 Pierwsza wojna Jagiełły z Witoldem
1382-1385 Wojna Grzymalitów z Nałęczami
1390-1392 Druga wojna Jagiełły z Witoldem
1391 Pierwsza wojna Władysława Jagiełły z Władysławem Opolczykiem
1393-1394 Druga wojna Władysława Jagiełły z Władysławem Opolczykiem
1396 Trzecia wojna Władysława Jagiełły z Władysławem Opolczykiem
1406–1408 Wojna o Psków
1409–1411 Wojna Polski i Litwy z Zakonem Krzyżackim
1414 Wojna głodowa
1419–1436 Wojny husyckie
1422 Wojna golubska
1431–1435 Wojna polsko-krzyżacka
1438 Wojna z Habsburgami o koronę czeską
1440 – 1442 Wojna domowa na Węgrzech
październik 1443 – luty 1444 Pierwsza kampania Władysława Warneńczyka przeciwko Turkom
wrzesień - listopad 1444 Druga kampania Władysława Warneńczyka przeciwko Turkom
1454–1466 Wojna trzynastoletnia
1471-1474 Interwencja zbrojna na Węgrzech przeciwko Maciejowi Korwinowi
wrzesień-grudzień 1474 Wyprawa polsko-czeska na Śląsk
1490-1492 Walki Jana Olbrachta z Władysławem II na Węgrzech
październik-grudzień 1490 Wyprawa Maksymiliana I Habsburga na Węgry
1492-1494 Wojna Litwy z Moskwą
1497 Wyprawa mołdawska Jana Olbrachta
1500-1503 Wojna Litwy z Moskwą o Siewierszczyznę
1506 Wojna Polski i Litwy z Mołdawią
1507-1508 Wojna o Bramę Smoleńską z Moskwą
1509 Wojna Polski i Litwy z Mołdawią
kwiecień 1512 Najazd Tatarów na Wołyń
1512-1522 Wojna Litwy z Moskwą
1516 Wojna Polski i Litwy z Tatarami
1519-1521 Wojna pruska

"...Ulegając namowom króla czeskiego Wacława IV i jego brata Zygmunta Luksemburczyka, króla węgierskiego i rzymskiego, Jan Hus w 1414 r. wyruszył na sobór do Konstancji, gdzie zamierzał bronić swoich przekonań i zachęcić hierarchię Kościoła do podjęcia dzieła reformy całego chrześcijaństwa. Pomimo chroniącego go „żelaznego listu" króla Zygmunta Luksemburczyka, Jan Hus został uwięziony i postawiony przed sądem. Próby nakłonienia go do odwołania swoich poglądów nie powiodły się. Czeski reformator odważnie i z godnością odpierał stawiane mu zarzuty i odwołując się do argumentów biblijnych uzasadniał swoje stanowisko. Po uznaniu go winnym, soborowy trybunał wydał Husa w ręce władzy świeckiej. Przebywając w więziennej celi, mistrz Jan pisał pełne łagodności i logiki listy do czeskich dostojników, którzy okazywali coraz większe niezadowolenie z traktowania ich rodaka w Konstancji. 6 lipca 1415 r. Jan Hus został spalony na stosie za herezję. Tuż przed śmiercią poddano go upokarzającym praktykom. Zdjęto z niego szaty kapłańskie i nałożono na głowę czapkę z namalowanymi diabłami. Prochy spalonego reformatora wrzucono do płynącego nieopodal Renu. Niecały rok później, 30 maja 1416 r., na stosie w Konstancji spłonął również inny czeski teolog i kaznodzieja Hieronim z Pragi..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 22

"...Jak łatwo się domyślić, spalenie duchowego przywódcy zaostrzyło jedynie kryzys w Czechach. Stracenie mistrza Jana znaczna część społeczeństwa czeskiego odebrała jako zamach na kraj. [...] Zwolennicy zamordowanego reformatora atakowali majątki kościelne. Zjazd szlachty czeskiej wystosował 2 września 1415 r. do soboru protest przeciwko potępieniu Husa. Winnych jego śmierci ogłoszono zdrajcami Królestwa Czeskiego. Przedstawiciele uniwersytetu praskiego proklamowali niewinność mistrza Jana. Ze stolicy wygnano księży potępiających nauki Husa, a ich majątki zrabowano. W odpowiedzi sobór obłożył miasto interdyktem i zakazał udzielania komunii pod dwiema postaciami w archidiecezji praskiej. Wysłano również do Czech listy, w których napominano tamtejszą szlachtę oraz duchowieństwo, aby nie dawać posłuchu fałszywym naukom Husa i Wiklefa. Czeskie duchowieństwo prześladowało zwolenników reformatora. Husyckich duchownych, którzy udzielali komunii pod dwiema postaciami, wyganiano z parafii. Wacław IV zezwolił, aby jedynie w trzech kościołach w Pradze udzielano komunii w tej formie, co dowodzi, że nie przestrzegał zbyt rygorystycznie nakazów soborowych. Sobór starał się za pomocą gróźb zahamować rozszerzanie się husytyzmu w innych krajach europejskich. Zabiegi te nie odniosły jednak oczekiwanych przez Kościół rezultatów. We Wrocławiu, 18 lipca 1418 r. pospólstwo pozostające pod wpływem ideologii husyckiej opanowało ratusz, dokonując egzekucji radnych. W Gdańsku wybuchło powstanie zorganizowane przez ubogie mieszczaństwo. Na dworze Witolda wielu jego dostojników uważało, że Hus był człowiekiem świętym i jego egzekucja była sprzeczna z prawem. W Królestwie Polskim poglądy spalonego kaznodziei także znalazły wielu naśladowców.

W żadnym innym kraju ideologia husycka nie stała się tak popularna jak w Czechach. Mimo pozornego zwycięstwa papiestwa: stracenia Husa i obiorze nowego papieża Marcina V, kryzys społeczno-religijny w koronie św. Wacława narastał. Wśród chłopów i pospólstwa szczególnie popularne stały się hasła chiliastyczne. Idee te zapowiadały rychłe przyjście Chrystusa na ziemię i utworzenie „królestwa Bożego". Owo królestwo było ucieleśnieniem raju na ziemi, gdzie wszyscy byliby równi, władza duchowna i świecka miała zostać obalona, a jedynym prawem stałby się „zakon Boży". Te utopijne hasła głoszone przez wędrownych kaznodziejów okazały się bardzo popularne:

W ów to czas nie będzie na ziemi żadnego ludzkiego królowania ani panowania, ani poddaństwa, ustanie wszelka pańszczyzna i dań [...] wszyscy będą równi, bracia i siostry [...]. Synowie Boży zdławią gardła królów, a wszelkie królestwa na ziemi będą im poddane. [...] znikną królowie, książęta, prałaci, a wszelkie zdzierstwo biednego ludu ustanie [...]. Chłopi nie będą czynszów swym panom płacili ani im służyli, ale ich będą zagrody, stawy, łąki i lasy będą wolne [...] wtedy sami dobrzy zostaną bez wszelkiego bólu i utrapienia, ani jeden drugiego będzie uczył, ani ksiąg nie będzie, ani pisma, ani Biblii nie będzie trzeba, bo zakon Boży będzie wypisany na sercach, a mądrość świata zaginie.

Tego typu hasła, czy raczej obietnice, przyczyniały się do radykalizacji nastrojów społecznych. Chłopi porzucali uprawianą ziemię, spędzali czas na słuchaniu kazań i oczekiwaniu końca świata. Ciągnęli do miast lub tworzyli wspólnoty religijne w miejscach nie zamieszkałych, noszących zwykle biblijne nazwy. Tak powstały wspólnoty: na górze Tabor, Beranek (Baranek) koło Usti Sezimivo, Oliwna Góra koło Nepomuk oraz Sion (Syjon) koło Kutnej Hory. Były one zasilane przez nadciągających z Europy Zachodniej begardów (zwanych też pikardami), sektę uznaną przez Kościół za heretycką. Tworzyli oni wspólnoty religijno-społeczne, odrzucali hierarchię kościelną, głosili zasadę dobrowolnego ubóstwa. Nastroje te uległy nasileniu w latach 1418-1419. Zwolennicy nowej ideologii przyjmowali komunię pod dwiema postaciami - zwyczaj ten rozpowszechnił się jeszcze podczas pobytu Husa w Konstancji. Wśród tłumów oczekujących na przyjście Chrystusa olbrzymim autorytetem cieszyli się kaznodzieje ludowi oraz świeccy przywódcy popierający hasła chiliastyczne.

Warto zauważyć, że zwolennicy nowej ideologii nie rekrutowali się tylko spośród chłopów i plebsu. Do grupy tej zaliczały się także osoby związane, przynajmniej do czasu, z dworem królewskim; należał m.in. Mikulaś z Husi, zubożały włodyka, agitator ludowy w Pradze, który jeszcze do 1417 r. pozostawał na służbie królewskiej. Najbardziej znanym bohaterem ruchu husyckiego, a wcześniej związanym z dworem, był Jan Ziżka z Trocnova. W młodości był raubitterem i żołnierzem najemnym, wreszcie dworzaninem królewskim. To on miał w niedalekiej przyszłości zostać jednym z najwybitniejszych dowódców wojskowych powstania. Jako pierwszy zastosował na szeroką skalę tabor z chłopskich wozów w charakterze ruchomej fortecy. Był autorem regulaminu wojskowego, który pozwolił na przekształcenie chłopskich powstańców w bitną i świetnie zorganizowaną armię. O ogromnych talentach wojskowych Jana z Trocnova (później z Kalicha) świadczy fakt, że będąc nawet całkowicie ślepym, odnosił wspaniałe zwycięstwa nad liczniejszymi nieprzyjaciółmi, jak choćby pod Kutną Horą, Habrem i Niemieckim Brodem. [...]


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 17-19

"...W lipcu 1420 r. zebrani w Taborze ludzie złożyli przysięgę, że są gotowi oddać swe życie w walce z antychrystem.

30 lipca 1419 r. okazał się pamiętnym dniem w dziejach Pragi i całego Królestwa Czeskiego. Tego właśnie dnia husycka procesja z Janem Zeliwskim, radykalnym kaznodzieją ludowym, wtargnęła do kościoła św. Stefana, gdzie odprawiano mszę według obrządku rzymskiego. Wygnano stamtąd katolików i odprawiono mszę husycką. Po nabożeństwie tłum ruszył do ratusza Nowego Miasta. Na czele podążał Zeliwski z monstrancją. Kamień rzucony z okien ratusza w jego kierunku stał się przysłowiową iskrą, która doprowadziła do wybuchu. Rozwścieczony tłum wtargnął do budynku i wyrzucił burmistrza i rajców z okna na piki nastawione przez czekający na dole tłum. Tych, którzy nie mieli tyle szczęścia i nie zginęli od razu, dobito..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 20

"...Zapoczątkowanego w Czechach zrywu nic już nie było w stanie powstrzymać. Na wieść o losie rajców Nowego Miasta Wacław IV dostał apopleksji i wkrótce (16 sierpnia 1419 r.) zmarł. W obawie przed ewentualną reakcją tłumów zmarłemu królowi nie śmiano wyprawić oficjalnego pogrzebu. Jego zabalsamowane zwłoki potajemnie wywieziono do klasztoru zbrasławskiego. Po śmierci króla walki w mieście trwały nadal. 17 sierpnia 1419 r. prażanie napadali na kościoły i klasztory katolickie, niszcząc sprzęt liturgiczny i obrazy. Na czele tych tłumów stanął obok Mikulaśa z Husi Jan Ziżka.

Jeszcze w tym samym miesiącu na sejmie w Pradze prawe skrzydło ruchu, składające się głównie ze szlachty i bogatego mieszczaństwa, obawiające się wystąpień radykalnie nastawionych mas, podjęło próbę rokowań z bratem zmarłego króla - Zygmuntem. Sytuacja ta świadczyła o wielkich rozbieżnościach, jakie panowały wewnątrz samego ruchu husyckiego. Z jednej strony znaczna część społeczeństwa winiła króla rzymskiego za śmierć Husa, z drugiej - kalikstyni nie chcąc, by sytuacja wymknęła się im spod kontroli, nie wahali się zaofiarować tronu znienawidzonemu „rudemu smokowi" - jak nazywano brata Wacława..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 55

"...Podjęte przez prażan rokowania zmierzające do zakończenia walk nie na wiele się zdały. W stolicy i w innych miastach trwały walki husytów z katolikami.

Władzę w zrewoltowanym mieście próbowała przejąć wdowa po Wacławie - królowa Zofia. Pomagał jej burgrabia zamku hradczańskiego Cenek z Wartemberka, który zaczął werbować za pieniądze królowej żołnierzy w Niemczech. Obsadził nimi Wyszehrad oraz zamek praski - Hradczany, pałac arcybiskupi i klasztor Św. Tomasza na Małym Mieście. Powstanie rozprzestrzeniało się też w innych rejonach kraju. Do czołowych ośrodków powstańczego ruchu należały: Klatovy i Pisek w południowych Czechach, Louny i Zatec w północnych oraz Pilzno. Na wezwanie kaznodziejów ludowych na odsiecz Pradze zaczęły ciągnąć gromady chłopów z prowincji. Jeden z nich, Wacław Konrada, zachęcał chłopów do walki, posługując się biblijnymi metaforami, np. winnica zakwitła, ale oto kozły chcą ją zniszczyć. Tłumy taborytów z prowincji ciągnęły do stolicy, aby walczyć w imię swych chiliastycznych ideałów. Walki pomiędzy katolikami a husytami trwały już w wielu rejonach kraju. Mieszkający w Kutnej Horze Niemcy wrzucali pojmanych husytów do szybów kopalnianych.

Na początku listopada 1419 r. doszło do walk między gromadami chłopskimi ciągnącymi z Ustecka do Pragi a katolickim rycerstwem. Część sił husyckich została otoczona pod Nowym Kninem i zaatakowana. Schronili się oni do miasta. Po otrzymaniu posiłków przekroczyli Wełtawę. Pod Zivohośtem doszło do bitwy. Husyccy powstańcy stracili ok. 300 ludzi. Siły katolickie pod dowództwem Piotra ze Sterberka wycofały się do Kutnej Hory. Następnego dnia przybyli oni do stolicy pod wodzą przywódcy orebitów - księdza Ambroża. Zaczął on nawoływać do wyprawy mającej wspomóc mieszkańców Nowego Knina. Droga wiodła przez Małe Miasto i most na Wełtawie. Doszło do walk z królewską załogą broniącą mostu i wieży przy moście na Małym Mieście. Husytom udało się zdobyć wieżę i przylegający do niej dom księcia saskiego. Żołnierze stracili dużo koni, zbroi oraz prowiantu i musieli się wycofać do zamku na Hradczanach. Tej twierdzy husytom nie udało się jednak opanować. W nocy wojska królewskie dokonały kontrataku i zajęły znaczną część Małego Miasta. Podczas walk zniszczeniu i spaleniu uległ duży fragment tej dzielnicy.

13 listopada 1419 r. obie strony podjęły decyzję o zawieszeniu broni. Królowa Zofia obiecała chronić husytów w całym kraju. Ugodowo nastawieni utrakwiści wydali wojskom królewskim Wyszehrad, który 25 października 1419 r. powstańcom udało się zdobyć.


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 56-57

"...W listopadzie z Pragi odeszło kilkuset taborytów. W tej grupie znalazł się Jan Ziżka z Trocnova, który udał się do Pilzna. Pod Nekmierzem jego oddział został zaskoczony przez przeważające siły wroga. Relacje z bitwy pochodziły z końca 1419 lub z początku 1420 r. Husyccy wojownicy mieli do dyspozycji jedynie 7 wozów. Tak niewielka ich liczba nie wystarczała do obrony wszystkich ludzi. Obrońcy z konieczności ustawili wozy w półkolistym szyku. Atak nieprzyjacielskiej jazdy został powstrzymany ostrzałem z kusz i rusznic. Wycofujący się jeźdźcy, zaskoczeni nową taktyką, pomieszali szyki własnej piechoty. Po bitwie Ziżka zarządził nocny marsz. Zwycięstwo pod Nekmierzem miało dla armii husyckiej ogromne znaczenie moralne.

Tymczasem powstanie rozprzestrzeniało się. Husyci zajmowali kościoły i ratusze w jednej trzeciej królewskich miast. Grupce „heretyków" udało się m.in. opanować Usti Sezimove, z którego wcześniej zostali wygnani. W marcu 1420 r. husyci spalili miasto, przenosząc się do Taboru. Tam na górze Tabor masy chłopstwa oraz plebsu miejskiego zaczęły wznosić warowne miasto o takiej samej nazwie. Tabor leżał między zakrętem rzeki Łużnicy a głęboką doliną Tismenickiego Potoku. Od strony północnej i południowej miasto było zabezpieczone przed atakami dzięki przeszkodom naturalnym. Na zachodzie do systemu fortyfikacji włączono dawny zamek Hradiszcze. Najbardziej narażona na nieprzyjacielski atak była strona wschodnia. Dostępu do tej właśnie części strzegła potrójna brama z potężnym barbakanen otoczonym fosą. Baszty wieżowe umacniały mury miejskie. Wysunię te do przodu skutecznie osłaniały człony sąsiednich fortyfikacji Wspomniany wcześniej J. Durdik uważa je za pierwowzór systemu bastionowego. Baszty i wieże były wyposażone w taraśnice. System ognia artyleryjskiego stwarzał skuteczną zaporę w odległości ok 200 m od murów miasta. Do dzisiaj z tychże fortyfikacji zachowały sit jedynie szczątki.

Bezpośrednio po przybyciu Ziżki do Taboru, husyci spalili Sezimo ve Usti. Rządy w Taborze sprawowali chiliaści. O wszystkim decydowała komuna ubogich, która funkcjonowała jako wspólnota religijna J. Cechura uważał, że początkowo Tabor przypominał republikę teokratyczną. Ideą obrony „prawdziwej" wiary kierowali się jego mieszkańcy - w większości chłopi z różnych regionów kraju, wyrobnicy drobni rzemieślnicy. Wszyscy byli wybrańcami bożymi, a więc sobie równi, wszystko było wspólne. Ludzie oddawali swoje majątki na po trzeby wspólnoty. Obrona Taboru była najważniejszym nakazem Oprócz prac fortyfikacyjnych, postępowało również szkolenie ludzi w posługiwaniu się różnymi rodzajami broni. Władzę sprawowali czterech hetmanów: Mikulaś z Husi, Jan Ziżka, Zbynek z Buchov i Chval z Machoyic. Ogromny wpływ na sytuację w mieście miel ludowi kaznodzieje oraz dowódcy wojskowi..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 57-58

"...Podobny do taborytów zbrojny obóz założyli na wiosnę 1420 r. orebici - nazwani tak od miejsca swoich spotkań, na górze Oreb. Był to kolejny odłam ruchu husyckiego. Ich ideologia była zbliżona do taboryckiej. Na czele tej wspólnoty stał ksiądz Ambroż. Hetmanem by Hynek Kruśina z Lichtenburka.

Nie udało im się natomiast przejąć władzy w Pilźnie, jednym z głównych ośrodków ruchu w początkowym okresie. Złożyło się na to kilka przyczyn. Przede wszystkim nieziszczenie się chiliastycznych przepowiedni na temat końca świata zniechęciło tamtejszych zwolenników nowej wiary, którzy zajęli postawę wyczekującą. Przebywając; w mieście katolicy oraz Niemcy liczyli na szybkie przybycie armii Zygmunta Luksemburskiego. Namiestnikiem miasta był stronnik króla rzymskiego - Wacław z Dube. Pilzno przygotowywało się do od parcia szturmu wojsk katolickich, dowodzonych przez Oldricha z Rożmberka. Okazało się, że były zbyt małe, aby pokusić się o zdobywanie miasta. Bezczynność wpłynęła jednak na osłabienie morale wśród taborytów. Część z nich z Chyalem z Machovic opuściła miasto i udała się na górę Tabor. Krok ten przesądził właściwie o tym, że Pilzno nie przystąpiło do ruchu husyckiego. Władzę w mieście przejęli katolicy i Niemcy. Pozostali w mieście taboryci zawarli z katolikami umowę, w myśl której mogli bez przeszkód wymaszerować z miasta i udać się do Taboru. Katolicy potajemnie wezwali jednak mistrza joannitów Jindricha z Hradce i innych panów katolickich, aby ci zaatakowali husytów, gdy tylko opuszczą oni miasto..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 58

Bitwa pod Sudomierzem 25 marca 1420 roku

"...23 marca 1420 r. z Pilzna wyruszyła pod dowództwem Ziżki niewielka grupka husytów: 400 osobom obojga płci towarzyszyło 12 wozów oraz 9 jeźdźców. Celem ich wędrówki był Tabor. Przeciwko nim wyruszyła ciężkozbrojna jazda pod dowództwem Bogusława ze Svamberka, którego już wcześniej husyci pokonali pod Nekmierzem. 25 marca do ciężkozbrojnej jazdy dołączył oddział joannitów. Tego samego dnia doszło do bitwy pod Sudomierzem (Sudomere). Głównym strategiem był prawdopodobnie Ziżka. Ustawił tabor w miejscu znakomicie nadającym się do obrony, na małej grobli między stawami rybnymi: Markovcem i Skaredym. W stawach nie było wody. Ich dno było pokryte mułem, który bardzo utrudniał ewentualne poruszanie się, szczególnie ciężkiej jeździe. Według legendy, husyckie kobiety rzucały na błotniste dna stawów ciernie, aby ranić w ten sposób konie nieprzyjaciół. Być może jest w tym cień prawdy, ponieważ ówczesna technika wojskowa znała specjalne żelazne kolce, wykorzystywane w tym właśnie celu. Za swoimi plecami obrońcy mieli bagna, nie musieli więc obawiać się oskrzydlenia. Nie wiadomo, jaki był dokładnie stosunek sił. Wojska katolickie musiały jednak mieć nad husytami znaczną przewagę, skoro, jak podaje kronikarz, atakujący uważali, że nie będą musieli bić husytów, rozniosą ich na końskich kopytach. Napastnicy mogli także liczyć na wsparcie oddziałów z Piska. Pewni swej przewagi podzielili wojska na dwa skrzydła i zaatakowali pomimo zbliżającego się zmierzchu. Pierwsza grupa, która atakowała od frontu husycką fortyfikację z wozów, poniosła duże straty w wyniku ostrzału z lekkiej broni palnej. Jeźdźcom atakującym w drugiej linii udało się dotrzeć w pobliże wozów. W obozie husyckim wybuchło początkowo zamieszanie. Obrońcy byli stłoczeni na niewielkiej przestrzeni. Drugie skrzydło ciężkozbrojnej jazdy zaatakowało tabor z boku, od strony pustych stawów. Ponieważ błotnisty grunt wykluczał atak ciężkiej kawalerii, rycerze spieszyli się i w ten sposób walczyli. Napastnikom zabrakło jednak impetu. Ciężkozbrojnym przymusowym piechurom bardzo trudno było atakować husycką fortyfikację. Wkrótce nad polem bitwy zaległa mgła, uniemożliwiająca przeprowadzenie skutecznego ataku. Jeśli wierzyć ówczesnym kronikom, z tego właśnie powodu katoliccy rycerze sami się byli więcej pozabijali niż nieprzyjaciele. Napastnikom udało się jedynie wziąć do niewoli grupkę husytów, która wyszła poza obręb wozów. Straty po obu stronach były znaczne. Po przenocowaniu wojska Ziżki, obawiając się ponownego ataku, wyruszyły do Ujezdca należącego do gorliwego husyty - Jetricha z Ujezdca. Warto zwrócić uwagę, że obie bitwy z zastosowaniem wozów bojowych: pod Nekmierzem i Sudomierzem nie były jeszcze „klasyczną" wojną z wykorzystaniem taboru. Obrońcy nie kontratakowali, ograniczając się jedynie do powstrzymywania uderzeń przeciwników. „Boży wojownicy" mieli mało wozów i brakowało im odwodów zdolnych do przeprowadzenia przeciwnatarcia: piechoty i jazdy. Poza tym wydaje się bardzo mało prawdopodobne, aby już w tym czasie wozy bojowe miały stałe załogi. Jest jeszcze jeden element, na który warto zwrócić uwagę: nowa taktyka nie została jeszcze odpowiednio dopracowana. Jej udoskonalenie nastąpiło w toku walk..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 60

ozdoba

Pierwsza krucjata (1420-1421)

"...Prawie dokładnie w tym samym czasie, gdy Ziżka odpierał ataki ciężkiej jazdy pod Sudomierzem, papież Marcin V (1417-1431) ogłosił krucjatę przeciwko husytom. [...]

Do zdławienia herezji w Czechach dążyli zarówno Zygmunt Luksemburski, jak i Marcin V. Pierwszy chciał odzyskać tron, który w jego własnej opinii słusznie mu się należał, drugi zaś chciał wzmocnić swoją pozycję i ukazać swą wyższość nad soborem. [...]

Dwaj wielcy ówczesnej Europy - papież i cesarz przystąpili do kontrofensywy przeciwko husytom. 1 marca 1420 r. we Florencji Marcin V wydał bullę Omnium plastmatoris domini, ogłaszając tym samym krucjatę przeciwko „wiklefistom, husytom i innym heretykom" i wezwał Zygmunta oraz książęta Rzeszy do jej zorganizowania. Ten zaś początkowo nie kwapił się do organizowania wyprawy na niewiernych, licząc, że miejscowa katolicka szlachta sama upora się z buntem. Ponadto obawiał się, i to całkiem słusznie, że krucjata przyczyni się do spustoszenia królestwa, które miał objąć. Za krucjatą obstawali też najwyżsi czescy dostojnicy duchowni, m.in. arcybiskup Konrad z Vechty. Zygmunt Luksemburski, nie chcąc okazać się gorszym katolikiem od papieża, rozprawił się z „heretykami" na miejscu, we Wrocławiu. Swym postępowaniem bardzo szybko pokazał, że nie zasłużył na miano władcy tolerancyjnego. 15 marca 1420 r., na dwa dni przed ogłoszeniem bulli papieskiej na Śląsku, Zygmunt zarządził egzekucję mieszczanina praskiego Jana Krasy, gorliwego husyty. Nieszczęsnego skazańca torturowano, a następnie włóczono końmi po mieście, a zwłoki spalono. Dwa dni później, 17 marca, legat papieski Ferdynand de Palacios uroczyście ogłosił bullę papieską we Wrocławiu. Stracenie Krasy i ogłoszenie krucjaty było szokiem dla całego społeczeństwa czeskiego. Czesi uważali, że krucjata jest wyprawą przeciwko całemu narodowi. Potępili oni bullę jako nikczemne i jadowite jajo węża, podrzucone przez Kościół, który okazał się nie matką, lecz złą macochą dla narodu czeskiego. Zygmunt nie poprzestał jednak na egzekucji Jana Krasy. Z jego rozkazu zostali ścięci bądź skazani na wygnanie uczestnicy wystąpień z 1418 r., kiedy to pospólstwo opanowało ratusz. Wypadki wrocławskie spowodowały, że nawet kalikstyni przestali liczyć na ugodę z królem rzymskim. Okrucieństwo Zygmunta Luksemburskiego rozbudziło wśród Czechów poczucie dumy narodowej. W efekcie doszło do zbliżenia między oboma skrzydłami ruchu husyckiego: kalikstynami i taborytami. 17 kwietnia 1420 r. Cenek wydał husytom Hradczany wraz ze zgromadzonymi tam przez katolików skarbami.

