DŻEBE I SUBEDEJ W ZACHODNIEJ AZJI |
|
W marcu 1220 roku Czyngis Chan rozpoczął oblężenie Samarkandy, stolicy państwa Muhammada II, władcy Imperium Chorezmijskiego. W związku z tym, że przed przybyciem Mongołów Muhammad II opuścił Samarkandę i uciekł na zachód, Czyngis Chan wysłał na nim w pościg swych dwóch wybornych generałów Dżebego i Subedeja. Wiosną 1221 roku władca Chorezmu dręczony przez mongolskie oddziały schronił się na małej wyspie, położonej u wejścia do zatoki Morza Kaspijskiego Astrabad i tam schorowany zmarł. Misja Dżebego i Subedeja dobiegła końca, wysłali więc posłów do Czyngis Chana w prośbą o zgodę na kontynuowanie kampanii przez rok lub dwa i powrót do Mongolii przez Kaukaz. W oczekiwaniu na odpowiedź rozpoczęli pustoszenie Azerbejdżanu i prowincji Irak-Ajemi. Poniższe mapa i opis pochodzą z publikacji: David Nicolle "Bitwa nad Kałką 1223". "...Pierwszym miastem, które poczuło na sobie ciężką rękę Mongołów był Rej. Gród bez litości splądrowano, a część ludności poddano eksterminacji. Zachęceni przez Sunnitów Mongołowie zdobyli i zdewastowali Kum, jedno z największych miast Szyitów. Radość Sunnitów trwała jednak krótko, bo później przyszedł czas także na nich. Hamadan poddał się bez walki, ale jedyne co udało się przez to osiągnąć to powstrzymanie się Mongołów przed plądrowaniem miasta w zamian za okup. Następne w kolejce były Zandżan i Kazwin. Oba miasta ograbiono i częściowo zniszczono, przy czym duża część obywateli straciła życie. Ózbeg, atabeg Azerbejdżanu, mieszkający w Tabriz kupił nietykalność miasta w zamian za znaczną sumę pieniędzy i zapewnienie najeźdźcom ubrań oraz koni. Mongołowie maksymalnie wykorzystali umowę, powracając pod Tabriz kilkakrotnie..." Fragment książki: Leo de Hartog "CZYNGIS-CHAN" s. 151 "...Spod Tabriz Mongołowie podążyli na północ, zatrzymując się na zimę w okolicach stepów Mugan, gdzie styczeń zazwyczaj jest wyjątkowo łagodny. W tym czasie nomadzi kurdyjscy i tureccy zeszli z pobliskich gór proponując Mongołom swoje usługi. Jako że w tym czasie plemiona te niewiele różniły się od mongolskich mieszkańców stepów i często parali się plądrowaniem i grabieżą pobliskich terenów, ich decyzja przyłączenia się do zwycięzców była zupełnie zrozumiała. Podczas pobytu na stepach Mugan Dżebe i Subedej skierowali swoją uwagę ku granicy z Gruzją. W styczniu i w lutym 1221 roku przeprowadzono rekonesans znad rzeki Kura. Mongołom nie chodziło o konfrontację z armią Królestwa Gruzji, lecz o łupy. Kurdowie i Turcy, którzy dołączyli do Mongołów tej zimy stanowili straż przednią armii. W obronie swojego królestwa stanął Jerzy III Lasza (1212-1223) na czele dziesięciotysięcznej armii. Do starcia doszło na południe od Tyflis (obecnie Tbilisi) i Gruzinom udało się zmusić Mongołów do wycofania się. Dżebe i Subedej rozpoczęli wojnę podjazdową, której celem było zmęczenie wojsk Jerzego III. Po pewnym czasie armia mongolska uderzyła z całą mocą i rozbiła wyczerpane wojska gruzińskie..." Fragment książki: Leo de Hartog "CZYNGIS-CHAN" s. 151-152 "...W marcu 1221 roku dwaj mongolscy generałowie powrócili do Azerbejdżanu. Obiegli, a następnie zdobyli Maraghe, stosując przy tym typowe praktyki wykorzystania jeńców w roli mięsa armatniego. Miasto padło pod koniec marca, a wielu jego mieszkańców wymordowano. Dżebe i Subedej planowali uderzenie w kierunku Bagdadu, aby wzbogacić się dzięki okupowi kalifa Abbasydów. Gdyby zrealizowali ten plan, uderzenie Mongołów zakończyłoby się katastrofą dla kalifa, gdyż jego mała armia w tym czasie znajdowała się w północnej części prowincji Irak-Arabia i w żadnym wypadku nie mogłaby oprzeć się siłom Mongołów. Krzyżowcy, którzy w tym czasie właśnie zdobyli Damiettę, niewątpliwie wykorzystaliby problemy kalifa. Dżebe i Subedej zwrócili się jednak przeciwko Hamadanowi, który tym razem nie poddał się bez walki. Mieszkańcy miasta walczyli aż do gorzkiego końca i spowodowali znaczne straty w szeregach napastników, którzy nawet zastanawiali się nad możliwością przerwania oblężenia. Kiedy miasto wreszcie upadło, straszny los czekał wszystkich jego obrońców większość z nich wymordowano, a to co zostało z miasta, spalono na popiół..." Fragment książki: Leo de Hartog "CZYNGIS-CHAN" s. 152 "...Niszcząc po drodze Ardabil, jesienią 1221 roku Mongołowie znów przekroczyli granicę z Gruzją. Król Jerzy III zdążył przez ten czas zgromadzić znaczną armię, którą skoncentrował w pobliżu Tyflisu. Mimo tego w listopadzie 1221 roku Mongołowie znów uderzyli na małe chrześcijańskie królestwo, kierując się wzdłuż brzegów rzeki Kura. Waleczni gruzińscy jeźdźcy stanęli do walki, lecz Subedej, udając ucieczkę wciągnął ich w zasadzkę przygotowaną przez Dżebego. Gruzini po raz kolejny zostali doszczętnie rozbici. Nieliczni, którym udało się ujść cało z pola bitwy szukali ratunku w Tyflisie. Mongołowie nie próbowali zajęcia miasta, lecz splądrowali południową część Gruzji, po czym skierowali się na wschód w stronę islamskiego państwa szyrwenszacha. Zdobyli i splądrowali miasto Szemacha, a następnie ruszyli na północ w stronę miasta Derbent..." Fragment książki: Leo de Hartog "CZYNGIS-CHAN" s. 152 "...Po uzyskaniu zgody Czyngis-chana, Mongołowie opuścili krainę położoną na południe od Kaukazu. Nie musieli obawiać się, że zostawiają za plecami groźnego wroga po tym jak splądrowali Irak-Ajemi, Azerbejdżan oraz Gruzję i wymordowali wielu mieszkańców tych okolic. Z typową dla siebie pomysłowością i odwagą rozpoczęto trudną przeprawę przez Kaukaz. Kiedy Derbent odmówił otwarcia bram, Mongołowie obiecali, że zostawią miasto w spokoju, jeśli otrzymają pomoc przewodników, którzy przeprowadzą ich przez góry. Aby przewodnikom nie przyszedł do głowy jakiś szatański pomysł wyprowadzenia Mongołów na manowce, jednego z nich od razu skrócono o głowę. Taki los miał czekać każdego, kto próbowałby jakichś niecnych sztuczek. Schodząc z gór po północnych stokach Kaukazu, Mongołowie postawili po raz pierwszy stopę na kontynencie europejskim. Pierwszym krajem, który miał poznać do czego zdolni są dotąd nieznani barbarzyńcy ze stepów Mongolii, była Rosja..." Fragment książki: Leo de Hartog "CZYNGIS-CHAN" s. 153
"...Podczas tej kampanii Mongołowie pochwycili pewną liczbę lokalnych przewodników, by przeprowadzili ich przez plątaninę łańcuchów Kaukazu. Niezrażeni zamordowaniem jednego spośród nich przewodnicy wiedli Mongołów coraz dalej. Góry zdawały się zamykać ich w swoim wnętrzu, wreszcie kolumny jeźdźców na koniach i wielbłądach zaczęły opuszczać Wąwóz Darialski. Co gorsza wszyscy przewodnicy zbiegli. W tym czasie wieści o nadciągających Mongołach dotarły do Połowców. Ci w odpowiedzi wysłali przeciw nim swoje wojska, które połączyły się z oddziałami Jasów zamieszkujących północne zbocza Kaukazu. Połączone siły zajęły pozycje nad rzek;} Terek, osłaniając miejsca, w których przełęcze kaukaskie wchodziły w doliny.