20 kwietnia 1420 r. w Pradze wydano manifest do wszystkich panów, rycerzy, panoszy i mieszczan Królestwa Czeskiego i Margrabstwa Morawskiego, w którym odmawiano prawa do tronu Zygmuntowi i wzywano wszystkich do oporu przeciwko niemu. W manifeście tym stwierdzono, że król rzymski nie został jeszcze powołany na króla ani koronowany. Zarzucano mu, że chce królestwo i koronę czeską, i zwłaszcza język czeski, wybić okrutnie i wyplenić. Wszyscy ci, którzy zgodziliby się mu pomagać, mieli być karani śmiercią, a ich majątki miały zostać skonfiskowane. Manifest poparli również panowie czescy: Cenek z Wartenberka oraz Oldrich z Rożmberka. W tym samym czasie Zygmunt na czele armii krzyżowców postanowił upomnieć się o spadek po swoim bracie i zaprowadzić własne porządki w zrewoltowanym królestwie. Na początku kwietnia 1420 r. w Świdnicy nastąpiła koncentracja armii krzyżowców, skąd wyruszyli oni w kierunku granicy Czech..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 60-63

"...W kraju tymczasem trwała ofensywa taborytów. Głównym zagrożeniem dla Taboru były siły katolickie stacjonujące w Mladej Vozicy. _Boży wojownicy" postanowili nie czekać na atak sił katolickich. 4 kwietnia po ponad dwudziestokilometrowym nocnym marszu taboryci zaskoczyli przeciwników. Napastnicy sforsowali palisadę i wyrżnęli bądź pojmali prawie w całości stacjonujące tam wojska. Dzięki temu zwycięstwu husyci zdobyli duże ilości koni i uzbrojenia. Ziźka przystąpił do tworzenia i szkolenia kawalerii.

Kilka dni później, 7 kwietnia, oddział pod dowództwem Miklasa z Husi zdobył Sedlce. W mieście tym przebywał Oldrich z Usti praktycznie bez załogi. Po zdobyciu Sedlec napastnicy obili go cepami, odcięli mu nogę i konającego wrzucili do ognia (A. Paner podaje, że po tych torturach powieszono go w oknie). Spośród ocalałych obrońców oszczędzili tylko jednego, który za cenę uratowania własnego życia, zabił swoich towarzyszy. Na koniec taboryci ułożyli stos z kosztowności i podpalili. Taboryci atakowali i zajmowali kolejne miejscowości: Pisk, gdzie założyli własną gminę, Strakonice, Prachacice. Przy zdobyciu zamku Rabi wojskom husyckim pomagała część tamtejszej załogi. Po opanowaniu twierdzy Ziżka kazał razem z klejnotami spalić przebywających tam kapłanów i zakonników. Ponadto taboryci zdobyli lub częściowo zburzyli klasztory w Milevsku, Nepomuku, Zlatych Kourunach. Najczęściej obiekty, których husyckie wojska nie mogły obsadzić swymi załogami (z powodu braku odpowiedniej liczby wojowników), były przez nie niszczone. Wyprawy te miały przede wszystkim na celu zdobycie koni i uzbrojenia.

Pod koniec kwietnia wojska krzyżowców przekroczyły granicę czeską, dokonując pogromów wśród ludności czeskiej. Schwytanych księży husyckich palono. W Pasavie doszło do strajków górników. Protestowali oni m.in. przeciwko prześladowaniom husytów w Kutnej Horze. Część z nich udała się do Taboru. Po drodze dołączyli do nich okoliczni chłopi. Na czele powstałego samoistnie oddziału stanął proboszcz Piotr. Przeciwko nim wyruszył z Kutnej Hory silny oddział jazdy. Do bitwy doszło pod Melechovem. Taboryci obkopali swoje wozy i ostrzeliwali nieprzyjacielską jazdę z kusz i hufnic. Napastnicy wycofali się. Kiedy jednak, w końcowej fazie bitwy, od przypadkowego postrzału zginął proboszcz Piotr, pozbawieni dowództwa chłopi i górnicy rozeszli się do swoich domów.

W kwietniu 1420 r. zwierzchnikiem hetmanów praskich został Hynek Kruśina z Lichtenburga.


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 63-64

"...Na początku maja Zygmunt Luksemburski zajął bez walki Hradec Kralowe. Podczas gdy orebici z księdzem Ambrożem na czele wyruszyli na odsiecz stolicy, władzę w mieście przejęli katolicy. Na stronę króla rzymskiego przeszedł Cenek z Wartenberka, przekazując 7 maja Hradczany pełnomocnikowi Zygmunta, Wilhelmowi Zajicowi z Himburka. Cenek był bardzo wytrawnym politykiem i w zależności od sytuacji popierał raz jedną, raz drugą stronę konfliktu. Mieszkańcy Małego Miasta próbowali bez powodzenia zdobyć zamek praski. Z Wyszehradu załoga królewska dokonała wypadu na Nowe Miasto.

Ta jawna zdrada rozwścieczyła lud praski. Cenkowi z największym trudem udało się uciec z Pragi. Sukcesy krzyżowców oraz zdrada Cenka skłoniły utrakwistów do podjęcia kolejnych prób rokowań z Zygmuntem. Delegacja obu miast praskich spotkała się z nim 15 maja 1420 r. w Kutnej Horze. Ten zaś licząc, że wkrótce opanuje cały kraj. nie chciał słyszeć o żadnym kompromisie. Nieprzejednana postawa władcy, który uchodził za najwybitniejszego dyplomatę swoich czasów, miała dla samego Zygmunta duże znaczenie. Husyci utworzyli jednolity front przeciwko krzyżowcom. Kilka dni później prascy kalikstyni poprosili o pomoc militarną taborytów.

Pierwsze starcie nastąpiło pod Beneśovem. Czterystu jeźdźców razem z pieszymi, pod dowództwem Piotra ze Sternberka, broniło taborytom dostępu do miasta. Husycka jazda obeszła miasto i zaatakowała oddziały wroga od tyłu. Siły katolickie poniosły klęskę, a miasto zostało spalone. Do starcia pomiędzy oddziałami taborytów a siłami katolickimi doszło w okolicach Kutnej Hory. Na czele grupy krzyżowców z wielu państw stali Janek z Chtenic i florencki kondotier Pipo Spano. Na podstawie przekazów wiadomo, że w wyniku nieudanego ataku krzyżowcy ponieśli straty i wycofali się.

22 maja 1420 r. taboryci wkroczyli do Pragi. Razem z wojownikami przybyły ich rodziny. W stolicy dwa strategiczne punkty były opanowane przez wojska Zygmunta: Hradczany i Wyszehrad. Jeszcze tego samego dnia husytom udało się rozbić odsiecz dla twierdzy praskiej i Wyszehradu. Ziżka zdobył 19 wozów z zaopatrzeniem i rozproszył przybywające na odsiecz wojska królewskie. Nielicznym spośród nich udało się dotrzeć do zamku praskiego.

Z Pragi zaczęli uciekać Niemcy. Część katolików, która nie opuściła miasta, przyłączyła się do husytów. Majątki wypędzonych rozdano husytom, w tym także biedocie. [...]

Ciągnąca na stolicę armia krzyżowców zajęła Siany, które poddały się. Armii króla rzymskiego uległy też Louny i Melnik. Kolejnym sukcesem było wzmocnienie załogi królewskiej obleganej na Hradczanach. Załoga Wyszehradu przebiła się do zamku praskiego i zaopatrzyła stacjonujących tam żołnierzy. 12 czerwca Zygmunt Luksemburski sformował oddział i nagłym manewrem odciągnął husytów od oblegania zamku praskiego. Dzięki temu udało mu się wprowadzić prowiant i zabrać z twierdzy kilkaset koni, zupełnie w tych warunkach nieprzydatnych. Oddział Zygmunta, nie nawiązując walki z nieprzyjacielem, wycofał się. Dalsze obleganie zamku przez husytów nie miało sensu. Zaczęli oni przygotowywać się do obrony miasta. Władzę przejęło dwunastu hetmanów: po czterech z Nowego i Starego Miasta oraz czterech z prowincji..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 64-65

"...Odniesione zwycięstwo stało się ważnym impulsem dla husytów, którzy pod wodzą Jana Żiżki podjęli działania zaczepne, zajmując i niszcząc klasztory Choteśov, Kladruby, a krótko wcześniej także Zbrasław. Mury tego ostatniego oglądały wstrząsające sceny, o których pisze jedna z XV-wiecznych kronik czeskich: „Ziźka wpadł do klasztoru w Zbrasławiu, a jego żołdacy otworzyli grób i wyjęli z niego ciało króla Wacława [IV, zmarłego 16 sierpnia 1419 r. - przyp. M.M.] i posadzili je między sobą. A kiedy Ziźka kazał klasztor podpalić, jego żołdacy uciekli i [ciało - przyp. M.M.] króla zostawili. Wtedy pewien rybak, zwany Mucha, dla którego król był łaskawy, wziął ciało królewskie i potajemnie schował je w swojej winnicy, gdzie trzymał je prawie trzy lata". W tym czasie opanowany został również Krasikov (Śvamberk), w którym pojmany został jego właściciel Bogusław ze Śvamberka. Ten ostatni przeszedł na stronę husytów i został hetmanem twierdzy Tabor. Podobnie zresztą uczyniło po bitwie pod Wyszechradem wielu innych czeskich i morawskich możnych. Tymczasem Ziżka kontynuował zwycięski marsz, opanowując 1 kwietnia 1421 r. otoczone murem miasto Beroun..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 30

"...Wspomniany wcześniej Jan Zelivsky był kaznodzieją w kościele Najświętszej Marii Panny Śnieżnej na Nowym Mieście w Pradze. Jego popularność wśród pospólstwa tego miasta sprawiła, że został uznany za jednego z czterech hetmanów husyckich, którzy przewodzili rodzącemu się w Czechach ruchowi rewolucyjnemu. Podczas drugiej krucjaty antyhusyckiej, prowadzonej przez Zygmunta Luksemburczyka, wpływy Zelivsky'ego jeszcze wzrosły. Na synodzie, 4 lipca 1420 r., zyskał praktycznie nieograniczoną władzę w Pradze. Czechy jednak zaczęły być izolowane na arenie międzynarodowej. Umiarkowani prażanie, zwłaszcza ze Starego Miasta, a także przedstawiciele szlachty usiłowali wyjść z impasu i uwolnić się od wzrastających wpływów tego uzdolnionego, a zarazem bardzo radykalnego kaznodziei. Zelivsky jednak, niczym trybun ludowy, posiadający magnetyzujący wpływ na najbiedniejszą część mieszkańców Pragi, głównie Nowego Miasta, neutralizował wszystkie te posunięcia. Radykalizm praskiego kaznodziei najlepiej ilustrują jego przemówienia. [...] Warto odnotować, iż Zelivsky żywił tak wielką cześć i szacunek do spalonego na stosie Jana Husa, iż jego imię zwykł poprzedzać wymownym określeniem - święty (sanctus).

W końcu czerwca 1421 r., charyzmatyczny kaznodzieja dokonał przewrotu w Pradze, powołując nową radę miejską i posłusznych sobie hetmanów. Jego wpływy były tak duże, że okres ten nazywany jest w historiografii „dyktaturą Żelivsky'ego". W opinii praskiego kaznodziei, już samo podejrzenie o zdradę husyckich ideałów było klasyfikowane jako zbrodnia. Oczekiwał bliskiego końca świata. Swoim słuchaczom bynajmniej jednak nie przedstawiał wizji szczęśliwego bytowania ludzkości nawróconej na „prawdę Bożą" po przyjściu Pana Jezusa na ziemię. Najpewniej rzeczywistość ta stanowiła dla niego przyszłość zbyt mglistą, by można było zauważyć jej szczegóły..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 24

Oblężenie Pragi 30 czerwca - 28 lipca 1420 roku

"...30 czerwca rozpoczęło się oblężenie Pragi. Liczebność wojsk krzyżowych była oceniana bardzo różnie. Ówczesne kroniki podawały liczby od 100 do 200 tys. Współcześni historycy są o wiele bardziej sceptyczni i oceniają, że liczby te wahały się od 50 do 100 tys. Ta wielka armia pochodziła z różnych zakątków Europy: Węgier, Bawarii, Nadrenii, Miśni, Turyngii, Francji, Aragonii, Anglii, Westfalii, Holandii, Brabantu, Austrii, Czech oraz z Polski. Obrońcy stolicy musieli walczyć także z królewskimi załogami Wyszehradu i Hradczan, które dokonywały niszczących wycieczek. Jeszcze przed oblężeniem Pragi część wojsk krzyżowych pod dowództwem Oldricha z Rożmberka, który przeszedł na stronę Zygmunta, wspomagana oddziałami austriackimi, obiegła Tabor. Na odsiecz miastu 25 czerwca wyruszył z Pragi Mikulaś z Husi z niewielkimi siłami. Pod jego rozkazami znajdowało się 350 jeźdźców. Po drodze dołączyły do nich piesze posiłki. Taborytom udało się zaskoczyć i rozbić przeciwników 30 czerwca 1420 r. Oddziały dowodzone przez Mikulaśa nie powróciły już do Pragi. Orebitom udało się też odbić Hradec Kralove..."

Kluczowym punktem w systemie obronnym miasta była Witkowa Góra, znajdująca się na wschodnim przedpolu Pragi. W jej pobliżu przebiegały drogi, którymi można było przesłać niezbędne zaopatrzenie dla krzyżowców. Na górze tej znajdowały się drewniane fortyfikacje wzmocnione fosą oraz murem z kamienia i gliny. Na południowej stronie stała wieża, na północnej znajdowało się urwisko. Tej jakże ważnej placówki broniła bardzo nieliczna załoga, składająca się z 26 mężczyzn i 3 kobiet (J. Durdik powołuje się na źródła podające 60 obrońców). 13 lipca rozpoczęły się walki. Jazda przebrnęła przez rzekę i zaczęła atakować Witkową Górę. Obrońcy wykazali się niezwykłym męstwem. 14 lipca atakujących górę Czechów i Austriaków zaskoczyli przybyli z odsieczą cepnicy i strzelcy Ziżki. Rozpoczął się zażarty bój, zakończony porażką sił katolickich, które straciły ponad 300 rycerzy. Na cześć Ziżki górę nazwano wtedy Ziżkowem. F. Smahel uważa, że była to porażka bardziej polityczna niż wojskowa. Niemniej miała ona bardzo poważne następstwa. Zygmuntowi nie udało się zdobyć stolicy. Wśród krzyżowców zapanowało rozprężenie. Część panów czeskich i morawskich namawiała go do kompromisu z husytami. Zygmunt Luksemburski 28 lipca 1420 r. koronował się w katedrze św. Wita na Hradczanach na króla czeskiego. Ceremonii dokonał arcybiskup Konrad z Vechty. Wyjeżdżając z miasta, tytularny król czeski zabrał z katedry kosztowności, w tym sprzęty liturgiczne, ponieważ potrzebował pieniędzy na prowadzenie wojny. Na odzyskanie tronu przyszło Zygmuntowi jeszcze długo poczekać. Krzyżowcy wycofali się do Kutnej Hory, pozostawiając na pastwę losu załogi w Wyszehradzie i na Hradczanach. Żołnierze obu stron walczyli niezwykle okrutnie. Krzyżowcy palili schwytanych w okolicach Pragi husytów; także kobiety i dzieci. W odwecie ci wrzucili do płonących beczek szesnastu więźniów. Po odparciu wojsk katolickich prażanie zaczęli ostrzeliwać Wyszehrad, ponieśli jednak większe straty niż oblegani. Po klęsce pod Pragą krzyżowcy unikali większych bitew, przechodząc do tzw. wojny lokalnej. Zadanie to Zygmunt powierzył Oldrichowi z Rożmberka..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 65-66

ozdoba

"...Wykorzystując czasową nieobecność radykalnego kaznodziei w Pradze, panowie czescy postanowili zmienić niekorzystny dla siebie układ sił w stolicy. Na przełomie sierpnia i września 1421 r. zwołali sejm, którego obrady szybko jednak przeniesiono z Pragi do Kutnej Hory, gdy tylko Żelivsky powrócił nad Wełtawę. Obradujący postanowili wysłać na dwór w Krakowie poselstwo, proponując koronę królewską w Czechach Władysławowi Jagielle lub poleconemu przez niego władcy. W istocie chodziło o kandydaturę jego stryjecznego brata, wielkiego księcia litewskiego Witolda Kiejstutowicza. Choć Żelivsky robił wszystko, co mógł, legacja wyruszyła w drogę. W odpowiedzi radykalny kaznodzieja, w drugiej połowie września 1421 r., dokonał nowego przewrotu, odsuwając od władzy część niewygodnej mu rady miejskiej Pragi i doprowadzając do wyboru jednego tylko, powolnego sobie hetmana. W marcu 1422 r. wszechwładny Zelivsky został podstępnie uwięziony przez władze miejskie Pragi i pozbawiony życia..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 25

"...Jeszcze podczas oblężenia Pragi przez wojska Zygmunta utrakwiści w porozumieniu z taborytami i orebitami zdecydowali się wysłać swego przedstawiciela do króla polskiego z zamiarem powołania go na tron czeski. Wysłannikiem został hetman praski Hynek z Kolśtejnu, który najprawdopodobniej spotkał się z Jagiełłą w Wolborzu pod koniec lipca 1420 r. „Niejako w odwodzie" pozostawał również Witold. Czesi zdawali sobie sprawę, jak ogromny wpływ na Jagiełłę miało wyższe duchowieństwo nastawione antyhusycko. Natomiast książę litewski, w którego otoczeniu znajdowali się wyznawcy prawosławia, mógł się okazać jako władca bardziej tolerancyjny. Nie jest pewne, czy Hynek udał się również na Litwę do Witolda. Warto w tym miejscu, przynajmniej w sposób bardzo ogólny, przedstawić stosunek obu stronnictw ruchu husyckiego do formy rządów w państwie. Utrakwiści opowiadali się za silną władzą monarszą, która uchroniłaby cały ruch husycki przed dalszym rozbiciem politycznym, a zarazem stanowiłaby gwarancję obrony kraju przed inwazją sił katolickich. Uważali, że tylko władca aprobujący ideologię husycką był w stanie zablokować roszczenia do czeskiego tronu wysuwane przez Zygmunta Luksemburskiego oraz zagwarantować fundamentalne założenia nowej wiary: komunię pod dwiema postaciami, sekularyzację majątków kościelnych. Znalezienie odpowiedniego kandydata miało się okazać zadaniem bardzo trudnym.

Większość taborytów była natomiast przeciwna władzy monarszej. Król uosabiał całe zło, przeciwko któremu walczyli. Jak pamiętamy, chiliastyczne hasła głosiły przyjście Chrystusa na Ziemię i jego panowanie nad światem. Władza miała przejść w ręce ludu. Wraz z upadkiem władzy świeckiej zniknęłyby wszelkie ciężary, jak podatki i procenty za długi. Dla większości taborytów jedynym monarchą, jakiego mogli zaakceptować, był sam Chrystus.


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 67-68

"...W sierpniu 1420 r. taborski hetman Jan Ziżka opuścił Pragę. Udał się do Piska zagrożonego przez oddziały Oldficha z Rożmberka.

W połowie września 1420 r. husyci oblegali i spalili miasto Łomnice (zamku nie udało im się zdobyć). Miasto obsadził oddział Jana Rohaća z Dube. Ziżce, po spaleniu Novej Bystrycy, nie udało się zdobyć królewskiego zamku w Hluboke nad Wełtawą. 12 października 1420 r. pokonał wojska Oldncha z Rożmberka pod Małym Borem. Mimo ostatecznego zwycięstwa, taboryci ponieśli w tej bitwie dotkliwe straty.

Król rzymski spróbował przesłać posiłki załodze Wyszehradu, która była oblegana od 15 września 1420 r. Wygłodzeni żołnierze musieli żywić się końskim mięsem oraz liśćmi winogron. Zygmunt próbował dostarczyć im niezbędne zaopatrzenie rzeką, prażanie jednak przegrodzili Wełtawę żelaznymi łańcuchami. W wyniku układów kapitulacja miała nastąpić 1 listopada 1420 r. Zygmunt próbował nie dopuścić do poddania zamku. Żołnierze z garnizonu wyszehradzkiego mieli walczyć, gdyby król przyszedł im z pomocą do godz. 8 rano tego dnia. Chcąc skoordynować atak, władca Niemiec rozkazał załodze Hradczan uderzyć na Małe Miasto. Cześć dowódców odradzała Zygmuntowi bitwę, ale on nie zważał na te opinie. Ostatecznie jego plany pokrzyżowali husyci, którzy przechwycili kuriera i byli doskonale zorientowani w zamiarach królewskich.

Artyleria husycka powstrzymała atak niemieckiej i węgierskiej jazdy na swoje skrzydło. W bitwie szczególnie wyróżnili się cepnicy husyccy. Husyci nie brali jeńców. Pod Wyszehradem padło ok. 400 rycerzy króla rzymskiego. Pokonany Zygmunt wycofał się do Czeskiego Brodu. Klęska pod Wyszehradem przypieczętowała los pierwszej krucjaty, pomimo że w rękach Zygmunta pozostawały jeszcze: Beroun, Siany, Melnik, Ceski Brod, Kourim oraz Hradczany. Oldrich z Rożmberka, nie mogąc liczyć na poparcie, 18 listopada 1420 r. zawarł z taborytami i załogą Piska przymierze, za które musiał zapłacić.


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 68-69

"...Do zbrojnej konfrontacji doszło dwa miesiące później, 1 listopada 1420 r., gdy wojska husyckie rozgromiły swoich przeciwników pod Wyszehradem. Choć książę opawski Przemek w tej bitwie nie uczestniczył (prawdopodobnie wcześniej wrócił spod Pragi do swoich włości), wielu spośród sojuszników króla Zygmunta Luksemburczyka znalazło śmierć na placu boju, w tym ban Bośni oraz rycerstwo z Węgier, Moraw i Śląska Opawskiego. Wymienić tutaj należy Henryka Stośa z Schellendorfa i jego dwóch krewniaków Reinharda z Rybenic i Piotra Schirmera. Liczni też znaleźli się w niewoli. Według XV-wiecznego polskiego kronikarza Jana Długosza, wiadomość o klęsce wojsk króla Zygmunta Luksemburczyka dostarczył władcy polskiemu Władysławowi Jagielle, 11 listopada 1420 r., goniec Wacława, syna księcia opawskiego Przemka. Kronikarski przekaz na ten temat znajduje uznanie we współczesnej literaturze przedmiotu.

Niektórzy z uwięzionych pod Wyszehradem rycerzy morawskich i śląskich zmienili orientację polityczną i zdecydowali się walczyć pod sztandarem Kielicha. Do ich grona dołączył na sejmie w Brnie Piotr Strażnicky z Kravar, którego krótko przedtem król Zygmunt Luksemburczyk - za pośrednictwem księcia opawskiego Przemka - przymusił do sprzedaży swoich majątków na Opawszczyźnie..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 44-45

"...Ziżka nie brał udziału w bitwie wyszehradzkiej. Jego wojska szachowały oddziały landfriedu pilzneńskiego, a także zdobyły Zlate Kouruny. Znamienny był los mieszkańców Prachacic (miasto to już raz było zajęte przez husytów). Jeszcze przed przybyciem oddziałów Ziżki urządzili oni rzeź okolicznych husytów. Świadomi tego faktu mieszkańcy Prachacic nie chcieli wpuścić do miasta oddziałów Ziżki. Ten miał jakoby obiecać, że nie spotka ich żadna krzywda. Podczas trwających rozmów część sił husyckich sforsowała obwarowania i otworzyła pozostałym bramy. 12 listopada nastał dla miasta sądny dzień. 580 mężczyzn spalono razem z zebranymi kosztownościami, a kobiety i dzieci wygnano. Odtąd w mieście stacjonował stały garnizon husycki. Podobny los spotkał miesiąc później miasto Ricany. Zostało ono splądrowane, a katoliccy księża z rozkazu Ziżki spaleni. Po śmierci, w wyniku choroby, Mikulaśa z Husi w grudniu 1420 r. głównym hetmanem taborytów został Jan Ziżka. [...]

Na początku 1421 r. w wyniku wyprawy Ziżki i Chvala z Machovic padły Stribro i Krakikoy. Ziżka zdobył wieżę i most prowadzący do zamku, twierdzy jednak nie udało mu się opanować. Stacjonującej tam załodze pozwolono odejść, co było niezmiernie rzadkim zwyczajem w wojskach taboryckich. Ich dowódca, Bogusław ze Svamberka, został jeńcem taborytów. Początkowo miał być wykupiony przez Zygmunta Luksemburskiego, ten jednak cierpiał na chroniczny brak gotówki. W związku z tym faktem pobyt Bogusława w husyckiej niewoli przedłużał się. W końcu przyjął on wiarę husycką, dochodząc z czasem do godności hetmana taborskiego.

Nie powiodła się także próba zdobycia przez taborytów Tachova w połowie stycznia 1421 r. Miasto, wzmocnione posiłkami ze stron} Luksemburczyka, stawiało twardy opór. W wyniku pożaru przed mieść Tachova taboryci ponieśli duże straty w koniach i wozacł: i zostali zmuszeni do powrotu.

Przebywający w Pilźnie tytularny król czeski próbował odbić utracony wcześniej klasztor w Kladrubach. Oblężenie połączone z ostrzałem nie złamało oporu husyckich obrońców. Ziżka udał się po posiłki do Taboru. Jednocześnie wysłał na odsiecz klasztorowi wojska praskie z 320 wozami. Zygmunt Luksemburski, któremu bardzo zależało na zdobyciu klasztoru przed nadejściem oddziałów Ziżki, wycofał się, gdy ten przybył razem z posiłkami.

W lutym 1421 r. Zygmunt wraz z armią krzyżowców wycofał się najpierw na Morawy, a stamtąd na Węgry. Tak zakończyła się pierwsza antyhusycka krucjata. Wyprawa ta była polityczną i militarne klęską Zygmunta Luksemburskiego. Nie udało mu się stłumić rewolty w Czechach. Mało tego, swym okrucieństwem doprowadził do konsolidacji kalikstynów z taborytami. Ponadto utracił możliwość zdobycia stolicy. Jedyną korzyścią odniesioną z tej wyprawy była królewska koronacja Luksemburczyka. To bardzo niewiele, zważywszy na poniesione koszty militarne i polityczne. Klęska armii krucjatowych zaktywizowała opozycję przeciwko Zygmuntowi w Rzeszy..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 69-70

Druga krucjata (1421-1422)

"...Prawie natychmiast po klęsce pierwszej krucjaty Marcin V zaczął przygotowywać nową wyprawę zbrojną, mającą wytępić czeskich „kacerzy". Zdymisjonował dotychczasowego legata kardynała Ferdynanda de Palaciosa, mianując na to stanowisko kardynała Branda de Castiglione. Dotarł on w maju 1421 r. do Obserwesel, gdzie obradowa] sejm Rzeszy. Zawiózł tam papieskie wezwanie do drugiej krucjaty Wkrótce ogłoszono je w kościołach na terenie całej Rzeszy. Większość krzyżowców pochodziła z zachodnich rejonów Rzeszy oraz z Flandrii..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 70

"...Po wycofaniu się wojsk papieskich z Czech trwała kontrofensywa prażan i taborytów pod dowództwem Ziżki. Połączone siły husyckie miały 320 wozów. Husytom poddało się miasto Rokycany. Nie powiodło się natomiast dwumiesięczne oblężenie Pilzna (luty - marzec 1421 r.). Obie strony zawarły rozejm. Do Pilzna przystąpiły: Stribro, Tachov, Domażlice. Mieszkańcy zobowiązali się przyjąć „Cztery Artykuły". W miastach tych miano udzielać komunii pod dwiema postaciami, ale gdy tylko siły husyckie odstąpiły od Pilzna, wygnano duchownych husyckich i zakazano komunii w tej formie.

Silny opór stawiało też taborytom miasto Chomutov. Ponieważ wcześniej katolicy urządzili rzeź kilkuset taborytów w Prelući i w Chotebore, obrońcy nie mogli liczyć na wyrozumiałość ze strony napastników. Wprawdzie ostrzał artyleryjski zadał oblegającym znaczne straty i nie powiodły się szturmy na mury miejskie (skutecznie powstrzymane kubłami z wrzącą smołą), jednak w Niedzielę Palmową 16 marca 1421 r. miasto padło. Zwycięscy oszczędzili tylko tych, którzy byli potrzebni do grzebania zwłok. Litości nie znały również kobiety będące w husyckich wojskach. Zagnały wszystkie pozostałe przy życiu niewiasty w mieście do jednej z szop i tam spaliły. Przykład Chomutova podziałał odstraszająco na wiele miast w zachodnich Czechach; poddały się m.in. Louny. Jeszcze przed Wielkanocą połączone wojska prasko-taborskie zdobyły Siany oraz twierdzę w Makotrasach i Okore. Mieszkańcy Melnika udali się aż do Pragi, aby się poddać i złożyć obietnicę, że będą przestrzegać „Czterech Artykułów". Beruneńczycy nie zdążyli się poddać. 1 kwietnia 1421 r. po zdobyciu miasta taboryci urządzili rzeź mieszkańców. Ziżka kazał spalić katolickich księży, mistrzów uniwersyteckich oraz wielu mieszczan praskich, którzy schronili się tam w obawie przed prześladowaniami..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 70-71

"...Pod koniec marca 1421 r. doszło w oddziałach Ziżki do buntu na tle religijnym. Niespełnione hasła chiliastyczne rodziły rozgoryczenie wśród taborytów. W Taborze powstała nowa sekta zwana pikardami (lub pikartami), której przywódcą był duchowny - Martin Huska. Negował on obecność Chrystusa w Eucharystii, głosząc, że Jezus jest obecny w zwyczajnym chlebie i winie. Huska uważał, że do Ciała Pańskiego nie są potrzebni duchowni, ponieważ każdy wierny może je przyjąć sam. Za odwagę głoszenia swych poglądów przywódca sekty został aresztowany już w styczniu 1421 r. Konflikt ten miał nie tylko ogromne znaczenie polityczne, ale groził rozłamem wspólnoty w Taborze, a przede wszystkim w wojsku. Zwolennicy Huski zarzucali Ziżce zbytnią uległość wobec Pragi. Jednookiemu hetmanowi bardzo szybko udało się zażegnać niepokoje we własnych szeregach i wyruszyć do walki. Namawianie do buntu przesądziło o losach sekty. Wiosną 1421 r. jej wyznawcy zostali wygnani z Taboru i założyli swą osadę na podgrodziu Pribénic. Hetmani taboryccy zaczęli urządzać obławy na członków sekty i wkrótce ich wytępili. Sam Żiżka wysłał na stos wielu pikardów w Klokotech (kwiecień 1421 r.). Przywódca sekty, uporczywie odmawiający odwołania swych nauk, został spalony w sierpniu 1421 r. W październiku rozprawiono się z niedobitkami pikardów.

Militarne sukcesy prażan i taborytów sprawiły, że wiele miast królewskich przeszło na stronę husytów: Kourim, Kolin, Nymburg, Czasław i Kutna Hora. To ostatnie, w radykalny sposób zwalczające husytów, po kapitulacji uniknęło właściwie kary. Kolejne miasta poddawały się husytom: Żleby oraz Lichnice. Do ruchu husyckiego zaczęła przyłączać się też okoliczna szlachta, dotychczas neutralna. Połączone siły taborsko-praskie zdobyły Chrudim. Następnie prażanie i taboryci rozdzielili się. Przed pierwszymi skapitulowała twierdza Myt, przed taborytami - Police. Później połączone armie husyckie ruszyły na Litomyśl i zdobyły go. Żiżka zajął Dvúr Kralove, Trutnov oraz Jaromier. Sukcesy militarne wojsk husyckich sprawiły, że Cenek po raz kolejny zmienił swych protektorów, przystępując do ruchu husyckiego (maj 1421 r.). Uczynił to zresztą w sposób bardzo widowiskowy, publicznie prosząc o przebaczenie Żeliwskiego oraz zebrany tłum. Nawrócony, dosłownie i w przenośni, pan z Wartemberka, wysłał swoje wojska, aby wspomogły husytów podczas oblężenia Jaromiera. W czerwcu zaś doprowadził do kapitulacji Hradczan.

Wojska Żiżki kontynuowały ofensywę. Spalono Trutnov oraz okolice Opoczna i Bromulova. Przy pomocy orebitów zostały pokonane Mlade Boleslav i Bezdedeż. Żiżka zdobył również basztę, którą nazwał Kalich (Kielich). W końcu maja 1421 r. Żiżka zaczął budować w Kalichu gród. Wojska praskie również odnosiły sukcesy. 29 maja 1421 r. Hynek z Kolśtejnu zajął Litomierzyce, które poddały się Pradze.

W czerwcu oddziały Żiżki zdobyły klasztor Roudnice, należący do arcybiskupa praskiego Konrada z Yechty, mimo że ten przeszedł wcześniej na stronę husytów, za co papież obłożył go klątwą. Klasztor został częściowo spalony i złupiony.


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 71-73

"...Na początku czerwca 1421 r. zebrał się w Czasławiu sejm, w którym uczestniczyli przedstawiciele husyckich stanów, szlachty i miast. Ogłoszono Luksemburczyka nieprzyjacielem królestwa. Wszystkie stany przyjęły „Cztery Artykuły" oraz wspólne wyznanie wiary. Powołano dwudziestu zarządców królestwa, w tej grupie znalazł się też Ziżka. Rzecz charakterystyczna, że morawska szlachta w znacznej mierze sprzeciwiła się uchwale o definitywnym pozbawieniu Zygmunta praw do tronu czeskiego (jednocześnie prowadzono rozmowy w tej kwestii z Jagiełłą i Witoldem).

Wkrótce po sejmie czasławskim Ziżka stracił drugie oko w wyniku postrzału podczas oblężenia zamku Rabi. Jego stan był bardzo ciężki, początkowo lekarze nie dawali mu szans na przeżycie.

Konsolidacja ruchu husyckiego wobec groźby nowej krucjaty okazała się niemożliwa. 30 czerwca 1421 r. w Pradze doszło do krwawego przewrotu. Podburzona agitacją Zeliwskiego biedota miejska wystąpiła przeciwko sprawującemu władzę bogatemu mieszczaństwu i przejęła władzę w Starym i Nowym Mieście. Nastąpiło przymusowe połączenie obu miast. Władza przeszła w ręce czterech hetmanów, którzy mieli ją sprawować do czasu wyborów nowej rady. Nastał okres dyktatury Zeliwskiego w Pradze. Z jego przeciwnikami rozprawiano się w sposób bezwzględny, likwidując ich lub skazując na wygnanie. Mimo że w wyniku przewrotu i pacyfikacji bogatego mieszczaństwa wzrosła pozycja kaznodziei, nie udało się doprowadzić do pełnej konsolidacji husytów praskich. Przewrót w stolicy oznaczał faktycznie zerwanie porozumienia osiągniętego w Czasławiu. Panowie czescy próbowali ponownie zjednoczyć rozbity ruch husycki oraz wzmocnić swą pozycję w państwie, znacznie osłabioną przez przewrót praski. 22 sierpnia zebrał się w Kutnej Horze sejm, który obradował do 4 września. Nie brali w nim udziału taboryci. Mimo sprzeciwów Zeliwskiego przeciwko jakimkolwiek układom z utrakwistami, prażanie korzystając z jego nieobecności (w tym czasie bez powodzenia próbował zdobyć Most), wysłali swych przedstawicieli do Kutnej Hory. Podczas obrad zdecydowano się podjąć przygotowania do odparcia armii krzyżowych, zapowiadając koncentrację wszystkich sił husyckich w Czeskim Brodzie, a także wysłać poselstwo do wielkiego księcia Litwy - Witolda w sprawie objęcia przez niego tronu.


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 73

Bitwa pod Mostem 1421

"...Praski kaznodzieja zorganizował wyprawę na Most, mając nadzieję, że dzięki sukcesowi militarnemu wzmocni swoją pozycję polityczną. Podczas tej wyprawy oddziały praskie spaliły kilka klasztorów i zdobyły miasto Bylina. Husyci dopuszczali się takich okrucieństw, że jeden z ówczesnych kronikarzy uznał klęskę pod Mostem za karę bożą za ich postępowanie. Po dotarciu do celu wyprawy prażanie obsadzili szczyty górskie w okolicach miasta i ostrzeliwali je z dział. Dowódca załogi Niteze Gorrentz rozpoczął pertraktacje, aby zyskać na czasie do momentu nadejścia odsieczy. Mimo silnych ataków, w wyniku których spaleniu uległa część podgrodzia, husytom nie udało się zdobyć miasta. 5 sierpnia 1421 r. do oblężonego Mostu dotarły z odsieczą oddziały miśnieńskie i czeskie, zajmując pozycje na jego północnym przedpolu. Prażanie opuścili górskie zbocza i zaatakowali nieprzyjaciół. Rozgorzała zaciekła i bardzo krwawa bitwa. Opór wojsk katolickich zaskoczył husytów. Żaden z przeciwników długo nie mógł uzyskać zdecydowanej przewagi. O wyniku potyczki zadecydował niespodziewany atak załogi Mostu na skrzydło wojsk praskich. Doprowadził on do rozproszenia pierwszego szyku oddziałów husyckich, co spowodowało bezładną ucieczkę całej armii. Na polu bitwy pozostały znaczne ilości uzbrojenia. Po raz pierwszy zdarzyło się, że husyci uciekli przed nieprzyjacielem. Żeliwski z niedobitkami wojsk dotarł do Pragi..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 74

ozdoba

"...Tymczasem 28 sierpnia 1421 r. wkroczyła do Czech armia książąt niemieckich na czele z margrabią Miśni Fryderykiem. Palatyn reński Ludwik III zajął bez walki Żlutice. Po oblężeniu i zdobyciu zamku Mastov, jego załogę zdziesiątkowano. Krzyżowcy przystąpili do oblężenia Żatca. Nie było jednak niezbędnej koordynacji działań. Na czele swej armii nie przybył Zygmunt Luksemburski. Oblegane miasto broniło się bardzo dzielnie. W październiku, na wieść o zbliżaniu się armii Ziżki, krzyżowcy uciekli spod Zatca (niektóre źródła nie potwierdzają obecności Żiżki w oddziałach spieszących na odsiecz Zatcowi).


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 74

"...W 1421 r. młody Mikołaj, niewątpliwie z polecenia swojego ojca Jana II Żelaznego, uwięził w Raciborzu poselstwo husyckie, podążające do króla polskiego Władysława Jagiełły. Byli to delegaci husyckiego sejmu w Kutnej Horze, którzy mieli zaproponować objęcie tronu królewskiego w Pradze polskiemu lub litewskiemu władcy. Składający się z rycerstwa i licznej czeladzi czeski orszak liczył około 40 osób. Wysłannicy zamierzali podążyć przez Racibórz do Krakowa, a stamtąd na Litwę. Piszący szczegółowo o tym wydarzeniu anonimowy skryba, autor tzw. Starych latopisów czeskich, tak relacjonował: „1421. Tegoż roku mieszkańcy Pragi i Ziźka wysłali do króla polskiego w poselstwie czterech rycerzy: Wilhelma Kostkę z Postupic, pana Hlasa z Kamenicy, pana Wańka Piwo i pana Wańka, syna pana Pawlika z Pragi, aby raczył im dać władcę lub sam nim został. Gdy wspomniani rycerze przybyli do Raciborza, książę Mikołaj (syn oprawcy Jana, który na Karłśtejnie swym katowskim czynem panów zamordował) pojmał ich i wydał królowi węgierskiemu na Spilberk. Ich czeladź z rozkazu króla Zygmunta została ścięta w Brnie".

Inny współczesny przekaz informuje, że do pojmania czeskiej legacji przyczynili się raciborscy mieszczanie.

Opisywane na kartach źródeł uwięzienie husyckiego poselstwa miało miejsce najprawdopodobniej 12 września 1421 r. Należy nadmienić, iż wspomnianym wyżej „królem węgierskim Zygmuntem", któremu zostali wydani czescy posłowie, a który doprowadził do ścięcia ich służby, był Zygmunt Luksemburczyk, cesarz rzymski oraz król Węgier i Czech, zacięty wróg husytów i ich przywódcy Jana Ziżki z Trocnova. Wymieniony natomiast w cytowanym tekście Spilberk, to twierdza pod Brnem na Morawach, gdzie od średniowiecza po czasy nowożytne więziono przeciwników politycznych..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 81-82

"...19 października 1421 r. nastąpił w Pradze kolejny przewrót, w którym główną rolę odegrał Jan Zeliwski. Oskarżył on panów czeskich o zdradę. Pozostająca pod jego wpływami biedota zmusiła radę miejską do wyboru nowego hetmana dla całego miasta. Został nim, związany z Żeliwskim, Jan Hvezda z Vicemilic. Nowy hetman otrzymał pełnię władzy wykonawczej i sądowniczej.

Tarcia wewnątrz ruchu husyckiego, krwawe przewroty w obliczu ciągnących na kraj armii krzyżowych niekorzystnie odbijały się na możliwościach zorganizowania skutecznego oporu wobec najeźdźców.

W listopadzie 1421 r. oddziały Ziżki zostały okrążone przez siły katolickie na górze Vladar nieopodal Zlutic. Pomimo silnego ostrzału ze strony przeciwnika taborytom udało się przebić i dotrzeć do Pragi.


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 74-75

"...Pod koniec 1421 r. Czechy zostały zagrożone najazdem Zygmunta Luksemburskiego. Tytularny król czeski wkroczył na Morawy, skąd miał najechać Czechy. Nie spieszył się jednak zbytnio. Mimo że Morawianie w większości go poparli, Zygmunt zdecydował się obsadzić stolicę kraju jazdą węgierską. Oprócz Węgrów w armii znalazły się oddziały z Dolnych i Górnych Łużyc oraz Śląska. Cała armia posuwała się w trzech kolumnach: pierwszą tworzyły oddziały łużycko-śląskie pod dowództwem biskupa Jana Zeleznego, drugą dowodził sam Zygmunt, natomiast trzecią kolumnę, czyli lewe skrzydło prowadził wspomniany wcześniej Pipo. Wojska te miały działać oddalone od siebie w promieniu 4 mil (ok. 35-40 km).


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 75

Kutna Hora 1421 / 1422

"...Stamtąd dopiero zamierzał wkroczyć na ziemie czeskie. Pierwszym celem jego ataku miała być Kutna Hora. Armia Zygmunta stanęła pod jej murami 21 grudnia 1421 r.. Z obawy przed ewentualną zdradą zamieszkałych tam Niemców, naczelny wódz połączonych sił husyckich, Jan Żiżka, nakazał wyprowadzić wojsko poza obręb murów i ustawić je w szyku taborowym. Przewidywania Żiżki okazały się trafne. Korzystając z pomocy mieszczan niemieckich i górników kutnohorskich, wojska Zygmunta szybko opanowały miasto, a niebawem też otoczyły husycki tabor. Jednakże wbrew opiniom swych doradców król rzymski zwlekał z decydującym uderzeniem. Wykorzystując jego brak zdecydowania i kunktatorstwo, nocą z 22 na 23 grudnia husyci śmiałym manewrem utorowali sobie drogę, przerywając pierścień otaczających ich wojsk. Po wycofaniu się husytów, Zygmunt nabrał fałszywego przekonania, że uciekając uznali się oni tym samym za pokonanych. Ta krótkowzroczność miała zostać już niebawem srodze ukarana. Święta Bożego Narodzenia spowodowały przerwę w działaniach wojennych. Podczas gdy król rzymski upajał się łatwo odniesionym, lecz pozornym sukcesem, husyci w szybkim tempie wzmacniali swoje siły.

Atak husytów nastąpił 6 stycznia 1422 r., kiedy większość krzyżowców zajęta była najspokojniej plądrowaniem okolic Kutnej Hory. Zaskoczenie napadniętych było całkowite. Zamiast myśleć o zorganizowaniu oporu, Zygmunt i jego dowódcy starali się jak najszybciej wycofać swoje wojska w kierunku Niemieckiego Brodu. Powszechny odwrót rozpoczął się w nocy z 6 na 7 stycznia 1422 r. Dopiero 8 stycznia pod Habrem (w połowie drogi między Kutną Horą a Niemieckim Brodem) udało się husytom dopaść uchodzących krzyżowców. Po krótkiej próbie stawienia oporu armia Zygmunta poniosła całkowitą klęskę. On sam, pragnąc jak najszybciej dotrzeć na Morawy, pozostawił swoje wojska własnemu losowi. Sukces husytów był całkowity. W ich ręce wpadła ogromna zdobycz i niemal wszystkie tabory. Zwycięskie oddziały odbyły 14 stycznia 1422 r. triumfalny wjazd do Pragi. Przywiodły one ze sobą wielu jeńców, a wśród nich także Zawiszę Czarnego, który dostał się do niewoli podczas nieudanej próby obrony Niemieckiego Brodu.

W niedzielę 11 stycznia 1422 r., nazajutrz po zdobyciu Niemieckiego Brodu, miała miejsce w obozie husyckim znamienna uroczystość. Jak przekazuje ówczesne źródło, w dniu tym został pasowany na rycerza jednooki wódz i poromca Zygmunta Luksemburskiego — Jan Żiżka. Na drugi dzień, w otoczeniu zdobytych pod Habrem sztandarów, miano pasować także zasłużonych wojowników. Lakoniczność przekazu nie pozwala niestety na odtworzenie przebiegu całej uroczystości. Nie wiemy też, kto mógł dokonać obrzędu pasowania. Nie był nim z pewnością żaden monarcha, bowiem jedyny koronowany władca przebywający wówczas na terenie Czech, czyli Zygmunt Luksemburski, zaledwie uszedł z życiem, uciekając przed tymi, którzy właśnie otrzymali pas rycerski. Skądinąd wiadomo, że przy okazji swej koronacji na Hradczanach (28 VII 1420) Zygmunt pasował kilku młodzieńców na rycerzy, ale husyci nazywali ich pogardliwie ne prawymi, nybr malowanymi. Było to rozumowanie jak najbardziej zgodne z zasadami „Prawa Bożego", bowiem monarcha pozostający w grzechu, traci tym samym swoje prerogatywy. Prawo zatem mianowania nowych „rycerzy Bożych" przechodzi bezpośrednio na „lud Boży", bądź jego reprezentantów (jak choćby sam Żiżka). Wzmianka o uroczystym pasowaniu „Bożych bojowników" jest interesująca, choćby z tego względu, że potwierdza hipotezę o istnieniu w obrębie kultury husyckiej również jej nurtu rycerskiego..."


Fragment książki: Jerzy Grygiel "Zygmunt Korybutowicz" s. 54-56

"...Dopiero 21 grudnia 1421 r. armia Zygmunta dotarła pod mury Kutnej Hory. Krucjatowe oddziały dopuszczały się niebywałych okrucieństw na ludności czeskiej. Dowództwo nad siłami husyckimi sprawował Jan Ziżka. Obawiając się zdrady ze strony niemieckich mieszczan, niewidomy dowódca postanowił zorganizować obronę poza miastem, na wzgórzu pod Kańkiem. Przewidywania Ziżki okazały się słuszne. Dzięki pomocy swych stronników w mieście Zygmuntowi szybko udało się opanować Kutną Horę. Husytów, którzy pozostali w mieście, wymordowano. Ziżka wraz ze swymi oddziałami został otoczony przez liczniejsze siły nieprzyjacielskie. Zygmunt nie potrafił jednak wykorzystać swej przewagi i zwlekał z podjęciem decydującego ataku na pozycje husytów. Obawiając się wygłodzenia swych oddziałów w wyniku przedłużającego się okrążenia, Ziżka zdecydował się na bardzo śmiały i ryzykowny manewr. Sformował ze swych wojsk kolumnę, umieszczając na jej przedzie artylerię, i w zamkniętym szyku wozowym przebił się nocą z 22 na 23 grudnia przez zupełnie zaskoczone tą taktyką wojska Zygmunta. Krzyżowcy nie próbowali nawet ścigać swych przeciwników. Podczas świąt Bożego Narodzenia nastąpiło krótkotrwałe zawieszenie broni. Husyci wykorzystali je do wzmocnienia swych sił. Luksemburczyk uważał się za zwycięzcę i nie brał pod uwagę jakiegokolwiek zagrożenia ze strony wojsk Ziżki. Ta niefrasobliwość miała wkrótce doprowadzić do zagłady jego armii. 6 stycznia 1422 r. Ziżka zaatakował i rozbił zajętych plądrowaniem okolic Kutnej Hory krzyżowców. Kompletnie zaskoczony Zygmunt nawet nie próbował stawiać oporu. Zarządził odwrót w kierunku Niemieckiego Brodu już w nocy z 6 na 7 stycznia 1422 r. Opuszczając Kutną Horę, kazał ją spalić. Taboryci i prażanie zaczęli grabić miasto. Uchodzące wojska Luksemburczyka Ziżka dopędził 8 stycznia pod Habrem - w połowie drogi między Kutną Horą a Niemieckim Brodem. Uciekający krzyżowcy ponieśli całkowitą klęskę. Niedobitki schroniły się w mieście. Zygmunt Luksemburski porzucił swą mocno uszczuploną armię i uciekł na Morawy. Wkrótce padł również Niemiecki Bród, którego obroną dowodził Zawisza Czarny z Garbowa. Mimo uzgodnionych warunków kapitulacji, husyci urządzili rzeź swym wrogom. Części obrońców udało się uciec. Wielu z nich utonęło, uciekając przez zamarzniętą Sazawę. Splądrowane i spalone miasto opustoszało. Zwycięzcy zdobyli ogromne łupy oraz licznych jeńców, m.in. Zawiszę Czarnego. 14 stycznia 1422 r. zwycięskie oddziały złożone z prażan i taborytów triumfalnie wkroczyły do stolicy..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 75-76

ozdoba

"...O wynikach drugiej krucjaty zadecydowały takie same czynniki, jakie miały wpływ na poprzednią wyprawę: nieudolni dowódcy nie potrafili wykorzystać przewagi liczebnej swych armii nad wojskami przeciwnika, nie współdziałali ze sobą oraz nie dążyli do całkowitego zniszczenia wroga. Król rzymski nie zdołał zniszczyć oddziałów Ziżki i pozwolił przeciwnikowi na rozgromienie własnej armii. O zwycięstwach wojsk husyckich zdecydowały, oprócz postawy Zygmunta Luksemburskiego, ogromny talent Ziżki i świetna postawa „bożych wojowników", którzy sprawnie realizowali zamysły wodza.

Zwycięstwo nad wojskami Zygmunta Luksemburczyka miało ogromny wpływ na rozwój sytuacji politycznej w kraju, zwłaszcza w Pradze. Wzrosło znaczenie umiarkowanych utrakwistów, którzy cieszyli się poparciem zwycięskich praskich dowódców. Przeforsowali oni postanowienie pozbawiające władzy praskich radykałów (5 lutego 1422 r.). Dotychczasowi członkowie rady mieli niezwłocznie zakończyć swoje urzędowanie. Nowa rada została powołana w wolnych wyborach. Nie mogła być ani obalona, ani zmieniona przynajmniej przez rok. Pierwszą decyzją polityczną nowego organu było pozbawienie zajmowanego stanowiska hetmana Jana Hvezdy i wybór na to stanowisko Haska z Waldśtejnu, reprezentującego utrakwistów. W praktyce oznaczało to odsunięcie od władzy praskich radykałów Zeliwskiego. Praski kaznodzieja, mimo że pozbawiony władzy, pozostawał nadal groźny dla utrakwistów dzięki olbrzymiemu poparciu, jakim cieszył się wśród biedoty. Przedstawiciele nowej władzy zawiązali spisek w celu likwidacji niewygodnego kaznodziei. 9 marca 1422 r. Zeliwskiego wezwano do staromiejskiego ratusza. Tam został aresztowany i jeszcze tego samego dnia ścięty. Zamordowanie popularnego przywódcy ludowego doprowadziło do rozruchów zarówno w samej stolicy, jak i w miastach należących do związku praskiego: Kutnej Horze i Pisku. Do najkrwawszych starć doszło jednak w Pradze. Biedota napadała na domy mistrzów uniwersyteckich i bogatych mieszczan. Dokonano egzekucji rajców winnych śmierci Zeliwskiego. Wielu utrakwistów, m.in. Haśek z Waldśtejnu, musiało uciekać z miasta. Zniszczenia Pragi były - jak podaje kronikarz — większe, niż gdy król Zygmunt stal przed nią z wojskiem. Radykałom praskim, mimo straty przywódcy, udało się przejąć i utrzymać władzę w mieście.


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 76-77

"...Zabójstwo Zeliwskiego otworzyło drogę do objęcia tronu czeskiego wielkiemu księciu Witoldowi. Jego kandydatura na to stanowisko była wysuwana na sejmie w Kutnej Horze. Gdy tylko wieść o wydarzeniach w Pradze dotarła do Witolda, zaczął niezwłocznie przygotowywać wyprawę do Czech. Zgodził się on przyjąć koronę czeską, a w charakterze swego namiestnika wysłał bratanka Jagiełły - księcia Zygmunta Korybutowicza. [...]

Armia namiestnika wyruszyła z Krakowa 21 kwietnia 1422 r. i przez Oświęcim i Cieszyn wkroczyła na Morawy. Po drodze przyłączali się do jego oddziałów czescy stronnicy Witolda. Ani Morawianie, ani sam Zygmunt Luksemburski praktycznie nie stawiali oporu polsko-litewskiej armii. Król rzymski, oblegający w tym czasie morawskie twierdze: Ostróg i Zdanice, na wieść o pochodzie Korybutowicza, zwinął oblężenie, zniszczył sprzęt oblężniczy i wycofał się na Węgry. Pierwsze starcie na Morawach zakończyło się porażką litewskiego namiestnika. Korybutowicz próbował bez powodzenia zdobyć Ołomuniec, który odmówił podporządkowania się jego władzy. W wyniku wypadu załogi miasta oblegający stracili 500 koni. Oddziałom Korybutowicza udało się natomiast zdobyć i złupić Unicov. [...]

Tymczasem przebywający w Unicovie namiestnik wielkiego księcia wydał skierowaną do czeskich i morawskich panów odezwę, w której wzywał wszystkie stronnictwa husyckie do pojednania. Chcąc wzmocnić swoją pozycję wśród nowych poddanych, Zygmunt Korybutowicz przyjął komunię pod dwiema postaciami oraz zaakceptował zasady „Prawa Bożego". Krok ten zjednał mu zwolenników zwłaszcza wśród utrakwistycznej szlachty, która liczyła, że namiestnik zaprowadzi w królestwie ład i porządek.

Radykalni przywódcy, rekrutujący się spośród zwolenników Zeliwskiego, uważali Korybutowicza za przywódcę obozu, który doprowadził do zamordowania praskiego kaznodziei. Z tego też względu prascy radykałowie chcieli, jak się wydaje, udaremnić utrakwistom przejęcie władzy, zwołując na 21 maja 1422 r. sejm do Czeskiego Brodu. Zamiar się nie powiódł, ponieważ 16 lub 17 maja 1422 r. (dokładna data dzienna budzi wątpliwości) Korybutowicz wraz ze swym wojskiem wkroczył do Pragi. Niechętni namiestnikowi byli też taboryci; głównie z powodu osobistego zatargu Zygmunta z Ziżką. Na początku maja książę-namiestnik wyruszył z Unicova w kierunku Pragi. Zamek pozostał w rękach jego towarzysza Dobiesława Puchały. W momencie zajmowania Pragi siły Zygmunta Korybutowicza wzrosły do ok. 5-7 tys. Rządzący stolicą zwolennicy Zeliwskiego bez oporu otworzyli przed Zygmuntem bramy miejskie. Namiestnik miał najwięcej zwolenników na Nowym Mieście. Władzę Korybutowicza uznała również kilka dni później rada Starego Miasta. Wybrano nowych rajców obu miast praskich. [...]