Subedej i Dżebe znaleźli się teraz w bardzo groźnej sytuacji. Tkwiąc w wąskich górskich przełęczach, byli osaczeni przez wroga. Przewodnicy zbiegli, oni zaś znajdowali się w obcym dla siebie terenie, a naprzeciw nich stał przeciwnik przeważający liczebnie. Mongołowie nie mieli miejsca, by rozwinąć się do bitwy w typowy dla nich sposób, a ich znakomita jazda nie była w stanie wykorzystać wszystkich swoich możliwości. Nie dało się też obejść wrogich pozycji. Armia mongolska była zdana na łaskę nieprzyjaciela. Jedyną nadzieję dawało zmylenie go. Subedej i Dżebe wysłali posła do chanów połowieckich, by spróbować ich przekonać, że Mongołowie nie szukają walki, że są bardzo religijni, przeciwni rozlewowi krwi i chcą po prostu wracać do domu. Fragment książki: David Nicolle "BITWA NAD KAŁKĄ 1223" s. 50-51 "...Na początku 1222 roku pewna część armii mongolskiej znalazła się na Krymie. Tutaj Mongołowie natknęli się na weneckie i genueńskie placówki handlowe. Splądrowano i spalono jedną z nich — Sudak, kontrolowaną przez genueńczyków. Pokonani Kipczacy wycofywali się w kierunku ziemi kijowskiej i halickiej, zabiegając o pomoc książąt ruskich..." Fragment książki: Leo de Hartog "CZYNGIS-CHAN" s. 154-155
"...Mongołowie spędzili dobiegającą właśnie końca zimę na połowieckich stepach, ale najechali też bogaty Półwysep Krymski, plądrując zachodnioeuropejskie placówki handlowe i miasto Sudak (Sugdeja), które nominalnie należało do Republiki Genueńskiej. Subedej i Dżebe zdążyli też wzmocnić swe rozciągnięte i narażone na atak linie komunikacyjne łączące ich z głównymi silami przebywającymi w Transoksanii. Podczas marszu przez Iran i Kaukaz w latach 1221 i 1222 Mongołowie, jak to mieli w zwyczaju, rozlokowali wzdłuż trasy przemarszu szereg niewielkich oddziałów tworzących łańcuch posterunków, przez które konne sztafety przekazywały szybko i sprawnie rozkazy oraz wiadomości. Prędkość takiej komunikacji była zadziwiająca i sięgała niekiedy 600 km dziennie. Dzięki temu starszyzna mogła utrzymywać bezpośrednią łączność z Czyngis-chanem. Fragment książki: David Nicolle "BITWA NAD KAŁKĄ 1223" s. 54
"...Jednak chan Kipczaków, Chotan, zawarł wcześniej sojusz (przez małżeństwo) z jednym z księstw ruskich. Dlatego jego teść, książę Mścisław z Halicza podjął się próby zjednoczenia książąt przeciw Mongołom. Pomoc obiecał także książę włodzimiersko-suzdalski, lecz, jako że nie widział żadnej korzyści w rozwiązaniu problemów swoich sąsiadów, specjalnie nie spieszył się z mobilizacją wojsk. Książęta ruscy połączyli swoje siły głównie z ciekawości — nikt z nich nie wiedział skąd wzięli się Mongołowie, kim byli, jakim językiem się posługiwali i jaką religię wyznawali. Fragment książki: Leo de Hartog "CZYNGIS-CHAN" s. 155 "...Z wyjątkiem spóźnionych wojsk włodzimiersko-suzdałskich cała armia sojuszników była już skoncentrowana i pod koniec kwietnia książęta poprowadzili swoje wojsko zachodnim brzegiem Dniepru, w dół rzeki. Po kilku dniach przybyła kolejna grupa mongolskich posłów i ponownie zaoferowała pokój. Zgodnie z Latopisem Ruskim, gdy oferta została odrzucona, posłowie zwrócili się do kniaziów następującymi słowy: „Jeśli wspieracie Połowców, zabijacie naszych posłów i maszerujecie na nas, róbcie, co uważacie. Nic zaatakowaliśmy was, a Bóg będzie naszym sędzią". Było to oficjalne wypowiedzenie wojny. Tym razem pozwolono poselstwu bezpiecznie odjechać..." Fragment książki: David Nicolle "BITWA NAD KAŁKĄ 1223" s. 