Dążąc do zjednoczenia wszystkich sił husyckich, litewski książę załagodził swój konflikt z Janem Ziźką. 11 czerwca 1422 r. Ziżka, Owal z Machovic, Zbynek z Buchova podpisali deklarację, w której uroczyście uznali Korybutowicza za najwyższego zarządcę i namiestnika w kraju. Ziżka wraz z innymi taborytami weszli w skład rady książęcej.


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 77-80

"...Wkrótce po podpisaniu deklaracji Zygmunt Korybutowicz na czele oddziałów praskich wyruszył pod Karlśtejn. Z jego zdobyciem wiązał on wielkie nadzieje, ponieważ w tamtejszym zamku były przechowywane klejnoty koronne. Ich zdobycie podniosłoby niewątpliwie prestiż namiestnika. Załoga zamku pod dowództwem Zdeslaya Tluksou z Bu- renic broniła się mężnie. Wojska praskie Zygmunta ostrzeliwały Karlśtejn z czterech ciężkich dział i pięciu proc. Najwięcej strat wśród załogi zamkowej dokonywały specjalne „pociski": beczki z łajnem i ścierwem wywołujące zarazę. Co ciekawe, oblegającego zamek Kory- butowicza nie wsparli taboryci. Mogłoby to wskazywać, że deklarowane przez nich wcześniej poparcie dla namiestnika w praktyce nie miało znaczenia.

W czasie, gdy Zygmunt Korybutowicz był zajęty obleganiem Karlśtejnu, radykałowie prascy próbowali dokonać przewrotu, korzystając z pomocy taborytów. 30 września 1422 r. ich oddziały pod dowództwem Bogusława ze Svamberka i Jana Hvezdy pojawiły się pod murami stolicy. Taboryci zamierzali przy pomocy stronników Hvezdy wkroczyć do Nowego Miasta, a stamtąd przypuścić atak na Stare Miasto. Następnego dnia, 1 października zażądali od rady Starego Miasta zwołania zgromadzenia ludności. Wobec odmowy zarządzili marsz w kierunku Starego Miasta. Taboryci liczyli na pomoc swych zwolenników, zawiedli się jednak. Doszło do zaciętej walki. Napastnicy zostali wyparci na Nowe Miasto. Musieli skapitulować i opuścić stolicę. Przejęcie władzy w Pradze przez elementy radykalne nie powiodło się. Następnego dnia po nieudanym zamachu przybył do miasta Zygmunt Korybutowicz. 3 października zwołano zgromadzenie gminy praskiej. Namiestnik Witolda postanowił zabezpieczyć się na przyszłość przed podobnymi wypadkami. Zakazano tajnych związków. Wszyscy zamieszani w spisek mieli być pozbawieni majątków i wygnani. Kilka dni później ludność Pragi odbiła z więzienia taborytów i ich zwolenników. Rozwścieczony Zygmunt nakazał pojmanie i egzekucję uczestników ataku na więzienie. Decyzja ta spowodowała, że przeciwko Zygmuntowi zwrócili się nawet popierający go dotychczas utrakwiści.


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 80-81

Trzecia krucjata (1422)

"...sejm Rzeszy w Norymberdze uchwalił zorganizowanie krucjaty. 1 września 1422 r. elektorzy podjęli uchwałę, że wojska biorące udział w wyprawie zbiorą się w Norymberdze bądź w Chebie. W skład armii krucjatowych miały wchodzić oddziały wszystkich książąt i miast Rzeszy. 4 września 1422 r. kardynał Branda przekazał Zygmuntowi Luksemburskiemu chorągiew krucjatową. Ten z kolei przekazał ją elektorowi brandenburskiemu Fryderykowi I (1415-1440), któremu powierzył naczelne dowództwo. Koncentracja wojsk następowała jednak bardzo powoli. Dopiero 7 października oddziały miśnieńskie przekroczyły granicę Czech. Kiedy dołączyły do nich oddziały śląskie i łużyckie, margrabia Miśni wstrzymał dalszy marsz i rozłożył obóz w okolicy Mostu. Jego siły liczyły ok. 4 tys. ludzi. Kolejna armia pod dowództwem elektora brandenburskiego wyruszyła dopiero w połowie października i po wkroczeniu do Czech rozlokowała się w Tachovie. Obie armie miały się połączyć i wspólnie ruszyć na odsiecz Karlśtejnowi. Zanim jednak do tego doszło, część sił miśnieńskich wycofała się, obawiając się ataku ze strony wojsk Korybutowicza. W tej sytuacji naczelny wódz wyprawy, Fryderyk, postanowił również zawrócić, powierzając udzielenie pomocy Karlśtejnowi siłom landfriedu pilzneńskiego. W drodze doszły go wieści, że Korybutowicz zaproponował zawarcie rozejmu. 4 listopada obie strony przystąpiły do rokowań. Rozejm miał dotyczyć książąt niemieckich i załogi Karlśtejnu z pominięciem Zygmunta Luksemburskiego. Na takie warunki nie chciał przystać Fryderyk brandenburski. W rezultacie zawarto rozejm pomiędzy oblegającymi a załogą zamku. Ufortyfikowane pozycje obu stron miały pozostać nienaruszone.

Trzecia krucjata była jedyną, która nie zakończyła się klęską najeźdźców. W rękach sił katolickich pozostał także Karlśtejn. Trudno stwierdzić, czy oznaczała ona klęskę Korybutowicza. Pozostaje faktem, że miał nieliczne wojska zdolne do przeciwstawienia Niemcom i musiał liczyć się z zagrożeniem ze strony taborytów.


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 81-82

"...Sytuacja namiestnika skomplikowała się po wojnie polsko-krzyżackiej w 1422 r. Krótkotrwała kampania wojenna nie przyniosła stronie polskiej znaczących nabytków terytorialnych, jednakże osłabiony Zakon nie był w stanie prowadzić dalej wojny. Jeszcze podczas trwania działań wojennych król rzymski i węgierski dążył do zawarcia sojuszu z monarchią jagiellońską. Gdy zabiegi te nie przyniosły rezultatów, Zygmunt Luksemburski próbował w styczniu 1423 r. zmontować pod swoim przewodnictwem antypolską koalicję, do której mieli należeć również Krzyżacy, miasta łużyckie oraz książęta śląscy. Zarówno Marcin V, jak i król rzymski zaczęli naciskać na Jagiełłę i Witolda, żądając od nich odwołania Korybutowicza z Czech. Król polski i wielki książę litewski również dążyli do kompromisu z władcą Rzeszy. Misja litewskiego księcia była formą nacisku na Zygmunta Luksemburskiego, a zarazem odwetem za niekorzystny dla Polski wyrok wrocławski. Po zakończonej wojnie z Zakonem wyrok ten tracił na znaczeniu i obie strony konfliktu dążyły do poprawy wzajemnych kontaktów. Warto dodać, że ogromny wpływ na porozumienie Jagiełły z Zygmuntem Luksemburskim mieli panowie polscy i węgierscy, zainteresowani w zachowaniu przyjaznych stosunków między monarchiami. Z tych względów obecność Zygmunta Korybutowicza w Czechach była niewygodna zarówno dla Polski i Litwy, jak i przede wszystkim dla króla rzymskiego. Rokowania polsko-węgierskie rozpoczęły się na przełomie listopada i grudnia 1422 r. W związku z tym Witold nakazał swemu namiestnikowi natychmiastowe opuszczenie Pragi. 24 grudnia Korybutowicz wraz z polskim wojskiem wyruszył do Polski. Kiedy jednak wyszły na jaw antypolskie plany Luksemburczyka, Witold nakazał namiestnikowi pozostanie w Czechach.

Ostatecznie obie strony zawarły porozumienie w Kieżmarku, 30 marca 1423 r. Król rzymski i węgierski uznał postanowienia pokoju melneńskiego, przekreślając tym samym niekorzystny dla Polski wyrok wrocławski oraz oczyszczał Jagiełłę z zarzutu popierania „heretyków". Ze swej strony Jagiełło w imieniu własnym i Witolda rezygnował z popierania husytów, przyrzekając ponadto wziąć udział w krucjacie przeciwko nim. Witold również zajął wobec swych niedoszłych poddanych zdecydowanie wrogą postawę, grożąc im listownie, że jeśli się nie nawrócą, przyłączy się do krucjaty. Ponadto zaprzeczył, iż kiedykolwiek dawał swemu niedawnemu namiestnikowi zgodę na przyjęcie „Czterech Artykułów".

Porozumienie w Kieżmarku zakończyło panowanie Zygmunta Korybutowicza w Czechach. Należy przyznać, że przyszło mu rządzić tym krajem w bardzo trudnych warunkach. Czechy, rozdzierane walką stronnictw politycznych i religijnych, pogrążały się w anarchii. Do tego dochodziło jeszcze zagrożenie ze strony sił katolickich i armii krucjatowych..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 82-83

Walki taborytów z kalikstynami (1423-1424)

"...Porozumienie zawarte pomiędzy Jagiełłą i Zygmuntem Luksemburskim doprowadziło do kolejnych, istotnych zmian politycznych wśród wszystkich stronnictw. Obóz proluksemburski przyjął zaistniałą sytuację z satysfakcją i wzmocnił swoją pozycję. Utrakwiści zaczęli szukać możliwości porozumienia z katolikami. Rozłam nastąpił również w samym Taborze. W stronnictwie tym od dawna dochodziło do konfliktów religijnych. Wiosną 1423 r. odszedł z Taboru Jan Żiżka, zniechęcony ekstremistyczną ideologią taborytów. Przyłączył się on wraz ze swymi zwolennikami do orebitów, którzy stanowili trzecią siłę polityczną obok taborytów i utrakwistów. Orebici nie byli odłamem o skrystalizowanych poglądach politycznych. Na początku kwietnia 1423 r. na zjeździe w Niemieckim Brodzie połączone siły Ziżki i orebitów utworzyły nowy związek, tzw. „Mały Tabor". Przynależność do związku poszczególnych miast opierała się raczej na kryterium geograficznym niż religijno-politycznym. Terytorium związku orebskiego rozciągało się między Sazavą, na południu, a miastami: Dvur Kralove-Nachod, na północy. Należały do niego m.in.: Klatovy, Pisek, Zatec, Domażlice, Ceslav, Louny, Jaromier. Do części tych terytoriów wysuwał roszczenia związek praski. Zwolennicy Małego Taboru rekrutowali się głównie spośród drobnej szlachty ze wschodnich Czech..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 84-85

"...W czerwcu 1423 r. połączone siły Przemka opawskiego i biskupa ołomunieckiego Jana starły się pod Kromenżem z wojskami morawskich husytów. Bitwa nie przyniosła jednak spodziewanego sukcesu stronie katolickiej, zaś obydwaj feudałowie doznali klęski. Wkrótce po tym wydarzeniu Zygmunt Luksemburczyk przekazał sprawę obrony Moraw przed zwolennikami Kielicha w ręce swojego zięcia Albrechta Habsburga, znanego z twardej polityki wobec husytyzmu. Jego radykalne posunięcia zniechęciły jednak, zarówno biskupa ołomunieckiego, jak i Przemka opawskiego, który niespodziewanie zaczął szukać porozumienia z „bożymi wojownikami"..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 55

"...Jeszcze w tym samym miesiącu oddziały Żiżki starły się z siłami Cenka pod Horicami. Spieszona ciężka jazda Cenka nie zdołała sforsować taboru. Napastnicy ponieśli znaczne straty w wyniku ostrzału artyleryjskiego. Kontratak orebickiej piechoty przypieczętował klęskę Cenka, który z garstką żołnierzy uciekł z pola bitwy. Po zdobyciu zamku w Kozojedach, należącego do Cenka, Żiżka spalił całą, liczącą 60 osób, załogę.

W lipcu 1423 r., korzystając z tego, że razem z wojskami praskimi wyruszył na Morawy hetman Hradca Kralowe - Divis Borek z Mileti na, oddziały Żiżki zdobyły podstępem miasto. Zwycięzcy zdymisjonowali radę miejską ustanowioną przez Korybutowicza. Zajęcie Hradca Kralowe doprowadziło do wybuchu otwartego konfliktu pomiędzy orebitami a prażanami. 4 sierpnia 1423 r. Żiżka rozgromił wojska związku praskiego pod dowództwem Hynka Kruśiny z Lichtenburga pod Stachovym Dvorem nieopodal Hradca Kralove. Czasław zajął z ramienia Żiżki Jan Rohać z Dube. Ponoszący klęski utrakwiści rozpoczęli rokowania ze stronnikami Zygmunta Luksemburskiego.

We wrześniu 1423 r. Zygmunt Luksemburski przekazał Morawy swojemu zięciowi Albrechtowi, pozostawiając sobie niektóre morawskie miasta, m.in. Jihlawę, Znojmo. W tym samym miesiącu na Morawy z wyprawą odwetową wyruszył Ziżka. Nie mogąc zdobyć Jihlawy, pustoszył jej okolice. Wspólnie z Janem Hvezdą zdobyli Telći. Nadciągająca odsiecz rozbiła wojska Hvezdy pod Horni Dubenką. Jan Hvezda powrócił do Czech i został hetmanem w Hradcu Kralowe. Nie udało mu się zdobyć Ivanicic i Morawskiego Krumlowa.

W Czechach tymczasem zawiązywał się sojusz pomiędzy utrakwistami a katolikami. W październiku 1423 r. w Pradze odbył się sejm svatohavelski (nazwany tak od daty obrad w dniu Św. Gawła [Havel]), w którym oprócz utrakwistów wzięli udział katolicy z Pilzna. Powołano nową radę zarządców królestwa, złożoną z sześciu kalikstynów i sześciu katolików. Żiżkę i taborytów uznano za „burzycieli ładu i porządku publicznego".

W styczniu 1424 r. Żiżka pokonał siły katolików pod Czeską Skalicą, a w kwietniu tegoż roku zorganizował wyprawę na Pilzno. Przyłączyła się do niego część sił związku taborskiego pod dowództwem Bogusława ze Svamberka oraz oddziały Jana Rohaća z Dube. Siły husyckie liczyły 500 jeźdźców, 7000 piechoty oraz 300 wozów.

Oddziały katolickie postanowiły uderzyć na Klatovy, które posłały swe wojska Ziżce. Miasto broniło się mężnie, sam Ziżka schronił się do Zatca. W efekcie tej wyprawy Zatec i Louny przystąpiły do Małego Taboru.

Ziżka kontynuował swą walkę z kalikstynami. Prażanom udało się go zablokować pod Kostelcem. Kiedy wydawało się, że tym razem niewidomy wódz poniesie druzgocącą klęskę, został on wypuszczony z matni przez pana Boćka z Kunśtatu.


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 85-86

Bitwa pod Maleśovem 1424

"...Do decydującego starcia między kalikstynami a wojskami Ziżki doszło 7 czerwca 1424 r. pod Maleśovem, nieopodal Kutnej Hory. Ziżka ustawił swój tabor na wzgórzu pod Maleśovem. Północne, pochyłe zbocze było porośnięte lasem, a z południowej strony znajdował się wąwóz, przez który płynęła rzeka. Wojska przeciwnika rozłożyły swój obóz na sąsiednim wzgórzu. Połączone siły katolików i utrakwistów ruszyły poprzez wąską dolinę ku pozycjom taborytów, wspinając się na zbocze, gdzie stał ich tabor. Wykorzystując ukształtowanie terenu oraz fakt, że przeciwnik zmierzał ku niemu w rozciągniętych kolumnach, Ziżka nie czekał na atak, lecz zaatakował pierwszy. W pierwszej linii obronnej ustawił jazdę, za nią wozy zaopatrzeniowe wypełnione kamieniami, na końcu zaś piechotę. Jazda taborytów zaatakowała skrzydła nieprzyjacielskich oddziałów, robiąc miejsce dla wypełnionych kamieniami wozów, które niczym taran wbiły się w nieprzyjacielską piechotę, pustosząc jej szeregi. Atak jazdy i piechoty taboryckiej dopełnił pogromu wojsk praskich. Według różnych źródeł, w bitwie tej zginęło ok. 1200-1400 prażan i katolików. Niewidomy wódz jeszcze raz zaskoczył swych przeciwników. Odszedł od defensywnego etapu bitwy, przechodząc do błyskawicznego i rozstrzygającego ataku. Z wozów transportowych, mających w „klasycznej" obronie taboru drugorzędne znaczenie, uczynił nowy rodzaj broni, który w tej właśnie bitwie odegrał decydującą rolę. Umiejętne wykorzystanie własnego potencjału militarnego, dostosowanie taktyki do wymogów bitwy oraz zaskoczenie przeciwnika zapewniały Ziżce zwycięstwa nie tylko w tej, ale i w innych walkach. Bitwa pod Maleśovem była największą klęską wojsk praskich od czasu przegranej pod Mostem w 1421 r. Przebieg bitwy budził i nadal budzi liczne kontrowersje. Wśród uczonych panowały rozbieżne opinie na temat możliwości użycia wozów wypełnionych kamieniami. Niektórzy kwestionowali opinie, jakoby ten rodzaj broni mógł być stosowany w ówczesnych warunkach topograficznych. I jeszcze jeden szczegół, o którym należy wspomnieć. Husycki hetman nie był pierwszym, który użył wozów jako taranów do rozbijania szyków nieprzyjacielskich..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 86-87

ozdoba

"...Tymczasem Ziżka, opromieniony sławą zwycięzcy, kontynuował walkę ze związkiem praskim. Zdobył i spustoszył sprzymierzone z Pragą miasta: Kutną Horę, Cesky Brod, Nymburk, Kourim, które musiały wystąpić ze związku praskiego i sprzymierzyć się z orebitami i taborytami. Klęski w walkach z Ziżką i taborytami zniechęciły prażan do sojuszu z katolikami. Zagrożeni przez taborytów i orebitów, którym nie mogli skutecznie przeciwstawić się nawet w sojuszu z katolikami, utrakwiści byli zmuszeni poszukać sobie nowych sprzymierzeńców. Układ w Kieżmarku definitywnie przekreślał kandydaturę zarówno Jagiełły, jak i Witolda. Jedynym realnym kandydatem pozostawał Zygmunt Korybutowicz.


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 87

"...Prowadzone od marca do maja 1424 r. oficjalne pertraktacje polsko-husyckie okazały się bezowocne. Mimo wysiłków ze strony Jagiełły, zawiodły wszelkie próby nakłonienia husytów do zgody i pojednania się z Kościołem oraz Zygmuntem Luksemburskim. Nie osiągnięto porozumienia nawet w sprawie dysputy, bowiem strona husycka nie zaakceptowała żadnej z propozycji złożonych przez Jagiełłę. Dlatego też, uznając dalsze rokowania za bezcelowe, król polski, w liście wysłanym 12 maja 1424 r. zawiadomił husytów, że z powodu niemożności doprowadzenia do zgody pomiędzy nimi a Luksemburczykiem, zmuszony jest opowiedzieć się po jego stronie. Zasadniczym postulatem husytów, nieustannie ponawianym podczas rozmów z Jagiełłą i Witoldem, była prośba o zezwolenie na ponowny przyjazd Zygmunta Korybutowicza do Czech. Zdecydowana odmowa obu władców zdawała się pozbawiać husytów wszelkich złudzeń w tej kwestii. Liczyli oni jednak słusznie, że podczas pobytu w Polsce będą mieli możliwość kontaktu nie tylko z królem czyjego stryjecznym bratem, ale również z przedstawicielami stronnictwa antyluksemburskiego, w tym także z samym Korybutowiczem. Mieli też dla księcia propozycję wprawdzie ryzykowną, ale atrakcyjną i trudną do odrzucenia. Tym razem Korybutowicz miał być powitany w Pradze niejako namiestnik swego stryja Witolda, ale jako rzeczywisty kandydat do korony czeskiej..."


Fragment książki: Jerzy Grygiel "Zygmunt Korybutowicz" s. 97

"...Doświadczył tego przebywający na polskim dworze po powrocie z Czech sam Zygmunt Korybutowicz. Były namiestnik królewski nawiązał kontakty z przedstawicielami stronnictwa antyluksemburskiego, na czele którego stali kanclerz, biskup włocławski Jan Szafraniec oraz jego brat, wojewoda krakowski - Piotr. Przedstawiciele stronnictwa za głównego wroga Polski uważali Krzyżaków i popierającego ich Zygmunta Luksemburskiego. Z tych względów dążyli do sojuszu z utrakwistami. Kiedy Jagiełło werbował w Wielkopolsce wojska do walki z husytami, jego bratanek w tajemnicy zebrał rycerstwo i ponownie ruszył do Czech (według Długosza było to 11 czerwca 1424 r.). [...]

Wojsko Korybutowicza, obawiając się pościgu, maszerowało w dwóch kolumnach. Jedna, pod dowództwem Dobiesława Puchały, podążała przez Oświęcim, Racibórz i Opawę. Druga, z litewskim księciem na czele, kierowała się przez Cieszyn na Morawy. W Unićovie, podobnie jak dwa lata wcześniej, Zygmunt Korybutowicz przyjął komunię pod dwiema postaciami. 29 czerwca 1424 r. datę tę podaje tylko jedno czeskie źródło) wkroczył do stolicy Czech. Prażanie powitali przybysza jak męża opatrzności, który miał ich uratować przed katastrofą. Trzeba przyznać, że sytuacja praskich utrakwistów była w owym czasie bardzo trudna. Klęski zadane im przez Ziżkę i taborytów sprawiły, że władzę Pragi uznawało już tylko sześć miast: Beroun, Chrudin, Kolin, Litomierzyce, Melnik i Policka. Nowy król postulowany miał być tym, który doprowadzi do odbudowy związku praskiego i pomoże nawiązać stosunki z pozostałymi stronnictwami i zaprowadzić porządek w nękanym walkami kraju.

Na zamku hradczańskim rezydowała załoga nowego władcy, złożona głównie z Polaków. Sam Zygmunt zamieszkał w jednej z kamienic na Starym Mieście. Do najbliższych jego współpracowników należeli utrakwiści: Wilhelm Kostka z Postupic i Hynek z Kolśtejnu, piastujący urząd hetmana praskiego. Wraz z Zygmuntem przybyli wspomniany wcześniej Dobiesław Puchała oraz kniaź Fryderyk (Fedko) Ostrogski. Jednym z pierwszych posunięć politycznych nowego władcy było zaprowadzenie porządku w stolicy. W tym celu powołano urząd o charakterze cenzorskim, który miał czuwać nad przestrzeganiem przepisów „Prawa Bożego". Okazało się jednak, że poza utrakwistami żadne z pozostałych ugrupowań husyckich nie uznawało władzy Korybutowicza - ani taboryci, ani orebici. Jest rzeczą oczywistą, że nie uznawali jej również katolicy. Co więcej, wśród utrakwistów nie było jednomyślności, jaką strategię należało obrać w stosunku do husyckiej lewicy. Część mieszczan kalikstyńskich opowiadała się za porozumieniem z Żiżką i taborytami, natomiast część szlachty i panów była temu zdecydowanie przeciwna. Wobec postępującego upadku politycznego praskiego związku, Zygmunt nie mógł liczyć na koronację bez osiągnięcia kompromisu z Żiżką i taborytami.


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 88-89

"...Tymczasem wódz orebitów walczył przeciwko katolikom i utrakwistom. Pod koniec sierpnia 1424 r. skierował swą armię w stronę Pragi. 10 września rozłożył obóz na wschód od miasta, w pobliżu tzw. Szpitalnego Pola i rozpoczął oblężenie stolicy. Żiżka, którego obrona Pragi przed wojskami Zygmunta Luksemburskiego uczyniła bohaterem narodowym, próbował teraz ją zdobyć. Gdyby mu się to udało, los utrakwistów i Korybutowicza byłby prawdopodobnie przesądzony. Zygmuntowi udało się jednak nakłonić Żiżkę do rokowań, w wyniku których obie strony podpisały ugodę na Szpitalnym Polu (14 września 1424 r.). Dokładne warunki ugody nie są znane. Również siły katolickie miały zawrzeć umowę z husycką lewicą. Katolicy musieli wyrazić zgodę na to, by wojska husyckie uderzyły na wojska króla węgierskiego, stacjonujące na Morawach.


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 90

"...Oblężenie Pragi było dla Zygmunta Korybutowicza bolesną lekcją. Co prawda udało się uchronić miasto przed upadkiem, fakt ten jednak uświadomił litewskiemu księciu, jak niewielkie wpływy mieli utrakwiści, którzy powołali go na władcę. Koronacja królewska stawała się mrzonką. Zgody na nią mogło udzielić jedynie ogólnoczeskie zgromadzenie narodowe, a w owym czasie Zygmunt nie mógł już na to liczyć. Prażanie również byli rozczarowani. Przybycie Zygmunta nie stało się lekarstwem na polityczne i militarne bolączki związku praskiego. Dlatego nawet oni zaczęli odchodzić od koncepcji koronacji Korybutowicza na króla Czech..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 90

"...Ugoda między utrakwistami a pozostałymi stronnictwami husyckimi doprowadziła do wspólnej wyprawy husytów na Morawy. Celem ataku był zamek Pribyslav. Wkrótce po rozpoczęciu oblężenia Żiżka zachorował i zmarł. Husyci zdobyli zamek, spalili go, a razem z nim część broniącej go załogi. Po śmierci wodza orebici przyjęli nazwę „sierotek", argumentując, że tak właśnie się czują po stracie kogoś, kto był dla nich jak ojciec. [...]

Żiżka powierzył władzę Wiktorynowi z Kunśtatu, Kuneśowi z Belovic i Janovi Hvezdzie. Żaden z jego następców nie miał jednak ani ambicji, ani możliwości, aby zająć miejsce zmarłego. Nastąpił podział wojsk bractwa między sukcesorów. Aleś z Żeberka sam nazwał siebie administratorem (zarządcą) gmin taborskich i „sierocych". Prawdopodobnie pozostali hetmani: Jan Hvezda, Jan Rohać i Kuneś z Belovic byli zarządcami gmin obu połączonych bractw. Po śmierci Żiżki Hradec Kralowe, Żatec i Louny korzystały z autonomii w ramach Mniejszego Taboru, przy czym Żatec i Louny były sprzymierzone i tworzyły związek, ale nie miały polnych wojsk i hetmana..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 90-91

20 lutego 1425 r. doszło do ataku taborytów i „sierotek" na twierdzę Chlumec. Po jej zdobyciu wojska obu bractw opanowały Wysokie Myto i Litomyśl, należące do związku praskiego. Kolejnym celem ataku połączonych wojsk husyckiej lewicy okazała się Praga. Naczelnym wodzem wyprawy, która 31 marca 1425 r. stanęła pod murami stolicy, był hetman taborski - Jan Hvezda. Oprócz niego taborytami dowodził Bogusław ze Śvamberka, a „sierotkami" Jan Rohać z Dube. Atakujący próbowali dostać się na teren miasta po drabinach, ponieśli jednak straty i zostali odparci. Napastnikom pomagali spiskowcy z Nowego Miasta. Mimo że atak na Pragę zakończył się niepowodzeniem, taboryci i „sierotki" zaatakowali i po krótkim oblężeniu zdobyli, dzięki pomocy tamtejszych radykałów, sprzymierzone z Pragą miasto Siany. Praska załoga stacjonująca w mieście została spalona. Miasto zajął taborski hetman Oldich Forer.


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 91

"...Klęski skłoniły utrakwistów do szukania porozumienia nie tylko z czeskimi katolikami, ale także bezpośrednio z Zygmuntem Luksemburskim. Rozmowy prowadzone w Brnie nie przyniosły efektów. Kalikstyni twardo obstawali przy swoich żądaniach religijnych, a Zygmunt nie chciał wiązać się żadnymi umowami bez zgody papieża. Należy dodać, że negocjacje te osłabiały pozycję przywódcy stronnictwa - Zygmunta Korybutowicza, dla którego Luksemburczyk był rywalem do czeskiej korony. Ten fakt dobitnie świadczy o tym, że Korybutowicz nie mógł sięgnąć po najwyższą władzę w państwie, opierając się na siłach swoich praskich zwolenników. Trwałe porozumienie stronnictw husyckich nie było możliwe. Czechy zaczęły zmieniać się w konfederację państewek zarządzanych przez poszczególnych przywódców wojskowych i religijnych. Taboryci i „sierotki" kontynuowali ofensywę przeciwko prażanom, mimo że w tym czasie na wschodnie Czechy najechały wojska biskupa wrocławskiego Konrada..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 92

"...Podczas oblężenia należącego do Pragi zamku Vozicy poległ Jan Hvezda (wrzesień 1425 r.). Pozostałe oddziały pod dowództwem Bogusława ze Svamberka, próbowały zdobyć miasto przez zaskoczenie. Utrakwistom udało się zawrzeć ugodę z napastnikami. 17 października 1425 r. obie strony, pod wpływem wieści o mającej wyruszyć na Morawy armii Zygmunta Luksemburskiego, zawarły pokój..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 92

"...Pod koniec listopada 1425 r. husyci zorganizowali wyprawę na Morawy i do Austrii. Po raz pierwszy przekroczyli granice Królestwa Czeskiego; Morawy bowiem traktowano jako jego integralną część. Napastnicy zdobyli miasto Retz, zagarniając bogate łupy. Hrabia Jan z Hardegu, właściciel miasta, zmarł w husyckiej niewoli, w wieży zamku praskiego. Podczas szturmu poległ Bogusław ze Svamberka. Ten katolicki wielmoża, tępiący husytów, dostał się do ich niewoli, przyjął ich wiarę i doszedł do najwyższej godności wojskowej w Taborze. Po śmierci Jana Hvezdy i Bogusława ze Svamberka główną postacią wśród taborytów został Prokop Wielki..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 92

"...W grudniu 1425 r. taboryci wkroczyli na Śląsk. Spalili kościół w Bardzie, zawdzięczający swą sławę licznym pielgrzymkom..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 92

"...W styczniu 1426 r. zebrał się w Pradze sejm walny. Zachowane źródła nie pozwalają na dokładne odtworzenie jego przebiegu. Można się tylko domyślać, że Zygmunt Korybutowicz oczekiwał zgody na koronację. Wydawać by się mogło, że była to opcja całkowicie realna, zwłaszcza że zmarli dwaj najwięksi przeciwnicy polityczni litewskiego księcia: Jan Hvezda i Bogusław ze Svamberka. Zamysł ten upadł, jak się wydaje, z powodu oporu taborytów i „sierotek". [...] Przedstawiciele obu stronnictw opowiadali się za samodzielnością poszczególnych miast, dlatego też odrzucili możliwość podporządkowania się litewskiemu księciu. Korybutowicz miał coraz bardziej ograniczone pole manewru. Jeszcze podczas trwania sejmu próbował tajnych rokowań z królem węgierskim, ale nie przyniosły one żadnych rezultatów. Nie mogąc zdobyć korony czeskiej dzięki poparciu husyckich stronnictw, przywódca utrakwistów starał się znaleźć sobie takiego protektora, który byłby w stanie mu ją zapewnić. Jego wybór padł na Marcina V. Zawiedziony w swych ambicjach królewskich Zygmunt Korybutowicz zakładał, że uda mu się doprowadzić do ugody „heretyków" z Kościołem. W takim wypadku obie strony musiałyby iść na kompromis. Husyci uznaliby władzę Marcina V, ten zaś zagwarantowałby Czechom pewne swobody religijne. Litewski kandydat na króla czeskiego liczył, że uda mu się pozyskać dla swych planów utrakwistów. W nagrodę za nawrócenie „heretyków" papież mógłby ofiarować mu koronę lub sprawić, aby Zygmunt Luksemburski się jej zrzekł. Papież wpłynąłby również na czeskich katolików, żeby popierali Korybutowicza. Kłopot polegał na tym, że sam pomysłodawca nie był w stanie zrealizować swoich zamierzeń. Jego wysiłków nie poparł ani Witold, ani Jagiełło..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 92-93

"...Rozwój wydarzeń w Czechach - wycofanie kandydatury wielkiego księcia litewskiego Witolda na króla i wyprawa po koronę w Pradze Zygmunta Korybutowicza - zniechęcały stronę katolicką do podejmowania nowych krucjat nad Wełtawę. Sytuacja uległa zmianie dopiero na początku 1426 r. Inicjatywę podjął papież Marcin V, który polecił nowemu legatowi, kardynałowi Giordano Orsini, „twardemu kanoniście" - jak go określił czeski badacz dziejów Frantiśek Michałek Bartos - zorganizować nową krucjatę przeciwko husytom. Uprzedzając uderzenie obozu katolickiego, „boży wojownicy" postanowili zjednoczyć swoje siły i zaatakować pierwsi. Wykorzystując problemy Zygmunta Luksemburczyka na terenie Rzeszy, chcieli zająć dwa ważne strategicznie miasta w północnych Czechach, stanowiące dla Sasów i Miśnieńczyków bazę wypadową w głąb kraju - Most i Usti nad Łabą. W wyprawie wojennej wzięły udział oddziały wojskowe wszystkich ugrupowań husyckich..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 32

"...Tymczasem kraj rozpadał się na coraz drobniejsze terytoria, które w czasach przedhusyckich odpowiadały administracyjnym formacjom. W lutym 1426 r. spod władzy hetmana Piska uwolniły się: Klatov, Suśice, Domażlice, Prachatice..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 93

"...W marcu 1426 r. nie powiódł się atak husytów na bawarskie miasto Geissmunchen. Ostrzał z ciężkich dział okazał się niewystarczający do jego zdobycia. Inne oddziały operowały na południowych Morawach, gdzie zdobyły Podivin, Mikulov i austriackie Valtice..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 93

"...Na początku kwietnia 1426 r. wojska sierotek na czele z Janem Rohaćem z Dube śmiałym marszem wtargnęły do Mlade Boleslav, a stamtąd aż za Ceską Lipę, wywołując popłoch na Górnych Łużycach. Rohać nie zamierzał jednak posuwać się dalej i wycofał się do Mlade Boleslav. 5 maja odbył się tam zjazd husytów, których połączone siły skierowały się do Usti nad Łabą..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 32

"...W maju 1426 r. wszystkie ugrupowania husytów podjęły wyprawę na Usti nad Łabą. Oddziałami praskimi dowodził Korybutowicz, taborytami - Prokop Wielki. Miasto to strzegło przejścia z Saksonii do Czech. Zygmunt Luksemburski przekazał je w zastaw margrabiemu Miśni Wilhelmowi. Do wyprawy tej husyci przygotowali się bardzo starannie. Mieli ze sobą artylerię oblężniczą, proce, drabiny. Połączone siły husyckie dotarły do Usti 26 maja 1426 r. Mimo dużych szkód zadanych im przez artylerię i proce husytów, obrońcy odparli dwa silne ataki na miasto. Liczyli, że uda się im doczekać na odsiecz..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 93-94

Usti nad Łabą czerwca 1426

"...Na pomoc oblężonym ciągnęły oddziały z Miśni, Saksonii, Turyngii, Śląska i Górnych Łużyc. 15 czerwca 1426 r. armia ta dotarła do oblężonego Usti. Husyci ustawili swoje obwarowania taborowe na pobliskim wzniesieniu zwanym Behani, między potokami Srnicą i Zalużańskim, prawdopodobnie w sześć szeregów. J. Durdik ocenia liczebność tych oddziałów na 24-25 tys. ludzi. Połączone siły niemiecko-łużycko-śląskie miały liczyć ok. 70 tys. żołnierzy. Z powodu kłopotów z zaopatrzeniem oddziały miśnieńskie rozpoczęły atak już następnego dnia, 16 czerwca. Podczas walki oddziałom katolickim udało się zdobyć jeden rząd wozów. Część uczonych skłania się ku hipotezie, że husyci celowo pozwolili dokonać wyłomu na pewnym odcinku swych umocnień, aby tłoczącego się nieprzyjaciela zdziesiątkować ogniem z artylerii i broni ręcznej. Bitwa zakończyła się totalną klęską wojsk katolickich. Bardzo trudno podać liczbę żołnierzy poległych w tej bitwie. Niektóre źródła wskazują na 10 tys. zabitych, ale są to prawdopodobnie zawyżone dane. Niemniej bitwa pod Usti była ogromnym sukcesem oręża husyckiego. Zwycięscy zdobyli też miasto, które zostało spalone..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 93-94

"...Wiosną 1426 r. husyci przystąpili do ofensywy wykorzystując konflikt króla rzymskiego z elektorami niemieckimi. Plany przewidywały atak na miasta Most i Ústí nad Łabą. Taborytami dowodził Prokop Wielki. Dowództwo nad oddziałami prażan objął sam Korybutowicz wspomagany przez Hynka z Kolstejnu, Hynka i Bočka z Kunštatu oraz Hynka Krušine z Lichtenburka. Na czele jazdy polskiej stali Fryderyk Ostrogski i Jan Górka. Wojska husyckie połączyły się pod Ústí, ważnej pod względem strategicznym twierdzy kontrolującej przeprawę przez Łabę na sudeckim szlaku wiodącym z Saksonii do Pragi. Według źródeł czeskich liczyły one 20-25 tys. żołnierzy. Należy jednak przyjąć, że dwa duże oddziały taborytów składały się z 10-12 tys. zbrojnych, a pospolite ruszenie z Pragi 5-6 tys., co w sumie pozwala obniżyć liczebność sił husyckich do 15-18 tys. ludzi, w tym 2-3 tys. jazdy polskiej. Na odsiecz Ústí wyruszyła armia sasko-miśnieńska mogąca liczyć około 20-30 tys. zbrojnych. Dane o 70-tysięcznych siłach niemieckich i informacje, że na każdego husytę przypadało pięciu Miśnian, wydają się mocno przesadzone.

Dnia 16 czerwca 1426 r. doszło pod Ústí do jednej z największych i najkrwawszych bitew z okresu wojen husyckich. Czesi zajęli pozycje na niewysokim wzgórzu znajdującym się na zachód od miasta, zataczając warowny tabor złożony z 500 wozów. Piechota obsadziła dwie linie umocnień, a jazda stanęła na skrzydłach na wprost utworzonych w bokach taboru bram. Po przygotowaniu artyleryjskim ruszyła do natarcia niemiecka piechota, próbując rozerwać szyk z wozów. Husyci odpowiedzieli silnym ogniem z hufnic i taraśnic. Przeciwnikowi udało się jednak dopaść do pierwszej linii taboru, rozerwać łańcuchy i przewrócić część wozów. W powstały wyłom uderzyła cała piechota, a następnie jazda niemiecka. Z drugiej linii wozów nastąpiła wówczas z bliskiej odległości salwa z broni palnej i kusz, po czym do kontrataku ruszyła czeska piechota. W szeregi osłabionego i uwięzionego między dwoma liniami wozów przeciwnika wkradło się zamieszanie. Husyci ściągali rycerzy z koni halabardami i hakami, po czym zabijali ich nie biorąc jeńców. Niemcy zaczęli się cofać, co wykorzystało dowództwo czeskie do przeprowadzenia natarcia jazdą. Do przełamywania szyków nieprzyjaciela użyto przede wszystkim polskich ciężkozbrojnych kopijników. Za nimi dopiero posuwali się czescy jeźdźcy z sulicami, mieczami i toporami. Atakując z obu skrzydeł ze wzgórza, po szerokim łuku, konie husytów nabrały większego pędu. Uderzenie spadło na boki i tyły jazdy niemieckiej, która uległa rozproszeniu i rzuciła się do ucieczki. W pościgu uczestniczyła przede wszystkim lżejsza jazda czeska w kolczugach i kaftanach. Straciwszy w przegranej bitwie 4 tys. ludzi armia niemiecka musiała się wycofać z ziem czeskich..."


Fragment książki: Marek Plewczyński "Wojny Jagiellonów z wschodnimi i południowymi sąsiadami Królestwa Polskiego w XV wieku" Rozdział 1

ozdoba

"...Niemal natychmiast po wygranej bitwie w obozie husyckim doszło do rozłamu. Odżyły antagonizmy między prażanami a taborytami i „sierotkami". Konflikty wewnętrzne wśród husytów zaprzepaściły szansę zdobycia Mostu. Zygmunt Korybutowicz chciał walczyć o to miasto, ale zamiarowi temu sprzeciwili się przywódcy obu radykalnych bractw. Być może część sił praskich pod dowództwem Hynka z Kolśtejnu pokusiła się nawet o próbę wkroczenia do Mostu. Jeden z kronikarzy czeskich, Bartośek z Drahonic, podaje, że prażanie bezskutecznie oblegali miasto w dniu 5 sierpnia 1426 r. Data ta poza rokiem jest zbieżna z pierwszą bitwą pod Mostem, kiedy to wojska praskie pod dowództwem Zeliwskiego poniosły klęskę. Z tego też względu większość uczonych neguje, jakoby Most był oblegany przez prażan w roku 1426, uznając zapis wspomnianego kronikarza za pomyłkę (ewentualny błąd miał być skutkiem choroby Bartośka oraz jego zamiłowania do mocnych trunków)..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 94

"...W październiku 1426 r. w ramach odwetu za klęskę nad Usti książę bawarski najechał okolice Domażlic..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 95

"...Klęska wielkiej armii sasko-miśnieńskiej pod Üsti nad Łabą spowodowała przełom w dotychczasowej strategii politycznej husytów, która z defensywnej przybrała wyraźnie charakter ofensywnej. Wojownicy spod sztandaru Kielicha uwierzyli w swoje możliwości na polu militarnym i zaczęli bardziej odważnie atakować przeciwnika, przenosząc działania zbrojne poza granice Czech. Nabrali też przeświadczenia, że kandydatura Zygmunta Korybutowicza na króla nie jest najlepszym rozwiązaniem dla ich planów. Stąd jego znaczenie nad Wełtawą zaczyna w tym czasie maleć...."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 33

"...Na przełomie 1426 i 1427 r. miała miejsce wyprawa oddziałów husyckich do Górnej Austrii. Celem ataku było miasto Svetlok (Zwettl). W marcu 1427 r. do oblegających dołączyli taboryci pod wodzą Prokopa. Oblężenie się nie powiodło. Decydująca bitwa omal nie zakończyła się klęską wojsk husyckich, ponieważ oddziałom austriackim udało się sforsować szyk wozowy. Husyci z najwyższym wysiłkiem wyparli napastników poza tabor i powrócili do kraju..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 95

"...Odpowiedzią na agresywne posunięcia morawskich husytów było zawarte 14 lutego 1427 r. na zjeździe w Strzelinie [...] przymierze książąt śląskich i miast, w którym aktywnie uczestniczył Przemek opawski. [...]

Wiadomo jedynie, iż krótko po tym wydarzeniu Przemek opawski zwrócił się do ołomunieckich mieszczan, aby ci udzielili mu pomocy w wyprawie wojennej na Odry i w oblężeniu tego miasta. Mieszczanie jednak odmówili, argumentując swoją negatywną odpowiedź „niedostatkiem większych armat i prochu". Sprawę znamy z 3 niedatowanych listów rady miejskiej Ołomuńca, kierowanych do Przemka opawskiego. Pomimo odmowy pomocy, książę Przemek nie zaniechał wrogich kroków wobec Zygmunta Korybutowicza. W niedługim czasie wraz z innymi książętami śląskimi obiegł miasto Odry. Zdaniem czeskiego historyka Ladislava Hosäka, z pomocą księciu opawskiemu przyszła Helena raciborska, wdowa po Janie II Żelaznym. Ponieważ opinia ta oparta jest na niedatowanym współczesnym przekazie źródłowym, należy potraktować ją z dużą dozą ostrożności, zważywszy na fakt, iż księżna Helena była rodzoną siostrą Zygmunta Korybutowicza. Podjęte przez opawskiego Przemyślidę oblężenie miasta Odry nie powiodło się jednak, zaś zawiedziony w swoich nadziejach książę zmuszony był wycofać się na terytorium Opawszczyzny. Uprzedzając ewentualne uderzenie obozu katolickiego na Śląsku, husyci wyruszyli ze swoim wojskiem pod wodzą Prokopa Wielkiego (Gołego) przez terytorium..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 58-59

"...Wczesną wiosną 1427 r. husyci pod wodzą Prokopa Wielkiego (Gołego) wyruszyli na wyprawę wojenną w kierunku Żytawy, a następnie Lubania na terytorium Górnych Łużyc, gdzie splądrowali i złupili tamtejsze ziemie, a następnie po kilku tygodniach powrócili do Czech. Równocześnie podjęty został atak wojsk taboryckich na południowe granice Śląska..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 93

"...Miesiąc później, w kwietniu 1427 r. doszło do przewrotu w Pradze, który zakończył karierę Korybutowicza w Czechach. [...] Chcąc zrealizować swoje ambitne plany, Korybutowicz musiał przede wszystkim podporządkować sobie stolicę. 16 kwietnia 1427 r. powierzył on dwóm urzędnikom miejskim listy do dowódców związku praskiego: Hynka z Kolśtejnu i Jana Smirickiego, które zawierały dyrektywy na temat planowanego przewrotu w Pradze. Zaufanie księcia do współpracowników okazało się nieuzasadnione. Svojś z Zahradka i Rozyod ze Stakor ujawnili listy rajcom, za co zostali mianowani hetmanami. Rozwścieczony zdradą tłum wtargnął do siedziby Korybutowicza i uwięził go. Później jeńca przewieziono do zamku Waldśtejn. Przewrót miał charakter bezkrwawy. Duchownych i mistrzów uniwersyteckich popierających zamiary Litwina uwięziono w ratuszu staromiejskim, a później wygnano. Polska załoga musiała opuścić zamek na Hradczanach. Wydarzenia te miały znaczący wpływ na rozwój sytuacji politycznej w stolicy. Po 1427 r. narastały animozje polityczne pomiędzy mieszkańcami obu miast praskich: Nowe Miasto popierało „sierotki" i taborytów, Stare Miasto było im wrogie..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 95

Czwarta krucjata (1427)

"...W roku 1427 nastąpiło ożywienie idei krucjatowych. Nowym legatem papieskim został biskup Winchester i krewny króla Anglii Henryka VI (1422-1461 i 1470-1471) - Henryk de Beaufort. Rycerze frankońscy odnowili działalność rycerskiego związku Św. Jerzego. Przesłali papieżowi manifest z prośbą o ogłoszenie krucjaty. Podobno powstrzymywali się od rozrywek (m.in. nie brali udziału w turniejach) w intencji zorganizowania nowej wyprawy. 18 marca 1427 r. Marcin V ogłosił bullę krucjatową. W kwietniu 1427 r. we Frankfurcie nad Menem zebrał się sejm Rzeszy. Podczas obrad zaakceptowano nowy regulamin wojskowy, wprowadzono wozy bojowe jako wyposażenie armii. W wyprawie brały udział wojska: saskie, szwajcarskie, austriackie, brabanckie, szwabskie, bawarskie, francuskie. Nominalnym wodzem krucjaty został margrabia brandenburski Fryderyk I. Do godności tej rościł sobie pretensję arcybiskup Trewiru Otton oraz uważający się za faktycznego wodza wyprawy - Henryk de Beaufort. Brak jednolitego dowództwa odbił się bardzo niekorzystnie na osiągnięciach militarnych armii krucjatowych..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 96

"...Blisko dwa miesiące później połączone siły taborytów i sierotek, dysponujące siłą 18 000 zbrojnych, w tym dość liczną konnicą i wozami bojowymi, wyruszyły do Górnych Łużyc i na Śląsk. Przewodzili im Prokop Wielki (Goły) oraz Prokop Mały, a także hetman sierotek Wielki (Velky) Koudelnik. Już 10 maja wojska te dotarły pod Żytawę (Zittau). Miasta broniła silna załoga oraz posiłki przysłane przez Zakon Krzyżacki. Nie mogąc zdobyć Zytawy, husyci spalili jej przedmieścia, a następnie ruszyli na Zgorzelec (Görlitz). Gdy okazało się, że i to miasto jest dobrze przygotowane do obrony, podążyli w kierunku Lubania i opanowali ten ważny strategicznie punkt, zabijając sporo ludzi, w tym kilku księży katolickich, przybyłych wcześniej z Czech. Spod Lubania siły taborytów i sierotek podążyły na Śląsk. Po nieudanym szturmie na Lwówek, udali się do Zielonej Góry, którą zdobyto, a następnie powrócono nad Wełtawę..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 34

"...W maju 1427 r. miała miejsce wyprawa taborytów oraz „sierotek" na Śląsk i Łużyce. 16 maja padł Lubań. Podobny los spotkał Złotoryję, gdzie husyci zdobyli bogate łupy. Na początku czerwca 1427 r. wojska „heretyków" powróciły do Czech..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 97

"...Siły krzyżowców z Niemiec przekroczyły granicę Czech i posuwając się drogą na Pilzno, 22 lipca 1427 r. przystąpiły do oblężenia miasta Stribro. 2 sierpnia dotarła do nich wiadomość, że w pobliżu są już wojska husyckie, zmierzające z odsieczą. Przygotowując się do bitwy, część krzyżowców zaczęła przegrupowywać swoje oddziały, ustawiając je na drodze w kierunku Tachova, co mogło sugerować, iż armia wycofuje się na zachód, w kierunku granicy czesko-bawarskiej. Spowodowało to panikę w obozie katolickim. Uciekający krzyżowcy, po części schronili się za murami Tachova, które to miasto 4 sierpnia 1427 r. zostało oblężone, a następnie zdobyte przez „bożych wojowników". Siły tych ostatnich były dość znaczne, gdyż tworzyły je oddziały prażan, a także taborytów i sierotek. Ich liczba zdaniem Hanusa Kuffnera - wynosiła 16 000 pieszych, 1500 konnych, nie licząc wielkiej ilości wozów bojowych i armat. Dowódcą połączonych wojsk husyckich był wspomniany już kilkakrotnie Prokop Wielki (Goły). Do klęski krzyżowców przyczynił się brak jednolitego dowództwa, a co /.a tym idzie rozdźwięki w wydawaniu rozkazów. Nominalnym przywódcą krucjaty był margrabia brandenburski Fryderyk I. Do godności tej pretendował jednak arcybiskup Trewiru Otton, choć taktycznie ciężar odpowiedzialności spoczywał na barkach legata papieskiego Henryka de Beaufort..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 34-35

"...W lipcu do Królestwa Czeskiego wtargnęli krzyżowcy. Przez Góry Kruszcowe w kierunku na Kadań ciągnęły oddziały saskie; przez Cheb Fryderyk Hohenzollern z wojskami turyngskimi i szwabskimi. Arcybiskup Trewiru Otton kierował się ze swymi żołnierzami do Tachova. Wcześniejszy „rajd" husytów na Łużyce sprawił, że w wyprawie nie brały udziału oddziały łużyckie. Po drodze krzyżowcy pacyfikowali husyckie miasta i osady. 23 lipca 1427 r. obiegli Stribr. Na odsiecz oblężonemu miastu wyruszyła armia złożona z oddziałów: taborytów, „sierotek" i prażan, mających łącznie ok. 500 wozów. 1 sierpnia, na wieść o nadciągającej odsieczy husyckiej, krzyżowcy wysłali przeciwko czeskim oddziałom 3 tys. jazdy. 3 sierpnia niektórzy dowódcy krucjatowi postanowili bez porozumienia z resztą armii przegrupować swoje siły i ustawić tabor na nowych pozycjach. Podczas tych niespodziewanych manewrów w szeregach krzyżowców wybuchła panika. Część oddziałów piechoty i wozów taborowych wykorzystała okazję do wycofania się spod Stfibra. Kardynał Beaufort, który już wcześniej przybył na miejsce, aby uświetnić swą osobą zdobycie miasta, bezskutecznie próbował zapanować nad chaosem w armii. Krzyżowcy nie byli zdolni do obrony w obliczu nadciągającego wroga. Część z nich uciekła do pobliskiego Tachova, część od razu udała się za granicę. Husyci przystąpili do oblężenia miasta i po kilkunastu dniach, tj. 11 sierpnia zdobyli je. Tylko zamek utrzymał się trzy dni dłużej, do 14 sierpnia. W zdobytym Tachovie w ręce husytów wpadły ogromne łupy.

O klęsce kolejnej krucjaty zadecydowały: brak jednolitego dowództwa, współdziałania poszczególnych oddziałów, a także brak dyscypliny i woli walki wśród krzyżowców, a zwłaszcza tchórzostwo w obliczu nieprzyjaciela..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 97-98

"...6 września 1427 r. miała miejsce nieudana próba opanowania Pragi przez zwolenników obalonego Korybutowicza. Napastnicy dowodzeni przez Hynka z Kolśtejnu opanowali Nowe Miasto. Poddało się również Stare Miasto. Sukces okazał się bardzo nietrwały. Prażanie zaatakowali oddziały Hynka. Spośród 600 jeźdźców wielu zginęło, w tym sam dowódca. Nielicznym udało się uciec. Do masakry jeńców nie dopuścił duchowny Jan Rokycana..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 98

"...Wystraszeni książęta tej krainy oraz przedstawiciele miast królewskich spotkali się 18 września 1427 r. w Grodkowie, by zawiązać przymierze obronne przeciwko groźnym najeźdźcom. Zgromadzeni na zjeździe władcy zobowiązali się do wzajemnej pomocy. Ustalono również liczbę wojsk w rejonie przygranicznym Górnego Śląska. Sprawująca władzę regencyjną w księstwie raciborskim, wdowa po Janie II Żelaznym, księżna Helena, przez trzy miesiące miała utrzymywać w Karniowie kontyngent wojskowy, składający się z 50 jeźdźców. Była to spora liczba zważywszy na fakt, iż Bolko cieszyński i Bolko opolski wspólnie wystawili 55 żołnierzy jazdy, którzy mieli stacjonować w Ostrawie, zaś Bernard niemodliński, Kazimierz oświęcimski i Konrad Biały z Oleśnicy - zadeklarowali pomoc Przemkowi opawskiemu, mobilizując w tym celu 70 jeźdźców. W przypadku, gdyby husyci zbliżyli się do któregoś z garnizonów, obowiązkiem pozostałych było możliwie najszybsze przyjście z pomocą..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 93

„Spanile jizdy" (1428-1431)

"...Klęska czwartej krucjaty i brak zewnętrznego zagrożenia spowodowały, że husyci sami zaczęli dokonywać najazdów na terytoria ościenne. W sytuacji, gdy duża część społeczeństwa stała się żołnierzami, najazdy na państwa sąsiednie stały się w pewnym sensie „podstawą gospodarki" husyckich organizmów państwowych. Czechy cierpiały na nadmiar „półprofesjonalnych żołnierzy", którzy z powodu braku zajęcia w kraju, szukali go poza granicami państwa. Zwolennikiem „eksportu husytyzmu" był przywódca taborytów Prokop Wielki. „Sierotki" opowiadali się za walką z rodzimymi katolikami. Wyprawy poza terytorium własnego państwa były niewątpliwie bardziej atrakcyjne dla husyckich żołnierzy z wielu względów: politycznych, militarnych, a przede wszystkim finansowych. W spustoszonym wojną kraju nie było możliwości zdobycia bogatych łupów. W takich okolicznościach doszło do osławionych husyckich „spanilych jizd" (wspaniałych jazd)..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 98

"...W styczniu i lutym 1428 r. taboryci pod dowództwem Prokopa Wielkiego zorganizowali wyprawę na Morawy. Później husyci najechali Śląsk. Dołączyli do nich husyci polscy: towarzysz Korybutowicza - Dobiesław Puchała, dowódca załogi w Unicovie oraz kniaź Fedor Ostrogski. Padły: Brzeg, Ząbkowice, Środa. Husyci walczyli z siłami biskupa wrocławskiego Konrada i książąt oławskich Ludwika i Ruprechta. Na stronę husytów przeszedł Bolko opolski, który przeprowadził w swoim księstwie sekularyzację dóbr kościelnych i razem z husytami zaczął najeżdżać ościenne księstwa.