61 "...Siły ruskie wzmocnione przez Kipczaków zbierały się nad brzegiem Dniepru. Uważa się, że Rusinom udało się zgromadzić trzydzieści tysięcy ludzi. Były to siły przewyższające liczebnością Mongołów, którzy mogli przeciwstawić im jednak żelazną dyscyplinę i wielkie doświadczenie. Zresztą mongolscy generałowie zdążyli już przywyknąć do sytuacji, w której ich armia nie posiadała liczebnej przewagi. Co więcej, rozmaitymi jednostkami koalicji dowodzili książęta, którzy nie potrafili dojść do konsensusu dotyczącego strategii i taktyki, jaka powinna być przyjęta w nadchodzącej bitwie. Konflikt pomiędzy księciem Mścisławem z Halicza i księciem Mścisławem z Kijowa objawił się brakiem koordynacji działań..." Fragment książki: Leo de Hartog "CZYNGIS-CHAN" s. 155 "...Wojsko ruskie kontynuowało swój marsz w dół Dniepru, a z południa zbliżała się już halicka piechota pod wodzą Jerzego Domaraczyca i Dzierżykraja Wołodysławicza. Piesi wojownicy przypłynęli łodziami, pokonując trasę wzdłuż północno-zachodnich wybrzeży Morza Czarnego, a następnie w górę Dniepru. 15 maja znaleźli się na miejscu koncentracji na wyspie Chortyca. Tutaj poszczególne elementy sił sojuszniczych zaczęły się ze sobą łączyć. Dotarli tam także Połowcy, których wojsko składało się w całości z konnych łuczników. Fragment książki: David Nicolle "BITWA NAD KAŁKĄ 1223" s. 61 "...Następnego dnia, prawdopodobnie 16 maja, książę Mścisław z Halicza poprowadził niewielki oddział swoich ludzi oraz Polowców na drugi brzeg Dniepru, gdzie uderzył na część mongolskiej straży przedniej. Rezultat tej potyczki mógł zrobić wrażenie, Mongołowie bowiem niezwłocznie rzucili się do ucieczki w step. Książę Mścisław ruszył w pościg i udało mu się nawet schwytać ich wodza o imieniu Dżemjabek lub Hamabek, który ukrył się za drewnianym ogrodzeniem okalającym połowiecki kurhan grzebalny. Los jeńca został przypieczętowany, gdy Połowcy zwrócili się do księcia Mścisława Halickiego o wydanie go im..." Fragment książki: David Nicolle "BITWA NAD KAŁKĄ 1223" s. 62 "...Dzień później książę Daniel z Wołynia wraz z Jerzym Domaraczycem poprowadzili za rzekę inny oddział, by przeprowadzić rozpoznanie. Niewiele udało się dowiedzieć czy zyskać, z wyjątkiem pobicia niewielkiego oddziału Mongołów doglądającego stad. Gdy wojownicy ruscy natarli, Mongołowie uciekli, pozostawiając zwierzęta na pastwę zdobywców. Sukcesy te ostatecznie przekonały sojuszniczych wodzów, że należy całością sił przekroczyć Dniepr. Wykorzystując łodzie, zbudowano rodzaj mostu pontonowego, po którym armia bezpiecznie sforsowała rzekę. Początkowe sukcesy pozostawiły po sobie niebezpieczne przekonanie o wyższości Rusi nad Mongołami. Połączone wojska stanowiły jak na XIII-wieczne warunki potężną siłę, a sądząc po dotychczasowych starciach, Tatarzy nic zrobili nadzwyczaj przerażającego wrażenia. Po przekroczeniu rzeki armia wkroczyła w step, który dla ruskich wojowników stanowił „ziemie nieznane". Przed postępującymi wojskami niewielkie i nieliczne oddziały armii Subedeja kontynuowały odwrót, nie podejmując walki z sojusznikami. Wydawało się, że niekiedy Mongołowie celowo pozostawiali za sobą jeńców i stada zwierząt, by wpadli w ręce posuwających się naprzód wojsk. Jak podają kroniki, w efekcie „całe wojsko było przemieszane ze stadami bydła i kontynuowało swój marsz naprzód". Fragment książki: David Nicolle "BITWA NAD KAŁKĄ 1223" s. 62 "...Przez dziewięć dni Polowcy prowadzili pościg. Towarzyszyli