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 98

"...Zagrożenie istotnie było wielkie, bowiem na początku roku wielka armia husytów, wyruszyła z Prerova na Morawach w kierunku miasta Odry, gdzie dotarła 24 lutego 1428 r. Na czele „bożych wojowników" stał Prokop Wielki (Goły) i jego hetmani: Jarosław z Bukowiny, Błażej z Kladrub. Plan husytów przewidywał zmuszenie do uległości opawskich Przemyślidów i podporządkowanie ich terytorium, które miało stanowić bazę wypadową w głąb Śląska. W ten sposób siły obozu katolickiego zostałyby poważnie osłabione. W Odrach do armii napastników dołączył z wojskiem Dobek Puchała - dowódca taboiyckiej załogi w Unicovie, oraz Jan Tovacovsky, jak również Fiodor (Fryderyk) - książę ostrogski (łucki), dowódca załogi w Breclavie. Zdaniem lokalnych badaczy dziejów ziemi opawskiej Josefa Gebauera i Vâclava Stëpâna, połączone siły husyckie (taboryckie) liczyły około 24 000 zbrojnych. Według bardziej ostrożnych wyliczeń Vâclava Sladky'ego i Dalibora Prixa, wojowników spod sztandaru Kielicha było tylko 16 000. Niezależnie którą z tych liczb weźmie się pod uwagę, tak wielkiej rzeszy wojska jeszcze nigdy nie oglądano na tym obszarze..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 61

"...Dnia 12 marca 1428 r. wojska dowodzone przez Prokopa Wielkiego wtargnęły na Śląsk dwoma oddziałami przez górskie przejścia graniczne w Paczkowie na prawym brzegu Nysy Kłodzkiej i Głuchołazach nad rzeką Białą. Oba te miasta i Otmuchów oraz szereg miejscowości należących do biskupstwa wrocławskiego uległo rozgrabieniu, spustoszeniu i spaleniu. Wiele kościołów i klasztorów zostało zburzonych. Według Jana Długosza husyci „urządzają straszną rzeź wśród mieszkańców obojga płci, nie oszczędzając żadnego stanu. Ogarnęło wówczas książąt śląskich wielkie przerażenie. Przejęci wtedy żalem, za późno pragnęli pokoju, którym wzgardzili, a myśląc wtedy nie o wspólnym, ale każdy o własnym ratunku, burzyli słabe warownie i miasta, aby ich nie zdobył wróg, a silnym dodawali umocnień”..."


Fragment książki: Marek Plewczyński "Wojny Jagiellonów z wschodnimi i południowymi sąsiadami Królestwa Polskiego w XV wieku" Rozdział 1.3

"...Posuwając się od strony miasta Odry, groźni najeźdźcy, 12 marca 1428 r., wtargnęli na ziemie podległe - synowi Przemka opawskiego - księciu Wacławowi II, panu na Hradcu i Głubczycach. W obawie przed husytami zostawili swoje domy i uciekli mieszkańcy Ostrawy, Kietrza i Osobłogi. Należy tutaj zauważyć, iż Ostrawa należała wówczas do księcia opolskiego Bolka, natomiast Kietrz i Osobłoga do klucza dóbr biskupa ołomunieckiego. W spuściźnie archiwalnej, jaką zostawił po sobie czeski historyk Alois Adamus, znaleźć można zapiskę, że oprócz mieszkańców Ostrawy i Osobłogi, w obawie przed napastnikami uciekli również mieszczanie z Opawy, co jednak wydaje się być wątpliwe. Wystraszony pojawieniem się ogromnej, wrogiej armii na terytorium księstwa opawskiego, Wacław II, dobrowolnie wydał w ręce przeciwnika Hradec i Głubczyce, a także podpisał zgodę na przyjęcie tzw. czterech artykułów praskich i zawarł z napastnikami sojusz wojskowy. Nie znamy, niestety, szczegółowych postanowień zawartego z husytami układu. Przemyślida kierował się tutaj racjonalnymi przesłankami, chcąc oszczędzić swoje ziemie przed zniszczeniem i złupieniem..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 61-62

"...18 marca 1428 r. doszło do jedynej większej bitwy pod Nysą. Oddziały śląskie złożone przeważnie z chłopów uciekły. Napastnicy nie próbowali nawet oblegać miasta, ale dokonali szybkiego rajdu na tereny kolejnych księstw śląskich. Odtąd błyskawiczne najazdy na wrogie terytoria w celu zdobycia łupów zaczęły należeć do kanonu husyckiej sztuki wojennej. Przeważnie napadnięci nie byli w stanie obronić się przed tymi łupieżczymi najazdami, dlatego kupowali pokój, płacąc husyckim dowódcom niebagatelne sumy. Pierwszą taką umowę zawarli husyccy hetmani z radą miasta Münsterberg (Ziębice). Falkenberg (Niemodlin), Gródek i Brzeg zostały spalone. W kwietniu husyci spalili Ząbkowice Śląskie, obsadzili Sobótkę. Ataku husyckich oddziałów nie były w stanie odeprzeć Środa i Chojnów. Spaleniu uległy przedmieścia Ścinawy i Wrocławia. W połowie następnego miesiąca czescy wojownicy powrócili do kraju.

Sukcesy odniesione przez „bożych wojowników" zachęciły ich do coraz dalszych Jazd. W maju i czerwcu 1428 r. wyprawa taborytów i prażan dotarła do Nadrenii. Zniszczyli obszar pomiędzy Bärnau, Tischenreuth i Falkenbergiem. Kolejnym etapem była Austria, gdzie napastnicy z taborów ostrzelali miasto Nusdorff niedaleko Wiednia. [...]


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 98-99

"...Deklarowana na zjeździe w Grodkowie, 18 września 1427 r., gotowość książąt śląskich do stawienia oporu wojskom husyckim została poddana próbie już w pierwszych miesiącach następnego roku. Wystraszony ich pojawieniem się pod murami Hradca, książę Wacław, syn Przemka opawskiego, zamiast podjąć walkę, pośpiesznie zawarł z najeźdźcami zawieszenie broni. Kronikarz czeski pisze nawet, że władca ten poddał się łasce napastników. Tym samym - jak pisze Martin Ćapsky - uzgodnienia sejmu grodkowskiego o zaciętej obronie południowej granicy związkowej legły w gruzach, a z mniejszych miasteczek uciekli ogarnięci paniką mieszczanie. Sytuacja, jaka wytworzyła się w księstwie opawskim, była bacznie obserwowana na dworze raciborskim. Księżna Helena i jej starszy syn Mikołaj nie zamierzali bynajmniej stanąć do samotnej walki z husytami. Dokument biskupa wrocławskiego Konrada z 21 maja 1428 r., podaje, że krótko przed datą jego wystawienia niektórzy książęta śląscy, w tym między innymi „książęta z Raciborza, książę Przemek z Opawy i książę Kazko z Oświęcimia", sprzymierzyli się z groźnymi wyznawcami Kielicha. Jeszcze dalej poszedł książę opolski Bolko V, który przyjął wiarę Jana Husa i zaczął zwalczać stronników obozu katolickiego.

Zawarty przez książąt śląskich sojusz z husytami nie przeszkodził im w podjęciu wyprawy zbrojnej na Ostrawę, skąd wyparli husycką załogę. W wyprawie tej - zdaniem czeskich historyków - wzięły między innymi udział jednostki Przemka opawskiego i księżnej raciborskiej Heleny. Należy jednak zwrócić uwagę na fakt, iż piszący o tym wydarzeniu, 22 sierpnia 1428 r., biskup wrocławski Konrad ogólnie tylko podaje, że wśród uczestników wyprawy na Ostrawę znaleźli się „das herczog Prym ko von Troppaw, die von Ratibor". Oczywiście do całej sprawy zdystansował się wspomniany już wcześniej Piast opolski Bolko V, określany mianem książę „heretyk". Czeski badacz dziejów Radek Fukala nazywa go nawet „arcykacerzem"..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 93-94

"...Dwaj książęta opolscy Bolesław IV i Bernard zawarli układ z husytami, co nie uchroniło ich przed najazdami skierowanymi na ziemie położone nad Ścinawą, Odrą i Małą Panwią. Trzeci oddział taborystów pomaszerował bowiem spod Nysy na Niemodlin i Opole. Oba miasta zostały spustoszone. Również Brzeg opuszczony przez obrońców, dostał się w ręce wroga. Mimo że miasto to było przygotowane do obrony, książę Ludwik II zbiegł z większością mieszkańców i schronił się aż w Legnicy. Brzeg został nie tylko zdobyty, ale i częściowo spalony. W liście do księcia oleśnickiego Konrada V z dn. 1 kwietnia król Władysław Jagiełło wyrzucał Ślązakom, że mając „zamki i miasta tak umocnione i potężne, mogli wrogów od siebie odeprzeć, lecz w tychże nie znaleziono ani najmniejszego oporu. Oto w jaki sposób Głogówek, w jaki sposób Brzeg, miasta, gdzie liczny ich wspierający lud posiadali, bez konieczności i ciężkiego uderzenia wrogom zostawili, a sami zwrócili się do ucieczki”. Z tego samego listu można się dowiedzieć, że już w ostatnich dniach marca husyci przeprawili się po moście w Brzegu na lewy brzeg Odry i znaleźli się kilka kilometrów od Wrocławia. Po drodze spalili wsie w okolicy Strzelina.

O pobycie taborytów dowodzonych przez Prokopa Wielkiego i Piotra Polaka pod Wrocławiem wiadomo, że 1 maja zniszczyli i spalili kaplicę, domy i stodoły należące do kościoła św. Mikołaja oraz puścili z dymem liczne wsie koło miasta, uprowadzając bydło i uwożąc znaczne łupy. Pociągnęli następnie na północny zachód omijając Jawor i burząc Środę. Tymczasem przebywający w Legnicy książę Ludwik II pospiesznie umacniał obwarowania miasta spodziewając się ataku nieprzyjaciela. W rezultacie Legnica, mimo kilkakrotnych prób jej zdobycia, obroniła się przed husytami. W mieście tym schronili się zamożni mieszczanie chojnowscy, pozostali jednak podjęli rozpaczliwą próbę obrony, z góry skazaną na niepowodzenie. Najeźdźcy Chojnów zdobyli, spustoszyli i wymordowali wszystkich jego mieszkańców. Miasto to było zresztą słabo przygotowane do walki, gdyż książę Ruprecht II skupił większość swych sił w odległym o 45 km na północny wschód Lubinie. Lubińscy obrońcy dzielnie odpierali szturmy taborytów. Doczekali w ten sposób przybycia z odsieczą oddziałów, które przyprowadził książę Ludwik III. Wycofując się husyci zdołali jednak spalić część Lubina przy pomocy strzał zapalających. W czasie odwrotu została zdobyta przez najeźdźców Niemcza. W zarząd przejął ją Piotr Polak, umocnił liczną załogą i ustanowił swym lennem sąsiednie okolice. Większą aktywność książąt śląskich można było zaobserwować pod koniec 1428 r. Jan Żagański z bratem Henrykiem Starszym uczestniczył w niewielkiej ale zwycięskiej bitwie Łużyczan z husytami pod Kratzau (1.XI). Jan ziębicki również spróbował walki z taborytami, którzy zdobyli Bystrzycę Kłodzką. W bitwie stoczonej 27 grudnia w okolicach Kłodzka książę ten zginął, porzucony przez własne rycerstwo. Ziębice, zrujnowane przez oddziały Prokopa Wielkiego, przeszły w bezpośrednie władanie Korony Czeskiej...."


Fragment książki: Marek Plewczyński "Wojny Jagiellonów z wschodnimi i południowymi sąsiadami Królestwa Polskiego w XV wieku" Rozdział 1.3

"...W czerwcu 1429 r. husyci zaatakowali Łużyce i księstwo żagańskie na Śląsku. Napastnicy spalili Frydlant. W walkach z wojskami łużyckimi około Chrastavy „sierotki" stracili większość wozów.

Na jesieni tego samego roku kolejny najazd husycki spustoszył ziemię śląską. Padły Niemcza, Henryków i Ziębice. Husyckim atakom oparła się Świdnica. Następnie oddziały husyckie zaatakowały Austrię.

Jesienią tego samego roku miał miejsce kolejny najazd taborytów na Łużyce. Ich wojska w sile 6 tys. pieszych, 800 jeźdźców i 200 wozów zdobyły miasto Komenz. Kilkudniowy atak wytrzymał Budziszyn. Rada miasta zapłaciła napastnikom za półroczne przymierze haracz w wysokości 300 kop groszy. Takiego szczęścia nie miał Gubin, który został spalony przez Czechów.

W grudniu 1429 r. husyci wyruszyli do Saksonii, Miśni i Frankonii. Ich wojska maszerowały w kilku kolumnach, utrzymując ze sobą łączność. Część sił husyckich podążała na miasto Grimma. Podczas przeprawy przez Muldę, Czesi zostali zaatakowani przez oddziały saskie. Po zażartej bitwie Sasi musieli wycofać się do Turyngii. W trakcie tej operacji oddziały niemieckie spaliły przedmieścia okrążonego przez husytów Lipska. Wyprawą dowodzili: Prokop Wielki na czele polnych wojsk taborskich, naczelny hetman Jakub Kromeśin, Ondrej z Rimivlic - wojsko Starego Taboru. 25 stycznia 1430 r. husyci zdobyli Plewno. Spustoszyli miasto Kulmbach. Bamberg nie próbował się bronić - zapłacił okup. Atak militarny był połączony z ideologicznym. W rokowaniach z Fryderykiem Hohenzollernem husyci wysunęli hasła świętej wojny. Prokop Wielki wystąpił z ultimatum, że albo katolicy dobrowolnie nawrócą się i przyjmą „Cztery Artykuły", albo zostaną do tego zmuszeni. Jeśliby zaś chcieli pozostać wierni swojej religii, musieliby zapłacić okup. Żądanie Prokopa stanowiło ciekawe „odwrócenie" idei krucjat. Większość uczonych uważa, że była to swoista „antykrucjata" husytów przeciwko katolikom. Czesi wydali manifest do mieszkańców Norymbergi, w którym domagali się praw do swobodnej dysputy z katolikami na temat swej religii. Fryderyk Hohenzollern został zmuszony do zapłacenia okupu. W lutym 1430 r. siły husyckie powróciły do kraju.


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 99-101

"...Połączone siły husyckie po spustoszeniu Saksonii wtargnęły następnie do Frankonii, gdzie ich łupem padły miasta: Hof, Bayereuth i Kulmbach. Wyprawa ta, poza celami rabunkowymi, nosiła wyraźne piętno ideologiczne. Jej uczestnicy bowiem, podczas rokowań z Fryderykiem Hohenzollernem na zamku Beheimstein (10 II 1430) zażądali umożliwienia im publicznego wystąpienia w Norymberdze, celem przedstawienia ludowi zasad swojej wiary. Z tego też względu, właśnie owa wyprawa mogłaby aspirować do miana „antykrucjaty", jako husyckiego odpowiednika „wojny świętej", prowadzonej w imię „kielicha". Cele pozostałych wypraw były znacznie bardziej przyziemne. Pewnym usprawiedliwieniem dla stosowanego przez husytów rabunku może być ówczesna sytuacja ekonomiczna Czech, objętych embargiem z rozkazu papieża i króla rzymskiego..."


Fragment książki: Jerzy Grygiel "Zygmunt Korybutowicz" s. 126

"...W 1430 r. Puchała zdobył Kluczbork. Dotkliwe straty na terenie księstwa kozielskiego poniósł książę Konrad VII. Dnia 13 kwietnia husyci zdobyli, a następnie obsadzili załogą Bytom, i jakoby tylko kobiety uratowały to miasto przed spaleniem. Pojawił się tam książę Zygmunt Korybutowicz, który z pomocą Puchały zajął 17 kwietnia Gliwice. Oba miasta stały się bazami wypadowymi husytów nie tylko na ziemie śląskie, ale również na Małopolskę i Spisz...."


Fragment książki: Marek Plewczyński "Wojny Jagiellonów z wschodnimi i południowymi sąsiadami Królestwa Polskiego w XV wieku" Rozdział 1.3

"...Najazdy wojsk husyckich zaczęły przybierać na sile. W marcu 1430 r. Jakub Kromeśin zaatakował księstwa kozielskie i raciborskie na Śląsku. 25 marca husyci przekroczyli Odrę pod Koźlem. Do wojsk taboryckich dołączył Zygmunt Korybutowicz. Wspólnymi siłami zaatakowali oni posiadłości księcia oleśnickiego - Konrada Kantnera i jego brata - biskupa wrocławskiego. Do husytów dołączył Bolko opolski. Wyznawcy Kielicha zdobyli kilka miast na Śląsku: Gliwice - gdzie Korybutowicz założył swoją siedzibę, Bytom, Kluczbork - gdzie rezydował Puchała, Brzeg, Strzelin, Niemczę. Atakom oddziałów husyckich oparł się Namysłów. Wiele miast i zamków na Śląsku zostało opanowanych przez polskich husytów. W księstwach oświęcimskim i cieszyńskim ludność sprzyjała husytom, zaciągając się do ich oddziałów. Kiedy taboryci powrócili do kraju, Korybutowicz wraz z Polakami utrzymał zdobyte przez siebie terytoria..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 101

"...Pierwszą wzmiankę na temat podjętych przez wyznawców Kielicha działań wojennych podaje 28 marca 1430 r. krzyżacki rycerz, a zarazem książę oleśnicki, Konrad Młodszy, w liście do wielkiego mistrza Pawła Bellitzera von Russdorff. Wspomina w nim, iż taboryci, pod wodzą Dobka Puchały przekroczyli południową granicę Śląska. Puchałę wspierał inny dowódca husycki Jakub Kromesin. Najeźdźcy w sile 10 000 piechoty i 1200 jazdy, poruszali się pięcioma kolumnami. Błędną informację w sprawie liczby sił taborytów, którzy w 1430 r. wkroczyli na południowe rubieże Górnego Śląska, podaje czeska badaczka Alena Kopalovä. Jej zdaniem siły husyckie liczyły 1000 pieszych i 1200 jeźdźców. Jedna z kolumn przechodziła, od strony Ostrawy, przez księstwo raciborskie, nad którym władzę sprawowała wówczas wdowa po Janie II Żelaznym - Helena. Kraj po wschodniej stronie rzeki Odry, pomiędzy Raciborzem a Pszczyną, został spustoszony. Ofiarą napastników padło wtedy siedem bliżej nieznanych wiosek należących do księżnej raciborskiej. [...]

Oprócz Raciborszczyzny zniszczeniu uległy ziemie Przemka opawskiego i Konrada oleśnickiego, pana na Koźlu i Krzanowicach. Piszący o tych wydarzeniach, anonimowy autor Starych latopisów czeskich (XV wiek), tak relacjonuje: „1430. Bracia taboryci polni i sierotki wiele razy wyprawiali się na Śląsk gdzie wyrządzili Ślązakom wielkie szkody w ludziach, miastach, zamkach i wsiach, a także pochwycili tam liczne stada, które do Czech uprowadzili. Ślązacy nigdy nie odważyli się z nimi stanąć na polu bitewnym"4*. Nie napotkawszy żadnego oporu, napastnicy mogli bezkarnie rabować, o czym wyraźnie wspomina inny czeski kronikarz Bartośek z Drahonic (XV wiek): „1430. Tego roku w poście [husyci - przyp. M.M.] ciągnęli na Śląsk i tam poczynili wielkie szkody, zyskując korzyści, i uprowadzili ze sobą do Czech wiele tysięcy sztuk bydła i owiec"4m. Zdaniem XVI-wiecznego kronikarza czeskiego Wacława Häjka z Liboćan, wschodnie rubieże Śląska zostały tak dalece w 1430 r. splądrowane i zniszczone, że obradujący pod Pragą dowódcy husyccy, po długich, trwających 8 dni debatach, zadecydowali, iż nie skierują tam swoich wojsk, a wyślą je w przeciwnym kierunku - na Miśnię. Co prawda kronika Wacława Häjka z Liboćan jest dziełem powstałym cały wiek później po tych wydarzeniach, czasami również bałamutnym, zawierającym wiele opowiadań o charakterze anegdotycznym, pisanym w duchu antyhusyckim, zgodnym z interesami Kościoła, niemniej trudno zakwestionować wszystkie zawarte w niej fakty, które autor mógł zaczerpnąć z niezachowanych już dziś średniowiecznych przekazów. Należy nadmienić, że wyprawa wojenna „bożych wojowników" na Miśnię w 1430 r. jest wydarzeniem historycznym, potwierdzonym w innych kronikach tamtej doby.

Spod Raciborza (zamek i miasto ocalały), najeźdźcy spod znaku Kielicha udali się w kierunku Koźla, należącego do książąt oleśnickich. Zdaniem Colmara Griinhagena i Jerzego Rajmana, Koźle zostało zdobyte i w jakiejś części splądrowane, czemu przeczy Marcin Bóhm, twierdząc, że gdyby miasto zostało zajęte przez husytów, to ci na pewno wykorzystaliby je, aby utrzymać łączność ze swoim sojusznikiem po drugiej stronie Odry, księciem opolskim Bolkiem V. Nie wchodząc w głębszą polemikę, należy tutaj wspomnieć, iż wojska Bolka V nie stacjonowały wówczas w pobliżu Koźla, gdyż znajdowały się na południowo-zachodnich rubieżach księstwa opolskiego, ponosząc pod Gryżowem porażkę w starciu z oddziałami z Nysy i Wrocławia. Piast-husyta utracił wtedy Gryżów i zamek Meristow. Dopiero po tych wydarzeniach Bolko V ruszył ze swoim wojskiem pod Kluczbork, znajdujący się pod władzą Ludwika brzeskiego.

Wracając jednak do kampanii prowadzonej przez Dobka Puchałę. Dowodzone przez niego oddziały husyckie przeprawiły się okolicach Koźla przez rzekę Odrę. Tam przyłączył się do nich ze swoimi wojskami Zygmunt Korybutowicz. W Wielki Czwartek, 13 kwietnia 1430 r., połączone siły zdobyły miasto Bytom, które - jak pisze polski kronikarz Jan Długosz - tylko dzięki interwencji tamtejszych kobiet nie zostało spalone. Zdaniem Jana Drabiny, Bytom został poddany husytom bez walki. Cztery dni później, 17 kwietnia, napastnicy zajęli Gliwice, które stanowiły odtąd główną bazę Korybutowicza na Śląsku. Następnie Dobek Puchała ze swoimi oddziałami, w sile pięciu hufców, udał się w kierunku klasztoru cystersów w Jemielnicy, który wpadł w ręce napastników, a następnie podążył na Kluczbork i Brzeg, gdzie wspólnie z Bolkiem V opolskim spustoszył okolice tych miast. 23 kwietnia 1430 r. husyci zajęli Niemczę. Ponownie pojawili się na Górnym Śląsku jesienią i wkroczyli do Otmuchowa. Datę tego wydarzenia autor Rocznika henrykowskiego, zamieszczonego na ostatnich kartach Nekrologu henrykowskiego, kładzie na dzień 19 listopada 1430 r. Informacja jest o tyle ciekawa, że najeźdźcy praktycznie stanęli na granicy władztwa raciborskich Przemyślidów. Nie zdecydowali się jednak zaatakować znajdujących się w pobliżu miast Karniów i Bruntal. Bardziej zainteresowały ich bogate Ziębice i Prudnik, a także sąsiednie wioski..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 96-99

"...Książę Fryderyk Ostrogski, syn starosty łuckiego Fiodora, Jakub Nadolny z Rogowa i Jan Kuropatwa z Łańcuchowa, dworzanin królowej Zofii, możliwe że z inspiracji Zygmunta Korybutowicza zarządzającego Gliwicami, Dobiesława Puchały i Bolesława V Wołoszka, byli sprawcami napadu na klasztor paulinów na Jasnej Górze. Już w poprzednim roku król Władysław Jagiełło pisał o nim do papieża Marcina, że na „Jasnej Górze koło Częstochowy (...) dzieją się często tajemnice licznych cudów”. Według Jana Długosza husyci sprofanowali wizerunek Matki Boskiej przebijając w poprzek mieczem twarz na obrazie i łamiąc jego ramy...."


Fragment książki: Marek Plewczyński "Wojny Jagiellonów z wschodnimi i południowymi sąsiadami Królestwa Polskiego w XV wieku" Rozdział 1.3

"...16 kwietnia (wielu uczonych kwestionuje tę datę) miał miejsce atak husytów na klasztor jasnogórski. Łupem ich zachłanności padł słynny obraz Matki Boskiej. Ślady na obliczu Świętej, utożsamiane przez tradycję z bliznami, powstały w wyniku grabieży ozdób przywieszanych do obrazu. W napadzie tym brali udział Czesi, Morawianie, Ślązacy, a także Polacy - Jan Kuropatwa z Łańcuchowa herbu Szreniawa, Jakub Nadobny z Rogowa herbu Działosza, kniaź Fedko Ostrogski. Długosz określił sprawców napadu jako „kupę łotrzyków" i dodał, że ponieśli oni śmierć od „miecza opatrzności". Były to jednak tylko życzenia polskiego kronikarza. Atak ten doprowadził do chwilowego napięcia w stosunkach polsko-husyckich. Przywódcy husyccy przeprosili króla oraz odżegnywali się od jakiegokolwiek udziału w napadzie, argumentując, że był on dziełem rozbójników. Fakt, że Jagiełło pod wpływem impulsu nie wypowiedział wojny Czechom, dobrze świadczy o jego zdolnościach politycznych. Nie byłaby to właściwa decyzja także ze względu na sukcesy wojsk husyckich podczas „wspaniałych jazd". Na wieść o tym, że napad był zorganizowany w rzeczywistości przez „polskich husytów", król kazał się z nimi rozprawić. Prawdopodobnie winowajcy pozostali jednak bezkarni. Brakuje dowodów o wszczęciu procesu. Jan Kuropatwa był zaufanym człowiekiem królowej Sońki — żony Władysława Jagiełły i aż do swej śmierci w 1462 r. cieszył się zaufaniem Kazimierza Jagiellończyka. Kniaź Ostrogski nadal brał udział w husyckich wyprawach..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 101

"...Również w kwietniu 1430 r. miała miejsce wyprawa „sierotek" do zachodniej Słowacji pod wodzą Velka z Breznic. Oddziały husyckie walczyły z wielokrotnie liczniejszym przeciwnikiem. Wojskom katolickim udało się przerwać obwarowania taboru. Zginęli wódz wyprawy i większość jego żołnierzy. Za cenę ogromnych strat pozostałym przy życiu „sierotkom" udało się wyprzeć napastników z taboru i w nocy wymknąć..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 101

"...Na Śląsku tymczasem Ludwik legnicko-brzeski zaatakował bez powodzenia pozostającą w rękach husytów Niemczę, ostrzeliwując miasto z ciężkich dział. Oddziały husyckie stacjonujące w mieście oprócz ostrzału nękały wojska Ludwika częstymi wypadami. Ślązakom nie udało się zdobyć Niemczy. Wobec nadciągającej odsieczy taborytów i „sierotek" Ludwik legnicko-brzeski zwinął oblężenie..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 101-102

"...Po napadzie na Jasną Górę spotykają husytów coraz częstsze niepowodzenia. Znaczniejsze siły wrocławskie ruszyły na południe i w pobliżu Świdnicy pokonały taborytów zabijając 80-ciu spośród nich, biorąc do niewoli 44 i uprowadzając liczne konie. Do wrocławian dołączyły oddziały świdnickie, po czym wzmocnione liczebnie wojsko śląskie pomaszerowało na wschód na Niemczę. Miasto to zostało zajęte przez husytów, którzy dokonali w nim wielu podpaleń i rabunków, mimo wypłaconego przez mieszczan okupu. Oblężenie Niemczy przez wrocławian i świdniczan okazało się bezskuteczne. W słabo umocnionym obozie śląskim panował taki nieład, że taboryci łatwo go zdobyli i zrabowali. Niemcza stała się odtąd jednym z najważniejszych ich ośrodków na Śląsku. Wrocławianie byli zmuszeni odstąpić od murów tego miasta, ale połączywszy się z mieszczanami nyskimi zdobyli 8 września leżące na południowy wschód Ziębice, a w dziesięć dni później Żelazną. Kontruderzenie taborytów nastąpiło z kolei na leżący na wschód od Nysy Otmuchów, należący do biskupstwa wrocławskiego. Zamek ten został przez nich zdobyty 19 listopada wskutek zdrady Mikołaja Halczława (Halcenow), który w następnym roku został ujęty i ukarany śmiercią. Na północy kolejny atak husytów na księstwo oleśnickie został odparty przez Konrada V i Konrada VII. Książęta ci nie dopuścili nieprzyjaciela do sforsowania Odry w Lubiążu na południowy zachód od Wołowa..."


Fragment książki: Marek Plewczyński "Wojny Jagiellonów z wschodnimi i południowymi sąsiadami Królestwa Polskiego w XV wieku" Rozdział 1.3

"...Na wiosnę 1431 r. poselstwo husyckie dotarło do Krakowa. Do stolicy Polski przybyli: Prokop Wielki, Anglik Piotr Payne, Wilhelm Kostka z Postupic. Razem z Czechami znalazł się w Krakowie Zygmunt Korybutowicz. Władysław Jagiełło podjął się roli pośrednika między husytami a przedstawicielami soboru. Nie obeszło się bez zgrzytów. Zbigniew Oleśnicki dał wyraz swej dezaprobacie wobec „kacerzy" i obłożył miasto interdyktem. Czesi zostali zmuszeni do przeprowadzki do pobliskiego Kazimierza. Do kompromisu nie doszło. Władysław zalecał delegacji husyckiej, aby bezwzględnie podporządkowała się postanowieniom soboru, na co druga strona nie chciała się zgodzić. Najbardziej poszkodowanym okazał się Korybutowicz. Korzystając z jego nieobecności, Konrad V Kantner, brat Konrada biskupa wrocławskiego, zdobył Gliwice, dokonując rzezi husytów. Zdradził komendant załogi broniącej miasta - Bernard Roth..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 102

"...Dnia 27 marca 1431 r. operujący między Odrą i Kaczawą taboryci zaatakowali ponownie Lubin leżący na północ od Legnicy. Znaczna część tego miasta znów została spalona, a majątek mieszczan rozgrabiony. Wiosną tego roku główny front walki z husytami przebiegał jednak na Górnym Śląsku. Z Gliwic na Słowację wyruszyło polsko-czeskie wojsko Korybutowicza dowodzone przez Wierzbiętę z Przyszowa i Zawiszę Wrzaszowskiego Wojniczka. Opanowało ono klasztor kartuzów Lechnicę (Czerwony Klasztor) na Spiszu nad Dunajcem i ograbiło z ksiąg kościelnych, ozdób, naczyń i szat. Na wieść o tym napadzie biskup krakowski Zbigniew Oleśnicki zmobilizował oddziały prywatne i złożone z ochotników oraz mieszczan krakowskich. W celu zamknięcia drogi odwrotu husytom skoncentrowano to wojsko w zamku biskupim Lipowcu położonym na południowy wschód od Chrzanowa. Ci jednak ominęli Lipowiec i bez przeszkód wycofali się do Gliwic. To ostatnie miasto zostanie wkrótce podstępem zdobyte przez książęcych braci, Konrada V Kantnera i Konrada VII Białego.

W maju 1431 r. ruszyła ofensywa książąt oleśnickich i oławskich. Ludwik III, Konrad V i Konrad VII oraz mieszczanie wrocławscy i świdniccy oblegli Kluczbork zajęty przez Dobka Puchałę. Wskutek jednak braku artylerii i znacznych strat spowodowanych wypadami husytów musieli się wycofać. Nie powiódł się również atak Konrada V i Ludwika II na Niemczę. Do dalszego wyhamowania działań zaczepnych przeciw husytom przyczyniła się klęska krzyżowców w bitwie stoczonej 14 sierpnia pod Domażlicami. Według Jana Długosza w armii czeskiej dowodzonej przez Prokopa Wielkiego i Zygmunta Korybutowicza znaleźli się również „niektórzy Polacy”. Przypuszczać można, że służyli oni w jeździe husyckiej, która pod Tychnowem rozbiła kawalerię niemiecką osłaniającą odwrót sił głównych dowodzonych przez margrabiego brandenburskiego Fryderyka I Hohenzollerna..."


Fragment książki: Marek Plewczyński "Wojny Jagiellonów z wschodnimi i południowymi sąsiadami Królestwa Polskiego w XV wieku" Rozdział 1.3

"...W swoim niszczącym pochodzie taboryci i sierotki, pod wodzą Jana Ćapka z San, Otika z Lozy i husyckiego księdza Prokopa, podążyli do Niemczy na Śląsku, a stamtąd pod Opawę. Wystraszony o los swój i swojego księstwa, Przemek opawski postanowił szukać drogi porozumienia z „bożymi wojownikami". Sprawę znamy z dokumentu, wystawionego 28 września 1431 r. w Opawie, na mocy którego książę wraz z synami przyjął cztery artykuły praskie, a także zobowiązał się nie wysuwać roszczeń za szkody poczynione przez napastników w jego włościach. W razie odstąpienia od ustaleń zawartych w treści układu, Przemek z synem Wacławem i resztą jego potomstwa mieli dostarczyć w terminie do dwóch miesięcy na ratusz w Starym Mieście w Pradze ogromną, jak na owe czasy, kwotę 4000 kop groszy praskich, licząc za każdą kopę 60 groszy. Poręczycielami powyższego układu byli morawscy i śląscy możnowładcy: Jan z Kravar - pan jiczyński (zięć księcia Przemka), Jan z Cimburka i Tovaćova, Zibrid z Boboluszek i Wacław z Koberic, którzy zobowiązali się zapłacić wymienioną wyżej kwotę 4000 kop groszy praskich na wypadek niedotrzymania umowy przez opawskich Przemyśl idów.

W tym miejscu należy zauważyć, iż stroną zawartego 28 września 1431 r. układu między husytami a książętami opawskimi, oprócz Przemka, był jego najstarszy syn Wacław, pan na Głubczycach. Fakt ten wydaje się nie być przypadkowy. Zdaniem piszącego w I połowie XIX wieku lokalnego historyka Ferdinanda Minsberga, w 1431 r. wojownicy spod sztandaru Kielicha przez 7 godzin szturmowali ze wszystkich stron miasto Głubczyce. Najbardziej zacięte ataki następowały ze strony muru miejskiego, o który opierał się dom konwentu sióstr, prawdopodobnie beginek, ufundowany jeszcze w XIV wieku przez niejakiego Hynka, położony w północnej części tego miasta w pobliżu Bramy Górnej (Nyskiej). Obrońcy wystrzeliwali w kierunku napastników z machin ogień i duże kamienie. W zmagania z najeźdźcami zaangażowały się również głubczyckie mieszczki, a być może także wspomniane wyżej beginki, które wylewały na podchodzących pod mury wrzącą wodę. Determinacja oblężonych sprawiła, że husyci zmuszeni byli się wycofać. Straty związane z działaniami zbrojnymi nie były wielkie. W Głubczycach spłonął wspomniany wcześniej dom sióstr beginek oraz górne przedmieście. [...]

Prawdopodobnie wojska husyckie, idąc od zachodu z Pilzna, przez Niemczę, dotarły na początku 2 połowy września 1431 r. w okolice Głubczyc, przystępując do oblężenia miasta i plądrowania jego przedmieść. Obawiając się zniszczenia tego ważnego ośrodka na terenie swego księstwa, Przemek opawski zdecydował się na rokowania pokojowe. Wpływ na jego postępowanie miał niewątpliwie fakt, że miasto Opawa po pożarze z 31 lipca 1431 r. nie było praktycznie w stanie się bronić, z czego doskonale zdawał sobie sprawę jego władca oraz opawscy mieszczanie. Do ugody z husytami dążył prawdopodobnie również syn Przemka, książę Wacław - pan na Głubczycach. Stąd imię młodego Wacława zostało wpisane do treści pisemnego układu, jaki został zawarty 28 września 1431 r. w Opawie. Na mocy zawartego porozumienia książę Przemek, aby uchronić Głubczyce i Opawę oraz inne osady w księstwie, zdecydował się przystąpić do obozu husyckiego i przyjmować komunię pod dwoma postaciami. W tekście traktatu - czego nie wspomniano wcześniej - znalazł się zapis, iż w razie gdy książę opawski przez pół roku będzie wywiązywał się z powziętych zobowiązań, wystawiony przez niego dokument układu z husytami zostanie mu zwrócony. Widocznie jednak Przemek złamał treść porozumienia, skoro pisemny akt nie wrócił do Opawy lecz pozostał w archiwum husyckim w Pradze, skąd jego tekst zaczerpnął autor Starych latopisów czeskich.


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 75-77

Piąta krucjata (1431)

"...Klęski, jakie spadły na katolickich władców w wyniku husyckich najazdów, spowodowały, że wielu z nich zaczęło myśleć o zorganizowaniu kolejnej krucjaty. Gorliwym propagatorem idei krucjatowych był legat Henryk de Beaufort, który próbował zwerbować żołnierzy w swej ojczystej Anglii. Sytuacja polityczna w tej części Europy nie sprzyjała krzewieniu walki za wiarę. Anglia, Francja oraz Burgundia były uwikłane w wojnę stuletnią. Zbieranie funduszy na nową wyprawę szło w Anglii opornie, we Francji profesorowie Sorbony odmówili przekazania pieniędzy na ten cel. Parlament angielski zgodził się jedynie na werbunek 250 kopijników i 2500 łuczników (F. Smahel podaje liczbę 1500 łuczników). Żołnierze ci zostali wysłani w 1429 r. przeciwko oddziałom Joanny dArc. Nieoczekiwanie Joanna, która zdecydowanie występowała przeciwko husytom, zupełnie nieświadomie im pomogła. Niedoszli krzyżowcy zamiast do walki z Czechami zostali wysłani przeciwko zastępom francuskiej patriotki. Przewidziany na wodza wyprawy książę burgundzki Filip Dobry 1419-1467) był ze względów osobistych o wiele bardziej zainteresowany rozwojem sytuacji na froncie angielsko-francuskim niż w dalekich Czechach. Dlatego też zamiast wyruszyć z krzyżowcami nad Wełtawę, wolał walczyć razem z Anglikami przeciwko Francuzom.

Zwolennikami kolejnej krucjaty byli nowy nuncjusz Giuliano Cesarini i nowy papież Eugeniusz IV (1431-1447). Następca Marcina V chciał dzięki pokonaniu husytów wzmocnić swoją pozycję wobec zwolenników koncyliaryzmu na soborze bazylejskim (1431-1449).

29 czerwca 1431 r. kardynał Cesarini wręczył, w kościele św. Sebalda w Norymberdze, chorągiew krucjatową naczelnemu wodzowi wyprawy - Fryderykowi Hohenzollernowi. W krucjacie wzięły udział oddziały bawarskie, frankońskie, saskie, łużyckie, śląskie, nadreńskie. Brakowało Albrechta Habsburga, który walczył z husytami na Morawach..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 102-103

"...Miejscem koncentracji krzyżowców było bawarskie miasto Weiden. Mobilizowana armia, składająca się z oddziałów zbrojnych ze Szwabii, Nadrenii, Miśni, Bawarii, Saksonii, Flandrii, Alzacji, Frankonii, Holandii, Zelandii oraz miast Rzeszy i Rzymu, gromadziła się jednak wyjątkowo opieszale. Dopiero 1 sierpnia 1431 r. siły katolickie przekroczyły granicę czeską, kierując się na Tachov..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 37

"...1 sierpnia krzyżowcy ruszyli na Tachov. Postanowiono nie ostrzeliwać miasta, ponieważ Jan Wittelsbach, palatyn Neumarkt, uważał je za swoje dziedzictwo. Katolickie wojska ruszyły na Domażlice i obległy je. Na odsiecz miastu, 12 sierpnia wyruszyli z Chotieśova taboryci pod wodzą Prokopa Wielkiego. W ciągu dwóch dni armia ta pokonała w szyku zamkniętym odległość ponad 80 km..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 103

"...Choć Cezarini domagał się zniszczenia miasta, książę bawarski sprzeciwił się temu, gdyż uważał Tachov za swoje dziedzictwo. Po kilku nieudanych próbach jego zdobycia, krzyżowcy, niszcząc po drodze mniejsze miasteczka i wsie, dotarli 8 sierpnia do Kladrub, gdzie dowiedzieli się, iż husyci są w okolicach Berouna. Połączone siły taborytów i sierotek - według przesadnych wyliczeń Johanna Müllera - wynosiły 50 000 pieszych, 5000 jeźdźców i 3600 wozów bojowych. Wojskami dowodzili Prokop Wielki (Goły) oraz Prokop Mały (Prokopek). W odróżnieniu od krzyżowców, tempo marszu „bożych wojowników" było wyjątkowo szybkie. W ciągu dwóch dni byli już w Chotesove, przebywając odległość 83 kilometów, a więc ponad 40 kilometrów dziennie. W tym czasie wojska katolickie zdążyły rozpocząć oblężenie Domażlic, gdy 14 sierpnia 1431 r., około godziny 1500, usłyszano donośny śpiew „bożych wojowników", głos trąb i łoskot wozów bojowych..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 37

Domaźlice 14 sierpnia 1431 roku

Tak szybki marsz husytów zaskoczył przeciwników. 14 sierpnia Fryderyk Hohenzollern na wieść o nadciągających husytach postanowił przegrupować część swoich sił. Powstało zamieszanie, które zaczęło przeradzać się w popłoch. Część krzyżowców, słysząc pieśni zbliżających się wojsk husyckich, rzuciła się do panicznej ucieczki. Pierwsze walki zaczęły się między zamkiem Ryzberkem a Domażlicami. Mężnie bronili swojego taboru żołnierze włoscy. Husyci pokonali ich pod wieczór tego samego dnia. Części wojsk katolickich udało się umknąć. Wśród nich znajdował się legat Cesarini. [...]

W zdobytym obozie na oddziały husyckie czekały ogromne łupy: 200 wozów, ponad 300 dział. Wiadomo, że w bitwie tej walczyli po stronie husyckiej Polacy. Trudno jest jednoznacznie stwierdzić, czy brał w niej udział kandydat na króla czeskiego Zygmunt Korybutowicz. O fakcie tym wspomina Długosz, czego nie potwierdzają źródła czeskie. Jest natomiast pewne, że uczestniczył w bitwie jeden z jego bliskich towarzyszy, kniaź Ostrogski..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 103-104

"...Piszący o tych wydarzeniach, czeski kronikarz Bartośek z Drahonic, nadmienia: „Gdy Niemcy zauważyli, że ten pochód wojsk jest przeciwko nim, uciekli przez las za Domazlicami,,m. Za nimi rzucili się husyci, zdobywając wozy z działami, a nawet złoty krzyż samego legata papieskiego Cezariniego. Wspominający wydarzenia, jakie miały miejsce pod Domażlicami, anonimowy czeski kronikarz podaje, że w ręce zwycięzców wpadło aż 300 dział, 2000 wozów, złoto, srebro i antyhusycka bulla odpustowa papieża Eugeniusza IV z 20 marca 1431 r. Klęska krzyżowców była całkowita a ich niedobitki, drogą przez Ryzmberk, wycofały się na terytorium Bawarii. Część z nich zabłądziła w lesie i skierowała się w głąb terytorium Czech, gdzie znalazła niewolę i śmierć..."

ozdoba

"...Przegrana pod Domażlicami zakończyła okres krucjat antyhusyckich. Będący pod wrażeniem klęski przedstawiciele soboru bazylejskiego przesłali husytom „braterskie pozdrowienie", zapraszając ich do rokowań..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 104

"...Klęska piątej krucjaty przeciwko husytom zamknęła ostatni etap papieskich prób podporządkowania ziem Korony Czeskiej na polu militarnym. Zaczęto szukać drogi porozumienia. Do zgody ze Stolicą Apostolską parło również umiarkowane stronnictwo husyckie zwane kalikstynami (utrakwistami), gromadzące w swoich szeregach rycerstwo i bogate mieszczaństwo. Idea porozumienia z obozem katolickim nie była także obca mniej radykalnym przedstawicielom taborytów i sierotek. Postanowiono więc wysłać delegację na sobór w Bazylei. Inicjatywa wyjazdu husytów się na to zgromadzenie pojawiła się już we wrześniu 1431 r. Propozycja spotkała się z zadowoleniem w Pradze, gdzie obradujący w lutym 1432 r. sejm czeski oficjalnie wyraził zgodę na wstępne rozmowy. Problem pojawił się w maju 1432 r. w związku z glejtami dla strony husyckiej, upoważniającymi do przyjazdu do Bazylei i powrotu z niej. Czesi, mając w pamięci to, co sobór w Konstancji zrobił z Husem, kładli szczególny nacisk na tę kwestię..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 38

"...Pokonanie sił piątej krucjaty było wielkim sukcesem całego obozu husyckiego. Obchodzono je bardzo uroczyście w Pradze. Wracające zwycięskie oddziały były witane biciem w dzwony, na ulice wyległy tłumy. Te radosne chwile zakłócił tragiczny wypadek; załamała się część mostu Karola. 16 osób poniosło śmierć w wodach Wełtawy..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 104

Najazdy na Morawy, Słowację, Śląsk, Łużyce i Marchię Brandenburską (1431-1433)

"...We wrześniu 1431 r. taboryci ruszyli na odsiecz Niemczy, którą próbował zdobyć Przemko opawski. Książę śląski zmuszony był zapłacić za pokój i zobowiązał się przyjąć wraz z synem „Cztery Artykuły"..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 104

"...Na jesieni tego roku miała miejsce wyprawa taborytów i „sierotek" na Morawy. Zaatakowali także należącą do Węgier Słowację, docierając aż do Nitry. W trakcie wyprawy taboryci powrócili do kraju, natomiast „sierotki" zostali wyparci przez przeciwników ze Słowacji na Morawy..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 104

"...W połowie marca 1432 r. taboryci i „sierotki", w liczbie ok. 5 tys. żołnierzy, udali się na Łużyce i do Marchii Brandenburskiej. Napastnicy przeszli przez Frydlant, Lubań, Bolesławiec do Głogowa i dolno-łużyckiego Gubina. Miasto uniknęło splądrowania, płacąc husytom odpowiednie sumy. Następnie oddziały czeskich bractw zapuściły się na terytorium Marchii Brandenburskiej, gdzie przystąpiły do oblężenia miasta Bernau, położonego na północ od Berlina. Pod koniec kwietnia 1432 r. taborsko-„sieroce" wojska powróciły do Czech..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 104

"...Na Dolnym Śląsku husyci przenieśli wiosną 1432 r. działania zbrojne na prawy brzeg Odry i zaatakowali księstwo oleśnickie. Wojsko taborytów i sierotek dowodzone przez Prokopa wraz z husytami z Niemczy zebrało się pod Lubinem. Stąd ruszywszy na wschód sforsowało rzekę na wysokości Ścinawy. Po nieudanej obronie odrzańskiego brodu oddziały Konrada V i Konrada VII zostały zmuszone do cofnięcia się pod Oleśnicę. Szlak dalszego pochodu husytów na wschód wyznaczały spalone przez nich miasta: Wińsko-Milicz nad Baryczą-Lubiąż (wieś i klasztor cysterski nad Odrą ograbiony doszczętnie przez wydzielone oddziały czeskie) – Prusice. Klasztor cysterski splądrowano również 30 czerwca w Trzebnicy, ściągając z niego dach z ołowiu, zabierając dzwony i niszcząc wizerunki świętych. Stąd husyci skierowali się na południowy wschód i spalili Bierutów. Bezradny Konrad V rozkazał zburzyć zamek w Oleśnicy i spalić całe miasto, by umocnione przez Czechów nie służyło im za bazę wypadową do dalszych najazdów. Mieszczanie oleśniccy w panice uciekli z rodzinami do odległego o 25 km Wrocławia. Husytom udało się 2 lipca częściowo stłumić ogień, dzięki czemu i tu zdobyli łupy pozostawione przez uciekinierów. Ostatecznie Konradowi V udało się dojść do porozumienia z przywódcami taborystów i za znaczną kwotę pieniędzy wojska ich opuściły tereny księstwa i uwolniły jeńców. Również i Wrocław podpisał z nimi rozejm, do którego przyłączyli się inni książęta śląscy..."


Fragment książki: Marek Plewczyński "Wojny Jagiellonów z wschodnimi i południowymi sąsiadami Królestwa Polskiego w XV wieku" Rozdział 1.3

"...W maju 1432 r. trwały walki na Morawach. Oddziały husyckie napadły na klasztor Hradisko w pobliżu Ołomuńca. Kilku mnichów zabito, a opata porwano w celach okupu..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 104

"...Na Śląsku oddziały husyckie wzięły szturmem Strzelno (16 czerwca 1432 r.). W zdobytym mieście husyci zagarnęli bogate łupy, jeńców oraz konie. Następnie spustoszyli okolice Wrocławia i pod Ścinawą przekroczyli Odrę. Splądrowali wiele miasteczek i wsi na prawym brzegu rzeki. 2 lipca 1432 r. oddziały katolickie opuściły Oleśnicę, podpalając ją. Książęta śląscy kupili dwuletnie przymierze..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 104-105

"...Ostatecznie doszło do porozumienia, a delegacja 16 grudnia 1432 r. wyruszyła z Domażlic w kierunku Bazylei. Droga prowadziła przez miasta niemieckie: Cham, Norymbergę, Nördlingen, Ulm, Biberach, Singen. 4 stycznia 1433 r., wczesnym popołudniem, delegacja husycka przybyła statkiem rzecznym do Bazylei. W toku prowadzonych rozmów i obrad, strona katolicka, reprezentowana przez papieża i kardynałów, zgodziła się, aby mieszkańcy Czech i Moraw mogli przyjmować komunię pod dwoma postaciami. Dopuściła również - choć z pewnymi zastrzeżeniami - do stosowania treść pozostałych artykułów praskich. Mimo iż przyjęte ustalenia nie miały waloru uniwersalności, czyli nie obowiązywały w całym Kościele katolickim, ich przyjęcie przez hierarchię duchowną, uznawane jest za istotny sukces czeskiej reformy religijnej, postulowanej ongiś przez mistrza Jana Husa..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 38

"...Na wiosnę następnego roku trwała ofensywa husycka na Śląsku. W marcu 1433 r. husyci obsadzili Rybnik. Walczyli z Bernardem niemodlińskim..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 105

"...Najazd „bożych wojowników" na Raciborszczyznę miał miejsce wiosną 1433 r. Wojskami husyckimi dowodzili Jan Pardus z Hrädka i Fryderyk (Bedrich) ze Strażnice, husycki hetman ze wspomnianego wcześniej morawskiego Taboru. Ich siły - według kronikarza Bartośka z Drahonic - liczyły łącznie 7000 lub nawet 8000 piechoty, 700 konnych i ponad 300 wozów bojowych. W innym dokumencie z tamtej doby podana jest liczba 6000 konnych. Ta ostatnia nie budzi jednak zaufania znawców przedmiotu, choć warto dodać, iż wspominający wyprawę wojenną husytów w 1433 r. anonimowy autor czeski, zwany starym kolegiatem praskim, wyraźnie akcentuje udział w tym przedsięwzięciu militarnym taboryckich wojsk konnych.

Najazd wojowników spod sztandaru Kielicha (głównie taborytów) skierowany był przeciwko synowi Jana II Żelaznego i jego żony Heleny, księciu raciborskiemu Mikołajowi V, który nie zawarł wcześniej z nimi układu o przymierzu, a także nie przyjął husyckiego wyznania wiary, jak to zrobili jego krewniacy, Przemyślidzi z sąsiedniej Opawy. Wpływ na decyzję dowództwa wyprawy wojennej prawdopodobnie miał również fakt, iż Mikołaj był młodym władcą i liczono na jego niedoświadczenie na polu militarnym. Husyci zamierzali przejść przez ziemie nad górną Odrą, by następnie - przez terytorium Polski - zaatakować północno-zachodnie Węgry, czyli dzisiejszą Słowację, gdzie znajdowały się posiadłości ich głównego wroga, króla Zygmunta Luksemburczyka. Marsz husyckich oddziałów zbrojnych przez Polskę miał się odbyć przy cichym przyzwoleniu Władysława Jagiełły, którego poddani zobowiązani byli dostarczyć uzbrojonym Czechom i Morawianom zaopatrzenia w czasie przemarszu, co też później wykonano.

W końcu marca 1433 r. „boży wojownicy" pojawili się pod samym Raciborzem. Nie zdecydowali się jednak atakować otoczonego murami zamku i miasta. Źródła w każdym bądź razie milczą na ten temat. Gdy chodzi o literaturę przedmiotu, twierdzi ona zgodnie, że Racibórz ocalał w czasie husyckiej pożogi. Trasa niszczącego pochodu czcicieli Kielicha biegła po wschodniej stronie rzeki Odry. Przed 18 kwietnia 1433 r. napastnicy zdobyli Rybnik, które to miasto stało się ich bazą wypadową na okoliczne ziemie. Trudno tutaj zgodzić się z twierdzeniem, skądinąd zasłużonego historyka, Frantiśka Smahela, znawcy dziejów wojen husyckich na ziemiach Korony Czeskiej, jakoby Rybnik był w tym czasie twierdzą. Zdaniem autorów zajmujących się tą tematyką, których wyniki badań opierają się na odkryciach archeologicznych i rzetelnej analizie źródeł, XV-wieczny Rybnik bynajmniej nie był twierdzą, a jedynie niewielkim miasteczkiem. Nie istniała na jego terenie większa zabudowa, gdyż nie stanowił w tym czasie znaczącego ośrodka administracyjnego, ustępując wyraźnie położonej kilkadziesiąt kilometrów na zachód stolicy księstwa - Raciborzowi

W pobliżu Rybnika siły taborytów zostały podzielone. Część z nich podążyła do Niemodlina przeciwko księciu Bernardowi, który naruszył warunki wcześniej zawartego sojuszu. Celem było także wsparcie i zachęcenie do działania brata księcia Bernarda, Bolka V opolskiego, ich głównego sojusznika na Górnym Śląsku. Druga część wojsk husyckich obozowała w Rybniku i jego najbliższych okolicach, gdzie uzupełniała zapasy żywności. Głównym pożywieniem były ryby. Aby je wyłowić, husyci spuszczali wodę z okolicznych stawów. Piszący o tym wydarzeniu, biskup wrocławski Konrad, w liście do wielkiego mistrza krzyżackiego Pawła Bellitzera von Russdorff nadmienił, iż procederowi takiemu poddano pod Rybnikiem aż 300 stawów rybnych.

Powracająca spod Niemodlina kolumna taborytów przeprawiła się przez Odrę i dołączyła do reszty wojsk, stacjonujących pod Rybnikiem. Połączone siły ruszyły w kierunku Pszczyny, za murami której bronił się, wspomniany już wcześniej, książę raciborski Mikołaj V Przemyślida wraz ze swoją matką Heleną. W trakcie oblężenia miasta, w obozie husyckim pojawiło się poselstwo króla polskiego Władysława Jagiełły. Choć cel misji nie jest znany, można przypuszczać, iż omawiano kwestię przejścia najeźdźców, przez południowo-zachodnią Polskę, na górne Węgry, które były głównym celem wyprawy wojennej. [...]

Po opuszczeniu księstwa raciborskiego przez główne siły najeźdźców, w pobliżu Rybnika, operował tylko oddział ich górnośląskiego sojusznika, księcia opolskiego Bolka V. W samym Rybniku pozostała jednak prawdopodobnie niewielka husycka załoga. Korzystając z nadarzającej się okazji Bolko i jego sprzymierzeńcy palili i rabowali wschodnie połacie księstwa.