im mniej doświadczeni wojownicy z Halicza i Wołynia, a dowództwo nad całością sojuszniczej straży przedniej sprawował książę Daniel. Napotykane przez nich mongolskie straże tylne nie podejmowały walki, ograniczając się jedynie do ostrzeliwania postępujących sojuszników z łuków. W szybkim wycofywaniu się pomagały im niewielkie mongolskie koniki. Za strażą przednią posuwała się awangarda głównych sił sojuszników pod dowództwem księcia Mścisława Halickiego, za nim maszerowały wojska z Czernihowa, a zamykały pochód siły Kijowian pod dowództwem księcia Mścisława Romanowicza..." Fragment książki: David Nicolle "BITWA NAD KAŁKĄ 1223" s. 64 "...Kolumnie towarzyszyły liczne wozy otoczone przez coraz bardziej zmęczonych stepowym upałem wojowników. Zwabiwszy sojuszników w głąb stepów i wysławszy niewielkie siły tylko po to, by zostały pobite przez nieprzyjacielską straż przednią, Subedej zyskiwał na czasie. Wraz z Dżebe-nojonem starannie wybrali miejsce, z którego, w razie porażki, trudno byłoby wojskom rusko-połowieckim wycofać się ku Dnieprowi. W wypadku popełnienia przez sojuszników błędu warunki topograficzne pozwalały Mongołom na wyprowadzenie decydującego uderzenia. Tymczasem spory między kniaziami nasilały się z dnia na dzień, o czym mongolscy dowódcy byli doskonale poinformowani..." Fragment książki: David Nicolle "BITWA NAD KAŁKĄ 1223" s. 64 Bitwa nad rzeką Kałką 31 maja 1223 Władca Mongołów wysłał w pościg dwóch wybitnych generałów Dżebego i Subedeja, którzy, skutecznie depcząc po piętach władcy Chorezmu, doprowadzili do jego wyczerpania, upadku na zdrowiu i śmierci. W tym momencie, zamiast wrócić do swego władcy, rozpoczęli kampanię w zachodniej Azji. Po spustoszeniu Azerbejdżanu, północnej Persji i Gruzji przeszli przez Kaukaz i postanowili zmierzyć się z władcami Rusi. Nad Kałką naprzeciwko Dżebego i Subedeja stanęła koalicja ruskich książąt, w skład której wszedł Mścisław III Stary, Mścisław Mścisławowicz Udały, Daniel I Halicki oraz władca Połowców Kocjan.
Trzydziestego pierwszego maja 1223 roku wojsko sojuszników dotarło do brzegów rzeki Kalki. [...] Rankiem doszło do następnej potyczki, w której Mongołowie znów zostali pokonani. Wkrótce po niej ruscy kniaziowie po raz kolejny zaczęli się spierać między sobą. Tym razem poszło o to, czy posuwać się naprzód, czy też pozostać na dogodnych pozycjach obronnych. Waśnie trwały pół dnia, jednak kwestia nie została rozstrzygnięta, a sprawy przybierały coraz gorszy obrót. Kniaziowie rozeszli się bez osiągnięcia porozumienia. Fragment książki: David Nicolle "BITWA NAD KAŁKĄ 1223" s. 65-83 "...Ale cóż z tego, skoro skłóceni ze sobą książęta nie doszli do porozumienia nawet w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa. Gdy Rusowie i Połowcy zajęli stanowiska nad rzeką Kałką, dopływem Kalmiusu wpadającego do Morza Azowskiego, zaczęły się nieporozumienia. W efekcie Mścisław Romanowicz z kijowianami założył obóz na zachodnim brzegu rzeki, natomiast pozostali książęta wraz z Połowcami sforsowali Kałkę i 31 maja wszczęli walkę z Tatarami. „I była siecz zła i okrutna" — napisał o niej kronikarz. Zakończyła się ona pogromem wojsk ruskich i połowieckich. Na polu bitwy pozostał osamotniony Mścisław. Przez trzy dni jego ludzie odpierali ataki przeważających sił koczowników na obóz, aż wreszcie, kompletnie wyczerpani, zgodzili się na oddanie broni i opuszczenie stanowisk pod warunkiem swobodnego odejścia. Ale gdy 6 czerwca wyszli