Zorientowawszy się, że w tej części Górnego Śląska pozostały tylko niewielkie siły przeciwnika, książę raciborski Mikołaj V podjął przeciwko nim działania zaczepne i obiegł Rybnik. Niespodziewanie jednak w okolicy tego miasta pojawiły się wojska husyckie, idące z niedalekich Oder, dowodzone przez Boćka Puklice z Pozoric, którego źródło nazywa Kutlicbozy, spieszące na pomoc Dobkowi Puchale, przebywającemu w tym czasie w oblężonym Kluczborku. Pojawiwszy się pod Rybnikiem, połączone siły Boćka Puklice z Pozoric i Bolka V zostały zaatakowane i pobite przez księcia Mikołaja V. Wspominający to wydarzenie Johann Scolym z Wrocławia, w liście do wielkiego mistrza krzyżackiego, Pawła Bellitzera von Russdorff, pisze, iż wojska raciborskiego Przemyślidy zabiły wielu przeciwników, licznych też wzięły do niewoli. Książę opolski Bolko V ocalał, ratując się ucieczką z pola walki. Podobnie dowódca husyckiego oddziału Boćek Puklice z Pozoric. Wieści o bitwie pod Rybnikiem odbiły się szerokim echem nie tylko na Śląsku, ale także w krajach sąsiednich. Wspominają ją także autorzy licznych publikacji. [...]

Widać wyraźnie, że poszczególne relacje różnią się między sobą, gdy chodzi o dokładną datę wydarzenia, jak również miejsce bitwy. Analizując tempo działań zbrojnych i wyraźny cel, jaki przyświecał husytom, nie sposób przypuszczać, aby zwlekali oni z opuszczeniem okolic Rybnika aż do początków czerwca, tym bardziej, że już 7 maja 1433 r. ich wojska zdążyły pojawić się w okolicach Krakowa. Pisze o tym wyraźnie z tą właśnie datą książę oleśnicki i kozielski Konrad Biały w liście do wielkiego mistrza krzyżackiego Pawła Bellitzera von Russdorff: „Specjalnie podajemy waszej miłości do wiadomości, że kacerze leżeli przed Raciborzem, a następnie pociągnęli na Węgry obok Krakowa. Tam spalili królowi [polskiemu - przyp. M.M.] jeden klasztor i splądrowali miasta, w tym Skawinę i Sławków i inne, a z Krakowa wydano im 50 tucznych wołów, 300 centnarów mięsa, piwo, chleb i sól, jak nam o tym wiadomo".

Po opuszczeniu przez husytów wschodnich rubieży Śląska - co już wiadomo - w okolicach Rybnika pozostał jeszcze na krótko ze swoim oddziałem wspomniany już Bolko opolski, łupiąc i grabiąc te tereny, a także zabezpieczając przemieszczanie się czeskich sił zbrojnych. Zważywszy na fakt, że jego wojska stanowiły tylnią straż głównych sił husyckich, nie mogły przebywać w księstwie raciborskim zbyt długo, gdyż w każdej chwili mogły zostać zaatakowane przez pana tych ziem, księcia Mikołaja V, co też nastąpiło. Chronologia wydarzeń nasuwa się sama. Krótko po 7 maja, niewątpliwie 13 maja, doszło do bitwy pod Rybnikiem. Tak więc - podana przez Zygmunta Rosicza, a także późniejszych dziejopisarzy śląskich, data bitwy Bolka opolskiego z Mikołajem raciborskim, 13 maja (1433), jest bardziej wiarygodna, aniżeli ta, którą wzmiankuje Jan Długosz, czyli 3 czerwca..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 99-105

"...W 1433 r. aktywność militarna husytów znacznie zmalała. Książęta podjęli próby likwidacji ich warownych obozów. Dnia 13 maja książę raciborski Mikołaj przy pomocy książąt oświęcimskiego i cieszyńskiego pokonał Bolka opolskiego pod Trzebnicą i odzyskał Bytom. Oblegano też po raz kolejny Niemczę. Wojsko wrocławskie i świdnickie rozbiło husytów w pobliżu wsi Pożarzysko i Gola, zabijając 30-tu z nich, 60 biorąc do niewoli i zagarniając zdobycz złożoną z 80 koni, 40 zbroi, 14 napierśników, 200 łuków i licznego bydła. Pojmano nawet husyckiego dowódcę Piotra Polaka zwanego Złodziejskim Krukiem i jego zastępcę Czecha Biedrzycha ze Strażnicy. Dopiero jednak po długotrwałych negocjacjach, które doprowadziły do uwolnienia obu przywódców, i znacznemu okupowi, husyci opuścili Niemczę. Miasto to przejął Ludwik III, ale nie miał pieniędzy na jego zabezpieczenie. Nakazał więc zburzyć mury miejskie, by w wypadku ponownego zajęcia Niemczy przez nieprzyjaciela, nie była wykorzystywana do łupieżczych wypraw. W wyniku dalszych pertraktacji z husytami biskup Konrad wykupił z rąk ich dowódców zamek w Otmuchowie i Wierzbno, a władca Niemodlina Bernard wraz z Ludwikiem legnickim nabył od Puchały Kluczbork. Na straży z trudem wywalczonego pokoju na Śląsku stanął odnowiony we wrześniu 1433 r. związek książąt, któremu nadal przewodniczył biskup wrocławski...."


Fragment książki: Marek Plewczyński "Wojny Jagiellonów z wschodnimi i południowymi sąsiadami Królestwa Polskiego w XV wieku" Rozdział 1.3

"...W połowie kwietnia 1433 r. taboryci zaatakowali Słowację, przechodząc przez terytorium Polski. Napastnicy skierowali się przez Śląsk w kierunku Wieliczki i Lanckorony. Władysław Jagiełło, dbający o dobre stosunki z możnymi węgierskimi, wystosował do nich list, w którym ostrzegał przed najazdem. Nie podjął jednak żadnych kroków, aby powstrzymać husytów. Trudno bowiem zagrodzenie przełęczy karpackich przesiekami uznać za rzeczywistą chęć powstrzymania napastników. Ofiarą napadu padł Kieżmark. W zdobytym mieście taboryci wzięli bogate łupy..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 105

Polsko-husycka ugoda w Pabianicach

"...Śmierć Witolda w 1430 r. i wybór na wielkiego księcia brata Jagiełły - Świdrygiełły, zapoczątkowały burzliwy okres dziejów monarchii jagiellońskiej, stawiając pod znakiem zapytania jej jedność. Nowy władca Litwy dążył do zerwania unii i całkowitej niezależności swego kraju od Polski, nie wahając się przed wszczęciem wojny domowej. Świdrygiełłę poparło bojarstwo prawosławne, będące warstwą upośledzoną na Litwie. Litewskiego separatystę popierali też przeciwnicy polityczni Jagiellonów: król węgierski i rzymski Zygmunt Luksemburski, hospodar mołdawski Aleksander, wielki mistrz Paweł von Russdorf (1422-1441) oraz Tatarzy. Wojska hospodara zaatakowały Podole oraz Ruś. Krzyżacy najechali Kujawy, ziemię dobrzyńską oraz Wielkopolskę, dokonując wielkich zniszczeń. Kontakty ze Świdrygiełłą nawiązał też Zygmunt Korybutowicz. Zagrożona monarchia jagiellońska zaczęła poszukiwać sojuszników. Czesi podjęli się rokowań mających pogodzić dwóch głównych antagonistów: Jagiełłę i Świdrygiełłę. Powstały dogodne warunki do poprawy stosunków polsko-husyckich. Tak doszło do zawarcia latem 1432 r. sojuszu między Władysławem Jagiełłą i „sierotkami" pod wodzą Jana Capka z San, skierowanego przeciwko Zakonowi. Król polski zobowiązał się w zamian za pomoc wojskową Czechów zapłacić żołd (12 groszy od kopii), zapewnić wyżywienie i pokryć poniesione straty. Ponadto Jagiełło dał im sukno oraz uzbrojenie. Królewski dwór dostarczył również husyckim sprzymierzeńcom 400 par butów. Fakt ten świadczy wymownie, że w oddziałach Capka służyła biedota..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 105-106

"...Na początku czerwca 1433 r. 8 tys. żołnierzy „sierotek" (ok. 7 tys. piechoty i 700 jazdy) wraz z 350 wozami wkroczyło z Wielkopolski do Nowej Marchii (terytorium przekazane Krzyżakom w zastaw przez Zygmunta Luksemburskiego). Dołączył do nich oddział Piotra Szafrańca. Polsko-husyckie siły rozpoczęły oblężenie Strzelec. Podczas negocjacji dotyczących kapitulacji miasta, żołnierze husyccy dokonali podkopu i opanowali odcinek murów miejskich. Wydarzenie to przesądziło o zdobyciu miasta przez siły polsko-czeskie. W mieście tym pojmano pewnego Czecha. Potraktowano go, podobnie jak księży wygłaszających antyhusyckie kazania, niezwykle surowo. Wszystkich spalono w beczkach ze smołą. Mieszkańcy Dobiegniewa (Woldenberg) sami otworzyli przed napastnikami bramy miasta, co świadczy, że Zakon słusznie obawiał się wpływów husyckich wśród swych poddanych. Pod obwarowaną stolicą Nowej Marchii - Gorzowem (Landsberg) do sił polsko-husyckich dołączyły oddziały pod dowództwem starosty poznańskiego Sędziwoja z Ostroroga. Nie próbowano nawet zdobywać obwarowanego miasta. Połączone siły polsko-czeskie zajęły opuszczony przez mieszkańców Myślibórz (Soldin). Atakom polsko-husyckim oparła się Chojna (Königsberg). Padła natomiast Choszczna (Arswalde). Polskie i „sieroce" oddziały wsparł nowy sprzymierzeniec - książę Bogusław IX słupski (1418-1446). Ogółem w Nowej Marchii siły te zdobyły kilkanaście miast i miasteczek. Po wkroczeniu na teren Pomorza, w lipcu 1433 r. czesko-polsko-pomorskie wojska dotarły do Chojnic. Rokowania w sprawie poddania miasta podjął przywódca „sierotek". Dowodzący miastem komtur Balgi - Erazm Fiszborn przeciągał rozmowy, chcąc zyskać na czasie. 6 lipca Polacy, Czesi i Pomorzanie rozpoczęli oblężenie Chojnic, które trwało ok. 6 tygodni. Nie udało się jednak szczelnie otoczyć miasta, skoro obrońcy wysyłali listy do wielkiego komtura. Przybycie kolejnych oddziałów polskich pod wodzą Mikołaja z Michałowa, wojewody sandomierskiego i kasztelana krakowskiego, nie przeważyło szali zwycięstwa na korzyść oblegających. Mimo kilku szturmów załoga Chojnic broniła się bardzo mężnie. „Sierotki" nie mieli artylerii oblężniczej, niezbędnej podczas zdobywania takich obiektów. Działa polowe znajdujące się w taborze nie mogły swym ogniem zniszczyć murów miejskich. 22 lipca 1433 r. rozpoczął się szturm generalny. Kilku żołnierzy czeskich, którzy próbowali przez bagna dotrzeć do murów, ugrzęzło. Od niechybnej śmierci uratowali ich mieszkańcy miasta, wyciągając Czechów z grzęzawiska. Następnie zostali oni wysłani do łaźni, obdarowani i wypuszczeni do obozu. Trzeba przyznać, że podobne wypadki nie zdarzały się wtedy zbyt często. Oblężenie Chojnic nie zostało uwieńczone sukcesem. Polacy, husyci i Pomorzanie spalili natomiast klasztor w Pelplinie. Oddziałom tym w ciągu jednego dnia udało się zdobyć Tczew. Napastnicy podpalili spichlerze znajdujące się pod miastem. Szalejący żywioł rozprzestrzenił się na miasto i dzięki temu napastnikom udało się je zdobyć. Czechów, będących na służbie u Krzyżaków, żołnierze Capka potraktowali jak zdrajców i spalili na stosie.

Sukcesy Polaków i „sierotek" wywołały popłoch wśród Krzyżaków. Wielki mistrz Paweł von Rusdorff apelował do gdańszczan m.in. o pieniądze na wyekwipowanie wozów bojowych. Chcąc zachęcić swoich poddanych do oporu wobec najeźdźców, za każdego wziętego do niewoli rycerza obiecywał zapłacić 10 srebrnych marek. 30 sierpnia dowódcy wyprawy wystosowali do gdańszczan list, namawiając ich, aby zmusili wielkiego mistrza do zawarcia pokoju. 1 września 1433 r. wojska polsko-czeskie stanęły na Biskupiej Górze pod Gdańskiem. Doszło do drobnych starć, bo szturm generalny nie wchodził w rachubę. Husyci będący poza zasięgiem gdańskiej artylerii ostrzelali miasto, bez większych jednak efektów. 4 września Czesi i Polacy odstąpili od miasta. Oddziały te dotarły do morza pod Oliwą. Dla wszystkich był to niezapomniany widok:
Wszyscy jednocześnie jeźdźcy i piechurzy wchodzili do morza tak daleko, jak tylko morska głębina pozwalała. Rzucali się na morskie fale, skakali jeden przez drugiego, bawili, obejmując się nawzajem. Dzień ów pozwolił wojsku oglądać przepiękny widok. Pokonawszy kraj wroga z wielkim spustoszeniem, przybyli nie zaznawszy klęski jako zwycięzcy aż nad morską toń.


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 106-107

"...3 września 1433 r. dotarły do Morza Bałtyckiego w okolicach Gdańska, gdzie „boży wojownicy" do butelek nabierali słoną wodę, by ją później pokazać i dać do spróbowania swoim rodakom nad Wełtawą. Wcześniej spalili na stosie grupę czeskich najemników, którzy z ramienia Zakonu zacięcie bronili Chojnic. Husyci ewidentnie działali tutaj na korzyść Korony Polskiej, nie godzącej się na zabór Pomorza Gdańskiego przez Krzyżaków. Nie powinien więc dziwić fakt, że dwór w Krakowie pozwolił im wrócić przez Gniezno i Poznań do siebie..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 36

Czescy wojownicy na pamiątkę swojego pobytu nad Bałtykiem napełniali butelki wodą morską. Pod Stargardem doszło do pertraktacji z przedstawicielami Zakonu, które jednak nie dały rezultatów. Czesko-polskie oddziały ruszyły na Bydgoszcz, opanowując po drodze zamek w Jasieńcu. 13 września 1433 r. obie strony zawarły tam rozejm. W grudniu tego roku Polska i Krzyżacy podpisały pokój w Łęczycy. Po zakończeniu działań zbrojnych Władysław Jagiełło przyjął wodzów wyprawy i hojnie ich obdarował. „Sierotki" dostali od króla m.in. wielbłąda. [...]

Paradoksalnie zwycięstwa odnoszone przez „sierotki" nad Bałtykiem i taborytów na Węgrzech przypieczętowały los śląskich husytów. Książęta śląscy zaczęli zadawać im klęski. Mikołaj oleśnicki pokonał Bolka opolskiego. Do niewoli dostał się Piotr Polak. Do 1434 r. w rękach husytów pozostawały jeszcze Otmuchów, Wierzbno i Niemcza. Wobec klęski ruchu w samych Czechach ich dowódcy skapitulowali..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 108

Ostatnie Walki

Oblężenie Pilzna 1433

"...Już latem 1433 r. siły poszczególnych bractw husyckich przystąpiły do oblężenia Pilzna. Czynili to jednak tak opieszale, że mieszkańcy miasta zdążyli przygotować się do obrony. Zebrali i zwieźli do miasta pozostałe na polach zboże oraz wszelką inną żywność z bliższej i dalszej okolicy. Fakt, że husyci nie przeszkodzili siłom katolickim w zaopatrzeniu miasta, miał ogromny wpływ na jego oblężenie. Pilzno oblegały husyckie oddziały z Pragi, Domażlic, Klatova, Stfibra, oddziały ze Śląska. W drugiej połowie października dołączyli do nich „sierotki", którzy powrócili już z bałtyckiej wyprawy. Miasto zostało otoczone przez oblegających nasypami. Dostępu do niego strzegło 9 wież. Umocnienia te uzupełniały druciane zapory (zasieki), połączone ze sobą systemem dzwonków. Husycka artyleria składała się z 40 bombard. Pierwszego wypadu na placówki wroga oblężeni dokonali już 1 września 1433 r. [...] Do pierwszego szturmu na miasto doszło przed świętami Bożego Narodzenia. Obrońcy atak odparli, a podczas wypadu na pozycje husyckie wzięli jeńców i zabrali m.in. „sierotkom" wielbłąda podarowanego im przez polskiego monarchę..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 108-109

ozdoba

"...Wzrastająca liczba husyckich żołnierzy, która w listopadzie wyniosła już 15 tys., stwarzała olbrzymie problemy związane z aprowizacją. Husyckie oddziały w celu zdobycia wyżywienia dla ludzi i zwierząt musiały się zapuszczać na tereny bardzo oddalone od obleganego miasta. Jeden z takich oddziałów, składający się z 1500 pieszych i 500 jeźdźców, dowodzony przez domażlickiego hetmana Jana Ritka udał się w tym celu do Górnego Palatynatu. Husyci spustoszyli okolice miasta Klube. Na zajętych rabunkiem husytów natarł tamtejszy wojewoda czeskiego pochodzenia Jindrich Pflug. Zebrał nie tylko rycerzy, ale i chłopów i ruszył do ataku. Bitwa zakończyła się pogromem husyckiego oddziału, ponieważ jeden z woźniców nie zamknął szyku taborowego. W bitwie tej, według szacunkowych danych, poległo 1200 żołnierzy husyckich, a 300 dostało się do niewoli. Być może dowódcy oddziału z garstką ocalałych żołnierzy udało się powrócić do obozu pod Pilznem..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 109

"...Tymczasem we wrześniu doszło do ważnego rozłamu wśród husytów. Prokop Wielki został aresztowany. W listopadzie zebrał się sejm, który miał ustanowić władzę krajową. Administratorem państwa został Aleś Vfeśk'ovsky, niegdyś stronnik Ziżki, obecnie umiarkowany utrakwista. Władzę w państwie miała sprawować rada składająca się z 12 członków. W radzie tej taboryci stanowili mniejszość, ponieważ wielu z nich było zajętych obleganiem Pilzna. Powołanie rady - ogólnonarodowego rządu - świadczy niewątpliwie o wzroście tendencji centralistycznych wśród części społeczeństwa husyckiego. Aby ten cel osiągnąć, utrakwiści musieli narzucić swój program polityczno-społeczny radykalnemu bractwu. Było to możliwe tylko na drodze walki zbrojnej. Utrakwistyczni możni razem z drobną szlachtą utworzyli na początku 1434 r. nową Jednotę pańską". Przyłączyli się do nich mieszczanie Starego Miasta. Celem tego związku było przywrócenie spokoju w zanarchizowanym kraju. Głównym wrogiem tej organizacji były polne wojska taborytów i „sierotek". Na początku maja 1434 r. oddziałom jednoty udało się opanować Nowe Miasto praskie. Ich łupem padł też skarbiec „sierotek", który trzymał w swym nowomiejskim domu hetman Jan Capek. Wojska „sieroce" były zbyt słabe, aby odbić stolicę, wobec czego udały się w kierunku Kolina. Wojska jednoty przeszły do ofensywy i 26 maja opuściły stolicę. Dwa dni później obie nieprzyjacielskie armie spotkały się między wsiami Lipany i Hriby, niedaleko Czeskiego Brodu..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 109-110

"...Widząc narastający radykalizm w obozach taborytów i sierotek, a zwłaszcza pojawianie się nowych ugrupowań religijnych, propagujących wielożeństwo i nagość na wzór biblijnych postaci Adama i Ewy, kalikstyni (szlachta i bogatsze mieszczaństwo) podjęli dialog z obozem katolickim. Zawarta ugoda zaowocowała podjęciem wspólnych działań militarnych przeciwko wspomnianym wcześniej radykałom w obozie husyckim. 30 maja 1434 r. doszło do bratobójczej bitwy obydwu skrzydeł pod Lipanami..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 27-28

Bitwa pod Lipanami 30 maja 1434 roku

"...Bardzo trudno jest przedstawić liczebność poszczególnych armii. J. Durdik sądził, że wojska polowe liczyły 18 tys. żołnierzy, natomiast F. Smahel podał liczbę o wiele niższą - 6 tys. Historycy czescy nie mają natomiast wątpliwości, że wojska jednoty przewyższały liczebnie przeciwników. W niedzielę, 30 maja 1434 r. wojska jednoty rozpoczęły ostrzał nieprzyjacielskiego taboru, by następnie przeprowadzić pozorowany odwrót w zamkniętym szyku wozowym. Podstęp się udał. Prokop nakazał swoim oddziałom utworzyć szyk wozowy i kontratakować. Gdy tylko taboryci z „sierotkami" opuścili umocnienia wozowe, zostali ostrzelani z lekkich dział. Nieprzyjacielska piechota i jazda przystąpiły do kontrataku. Zdrada hetmana Jana Capka i jego ucieczka z pola walki przesądziła o losie polnych wojsk. Kalikstyni przerwali ich szyk taborowy. Nastąpiła rzeź. Na polu walki padł Prokop wraz z wieloma wybitnymi przywódcami..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 110

"...Wzmocnione sukcesem w Bazylei stronnictwo kalikstynów (utrakwistów), dążące do uspokojenia sytuacji w kraju, zaczęło wyraźnie dystansować się wobec postulatów i dążeń różnej maści radykałów. To, czego nie potrafili krzyżowcy, dokonali między sobą sami husyci. Rozdźwięki w ich obozie, przerodziły się w otwarty konflikt zbrojny między taborytami i sierotkami z jednej strony a kalikstynami (utrakwistami) z drugiej. 30 maja 1434 r. doszło do bratobójczej bitwy obydwu skonfliktowanych obozów husyckich pod Lipanami, w której taboryci i sierotki ponieśli klęskę, za którą - chyba niesłusznie - niektóre źródła i historiografia odpowiedzialnością obarczyła znanego hetmana sierotek Jana Capka z San. Ten ostatni, dowodząc zgrupowaniem jazdy, nie mogąc sprostać naporowi połączonych sil kalikstynów i katolików, wycofał wojska w kierunku Kolina. Prawda była trochę bardziej skomplikowana. Taboryci i sierotki dali się wywabić poza obóz otoczony wozami bojowymi. Próba ich powstrzymania, podjęta przez głównodowodzącego, Prokopa Wielkiego (Goły), nie powiodła się. Wysunięta zbytnio do przodu jazda sierotek pod wodzą Jana Capka z San natknęła się na silny opór przeciwnika, a nie mogąc go przełamać, zaczęła wycofywać się z pola walki, co uznano za akt zdrady. Klęska była zupełna. W trakcie walk zginął głównodowodzący połączonymi siłami taborytów i sierotek - Prokop Wielki (Goły), co przypisywał sobie kalikstyński rycerz Wilhelm Kostka z Postupic. [...] Prawdziwe okazało się hasło powiedziane kilka wieków później przez francuskiego przywódcę politycznego Georgesa I Dantona: „Rewolucja jak Saturn pożera własne dzieci".


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 38-39

ozdoba

"...Bitwa pod Lipanami była ostatnią wielką bitwą wojen husyckich. Klęska lewicy husyckiej przesądziła o powrocie Zygmunta Luksemburskiego do Czech. J. Cechura uważa, że jedną z przyczyn klęski wojsk polnych pod Lipanami, obok zdrady Capka i zmęczenia znacznej części społeczeństwa wojnami, były wcześniejsze rokowania z katolikami na soborze bazylejskim, które doprowadziły do radykalnych podziałów wśród husytów. Jak na ironię, to, czego nie udało się osiągnąć oddziałom katolickim podczas pięciu krucjat, powiodło się kalikstynom w ciągu jednej, decydującej bitwy. Przeciwnicy króla rzymskiego w kraju nad Wełtawą zostali pokonani. Po szesnastu latach od swej pamiętnej koronacji podczas pierwszej krucjaty, w lipcu 1420 r. mógł on wreszcie objąć rządy w Czechach..."


Fragment książki: Piotr Marczak "WOJNY HUSYCKIE" s. 110

"...Po klęsce taborytów pod Lipanami (30.V.1434) akcje usuwania oddziałów czeskich przybrały na sile. Do końca 1435 r. opuściły Śląsk wszystkie większe zgrupowania husyckie. Niespokojne były natomiast w 1434 r. tereny południowej Małopolski atakowane z Moraw i Śląska przez księcia ruskiego Fryderyka Ostrogskiego oraz burgrabiego będzińskiego Mikołaja Siestrzeńca z Jaroszowej. Zdecydowane działania królewskich oddziałów nadwornych i prywatnych kasztelana sądeckiego Krystyna z Koziegłów zapewniły pokój również i na południowych rubieżach Królestwa Polskiego.

Bez czeskiego zaplecza i wsparcia ze strony dotąd nieustannie napływających doświadczonych i bitnych oddziałów taboryckich, polscy husyci na Śląsku nie byli w stanie przeciwstawić się zjednoczonym siłom książęcym i miejskim. Działając w rozproszeniu i kierując się wyłącznie zyskiem materialnym zmuszeni byli zlikwidować swe obozy i wycofać się z miast i zamków śląskich..."


Fragment książki: Marek Plewczyński "Wojny Jagiellonów z wschodnimi i południowymi sąsiadami Królestwa Polskiego w XV wieku" Rozdział 1.3

"...Bilans strat spowodowany wojnami husyckimi czeka jeszcze na swoje odrębne opracowanie. Należy zauważyć, że wszystkie strony konfliktu nie przebierały w środkach czy to prowadząc działania zbrojne, czy też likwidując politycznych i religijnych przeciwników. Źródła nie pozostawiają wątpliwości w tym temacie. Przekonanie o słuszności swoich poglądów, karmione mocnym ładunkiem ideologicznym, rodziło po obu stronach wyjątkowy fanatyzm, którego skutkiem była podeptana godność ludzka, ogromne straty materialne i śmierć wielu ludzi. Palono domy, plony, grabiono dobra, niszczono całe miasta, zamki, budowle i instytucje kościelne, uprowadzano ludzi, wymuszano okup, niejednokrotnie mordowano w wyszukanych mękach swoich wrogów, nie oszczędzając nawet zwykłych mieszkańców, objętych wojną terenów. Wina w tej sprawie leżała zarówno po stronie husyckiej, jak i katolickiej.

Skutkiem ubocznym rewolucji husyckiej był odnotowany na kartach ówczesnych przekazów wzrost przestępczości. Krzewiło się raubritterstwo. Wstrząsającym w swej wymowie źródłem, informującym o tych sprawach jest Księga katowska panów z Roźmberka, wymieniająca ogromne ilości zniszczeń i zbrodni, jakich dopuszczały się strony w okresie husyckim. Analizując treść owej księgi można dojść do przekonania, iż doszło wówczas do prawdziwego zdziczenia obyczajów. Na porządku dziennym były rabunki, gwałty, okrutne okaleczenia, zabójstwa, podpalenia gospodarstw, zawłaszczanie cudzych majątków i tym podobne. Sprawcami byli oczywiście nie tylko husyci i ich ideologiczni przeciwnicy, ale również zwykli złodzieje i przestępcy, którzy korzystając z zawirowań politycznych, dopuszczali się niewiarygodnych okropności. Nie należy zapominać o tym, że zwolennicy obydwu stron konfliktu, już po zakończeniu wojen husyckich, mieli ogromne problemy z poprawnym ułożeniem sąsiedzkich relacji w swoim środowisku. Były one nacechowane wrogością i nienawiścią, a w najlepszym przypadku wzajemną podejrzliwością i nieufnością, co mogło w każdej chwili doprowadzić do nowej eskalacji konfliktów. Należy tutaj wspomnieć badania naukowe w tej sprawie, jakie prowadzi czeski historyk Martin Nodl..."


Fragment książki: MAREK MIKA "GÓRNY SLĄSK W DOBIE WOJEN HUSYCKICH" s. 39-40

Strona główna Władcy Ważne bitwy Polityka prywatności Antykwariat Księga gości