na otwarte pole, zdradzieccy Mongołowie natychmiast rzucili się na bezbronnych i wycięli niemal całą armię do nogi. W samej bitwie i późniejszej rzezi zginęło sześciu książąt ruskich, wśród nich Mścisław Romanowicz, 70 wojewodów i wielkich bojarów oraz 10 000 wojów ruskich, nie licząc Połowców..." Fragment książki: Leszek Podhorodecki "KULIKOWE POLE 1380" s. 10-11 "...Wbrew temu co uważa część literatury, pierwszy najazd mongolski, a przede wszystkim jego główny rezultat, czyli klęska rusko - połowieckiej koalicji nad Kałką w sposób znaczący wpłynęły na sytuację polityczną na Rusi. To prawda, że nie nastąpiły wówczas jakieś zasadnicze, wiążące się z walkami wewnętrznymi roszady na tronach, bowiem Mścisław Mścisławowicz utrzymał się w Haliczu, a poległego Mścisława Romanowicza zastąpił w Kijowie inny reprezentant Rościsławowiczów, Włodzimierz Rurykowicz. Rościsławowicze jednak nad Kałką ponieśli przede wszystkim olbrzymie straty, jeśli chodzi o potencjał militarny. Przepadła drużyna poległego w bitwie Mścisława Borysa Romanowicza, przetrzebione zostały siły Mścisława Mścisławowicza i Włodzimierza Rurykowicza. Niebagatelną rolę miały też względy prestiżowe i psychologiczne. W bitwie zakończonej straszliwą klęską życie straciło, pośród innymi, kilku książąt cieszących się dużym ogólnoruskim autorytetem. Zaufanie do siły Rościsławowiczów musiało lec w gruzach. Z takich właśnie powodów, można powiedzieć, automatycznie wzrosło znaczenie włodzimiersko-suzdalskich Wsiewołodowiczów, którzy od najazdu mongolskiego w żaden sposób nie ucierpieli..." Fragment książki: Dariusz Dąbrowski "DANIEL ROMANOWICZ" s. 119-120 "...Książę Halicza dotarł cało za Dniepr wiodąc ze sobą resztki swej armii. Aby uniemożliwić Mongołom pokonanie tej szerokiej rzeki, rozkazał zniszczenie wszystkich znalezionych łodzi. Wolno poruszające się wojska księcia włodzimiersko-suzdalskiego w dniu, w którym rozegrała się bitwa nad Kałką, dotarły zaledwie do Czernichowa. Na szczęście to, czego obawiali się Rusini, nie nastąpiło. Wprawdzie Dżebe i Subedej ścigali przez jakiś czas księcia Mścisława z Halicza, lecz wkrótce zawrócili, zadowalając się splądrowaniem kilku miast na południu. Przekroczyli Wołgę w pobliżu Carycyna (Stalingrad, od 1961 roku Wołgograd). Pod koniec 1222 roku zwrócili się na północny wschód, w stronę Bułgarów, zamieszkujących tereny nad Wołgą i Kamą..." Fragment książki: Leo de Hartog "CZYNGIS-CHAN" s. 157 "...Tu jednakże natknęli się na silnego przeciwnika i zostali odparci przez to wywodzące się z Turcji plemię. W konsekwencji Dżebe i Subedej skierowali się na północ i wzdłuż wybrzeży Morza Kaspijskiego i Azowskiego podążyli ku głównym siłom armii mongolskiej. W 1223 roku dwa tumeny, które niewątpliwie musiały już być bardzo zmęczone, połączyły się z głównymi siłami Mongołów na wschód od Syr-darii. Czyngis-chan był bardzo zadowolony z wyczynów swoich generałów. [...] Na nieszczęście dla Mongołów, niedługo po zakończeniu kampanii Dżebe pożegnał się z życiem. Człowiek ten, będący prawdopodobnie jednym z największych dowódców jazdy, zniknął nagle z kart historii, dlatego możemy przypuszczać, że zmarł w 1223 roku lub niedługo później. Młodszy Subedej miał za to okazję oddać wielkie usługi w służbie rozrastającego się imperium mongolskiego jeszcze przez ćwierć wieku. .." Fragment książki: Leo de Hartog "CZYNGIS-CHAN" s. 157 |
Strona główna Władcy Ważne bitwy Polityka prywatności Antykwariat Księga gości